Dziewczyny wreszcie zasnęły. Postanowiłam to wykorzystać i popisać w dzienniku.
Zasłoniłam szmaragdowe kotary przy łożku i wyjęłam zeszyt spod poduszki. Ułożyłam się wygodnie, chwyciłam pióro i atrament i zaczęłam pisać.„Cześć, Tom. Musimy pogadać, dziś zdarzyło się coś strasznego"
Po chwili pojawiła się odpowiedź.
„Opowiedz"
Zastanowiłam się chwilę jak dobrać odpowiednio słowa.
„W nocy śnił mi się koszmar. Straszny głos kazał mi napisać krwią na ścianie jakiś napis. Gdy dzisiaj po uczcie poszłam wracałam do pokoju zobaczyłam ten napis na ścianie, a obok wiszącą kotkę woźnego, która wyglądała na martwą..."
„Coś jeszcze?"
„Na dłoniach mam rany, które szybko się zabliźniają.. Co mam robić?"
„Nikomu nic nie mów. To będzie nasza tajemnica, rozumiesz?"
„Tak, oczywiście. Nikomu nie powiem"
Wtedy zamknęłam dziennik, bo poczułam wielką chęć na sen.
A co jeśli znów ten głos mi się przyśni i zrobię coś takiego po raz drugi?!
Nie chcąc już zadręczać Toma, włożyłam dziennik pod poduszkę i zamknęłam oczy.
Natychmiast zasnęłam.
•••
Obudziłam się koło szóstej. Moje współlokatorki były jeszcze pogrążone w głębokim śnie, więc nie chciałam ich budzić.
Wykonałam poranną toaletę i przebrałam się w szatę. Rude włosy ciagle opadały mi na twarz, zasłaniając widoczność. Sięgnęłam po gumkę i szybko związałam je w kitkę.
Ubrana i uczesana wyszłam z łazienki. Spakowałam książki do torby i przy okazji dziennik również. Ruszyłam do drzwi i po chwili znajdowałam się już w Pokoju Wspólnym.
O dziwo nikogo tam nie było, więc nawet nie miałam po co tam bezczynnie siedzieć.
Wyszłam na korytarz i ruszyłam do Wielkiej Sali.
Po drodze zatrzymałam się przy tym dziwnym napisie. Pod ścianą stały dwa kubły, w których kiedyś była woda.Moje "arcydzieło" się nie zmywa... Cudnie...
Kątem oka zauważyłam drzwi do damskiej łazienki. Byłam tu raz na początku pierwszego roku. Milicenta mówiła, że tu straszy duch i nie można tam wchodzić, ale ja nie pamietam żadnego ducha.
Weszłam bez wachania do środka, zamykając za sobą drzwi. Słyszałam nieprzerwany szloch z jednej z kabin.
- Jest tu ktoś? - zapytałam.
Po chwili za kabiny wyleciał rzeczywiście duch. Musiała być wcześniejszym uczniem Hogwartu, bo miała na sobie szatę tej szkoły. Była uczesana w dwie kitki, a na nosie nosiła zabawne okulary, które wyglądały jak te Pottera.
- Kim jesteś? - spytałam, odkładając torbę na ziemię.
- Jestem jęcząca Marta! Nie dziwię się że mnie nie znasz, nikt nie chce słyszeć o biednej Marcie! - lamentowała.
Nawet jej współczułam. Siedzi tu sobie sama i nie ma nawet z kim pogadać.
- Jesteś ze Slytherinu?- spytała podlatując bliżej mnie.
- Tak... To problem? - przyjrzałam się tej całej Marcie.
- Pewnie przyszłaś mnie wyzywać - dalej marudziła. Odleciała kawałek i wywinęła beczkę w powietrzu.
- Nie... Chciałam pogadać, poznać cię - wytłumaczyłam pewniej.
Rozumiałam jej obawy. Marta nie należała do pięknych, ale to nie był przecież powód, by jej dokuczać.
- To jak się nazywasz? - podleciała bardzo blisko mnie, chichocząc.
- Kate. Mam na imię Kate - odpowiedziałam, a ona się odwróciła.
Jakiś czas rozmawiałyśmy ze sobą, a Marta wbrew pozorom była naprawdę bardzo miła.
- Masz śniadanie! Musisz iść! - powiedziała robiąc korkociągi nad kabinami.
- A... Tak jasne - przyznałam i sięgnęłam po torbę. - Do zobaczenia, Marto! - pożegnałam się z uśmiechem i wyszłam z łazienki.
Powoli udałam się pod Wielką Salę. I tam czekałam na kogoś znajomego.
W końcu, gdy do otwarcia drzwi zostało kilka minut, wyciągnęłam podręcznik do Eliksirów. Koniecznie musiałam powtórzyć temat przed dzisiejszą lekcją.
CZYTASZ
Love in Hogwart || Kate Weasley
FanficNIE BĘDZIE KONTYNUOWANE Kate Weasley wiedzie "normalne" życie, a przynajmniej dla niej. Kochająca rodzina, dom i kilku znajomych z sąsiedztwa - to wszystko co było jej potrzebne do życia. W końcu nadchodzi dzień wyjazdu do Hogwartu, a tam świat Kate...