6

1.2K 87 29
                                    

  Z nadzieją czekałem, żeby w końcu zamknąć piekarnię. Rodzice mieli wrócić późno, ale zostawiłem im kartkę na stole, że poszedłem do swojego pokoju. Ułożyłem poduszki, żeby wyglądało jakbym spał. Zadowolony z efektu uśmiechnąłem się i złapałem za pierścień. Plagg chyba odgadł moje zamiary, bo zaczęło mu odbijać. I to dosłownie.

  - Nienienienienienienienienienie! Zapomnij! Nie Adrien! Ja się nie zgadzam, słyszysz? Nie! Ja nigdzie nie idę! Zostaję tu ze swoim serem! - kwami kurczowo złapało się łapkami biurka. - Ja jestem jeszcze młody, daj mi się nacieszyć camembertem!

  - Nie dramatyzuj tak, Biedronka na nas czeka. Już jestem przez ciebie spóźniony na patrol.

  - To jest jawne wykorzystywanie! Ja nie mam żadnej ochoty, żeby tam iść! No może znalazłby się jeden powód, ale i tak nie będę mógł z nią porozmawiać, ale kategorycznie odmawiam!

  - Plagg, wysuwaj pazury!

  - Nienawidzę cię Adrien! Nienienienienienienie!

  ~~~~~

  Ona mnie zabije. Będę trupem. Będę pierwszą ofiarą Biedronki. Ciekawe jak mnie będą wspominać? Czarny Kot, ten drugi z dwójki superbohaterów Paryża, zginął. Motyw? Spóźnił się z piętnaście minut. Ale już nikt by się nie dowiedział, że to wszystko wina jego kwami. Że to on marudził, że nigdzie nie idzie. Uczcijmy minutą ciszy poległego Kota...

  Przerwał swoje zamyślenia. Zobaczył ją siedzącą na dachu. Wylądował najciszej jak umiał. Podszedł do niej ze spuszczoną głową. Upadł przed nią na kolana.

  - O Pani tego nieszczęśliwego i pechowego Czarnego Kocura, wybacz mi moje spóźnienie, nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.

  Dziewczyna obróciła się i wybałuszyła oczy.

  - Kotku mój, wszystko w porządku? - patrzyła się na niego.

  - Wybacz mi o Pani tego durnego sierściucha. Teraz jestem gotowy na śmierć.

  Zaniepokojona uklękła przed miłością swojego życia. Chwyciła jego podbródek i podniosła jego twarz na tyle, żeby ją móc zobaczyć. Dobra, żadnej fioletowej maski nie ma, czyli nie jest pod władzą akumy. Przyłożyła mu dłoń do czoła. Gorączki nie ma to czemu bredzi? Może wyturlał się w kocimiętce?

  - Koteczku, nie rozumiem. Wyjaśnij mi, o czym ty do mnie mówisz - lekko gładziła jego policzek palcem.

  Chłopak otworzył oczy i krzyknął.

  - Bo to wszystko wina Plagga!

  - Pla... Co? - spytała zaskoczona.

  - Plagga. Mojego kwami. Spóźniłem się, bo nie chciał się dać przemienić. Ale dobrze wiedział, że mam patrol! - syknął z niezadowoleniem.

  Dziewczyna patrzyła na niego uważnie przez chwilę i wybuchła śmiechem. Przytuliła się do niego mocno.

  - Głupi Kotek... - szeptała słodkim tonem. - Bałeś się, że coś ci zrobię, bo się spóźniłeś? Tak naprawdę to wiesz co? Nawet tego nie zauważyłam. Zamyśliłam się - wtem odsunęła się od niego. Jej głos błyskawicznie uległ zmianie. - Myślałam, że coś się tobie stało! Że może masz gorączkę! Albo jesteś pod panowaniem Władcy Ciem! Albo najgorsze ze wszystkich, wytarzałeś się w kocimiętce!

  - Dlaczego kocimiętka jest ze wszystkich tych rzeczy najgorsza? - spytał zaskoczony.

  - Hmm... No jako Pani tego nieszczęśliwego i pechowego Czarnego Kocura miałabym problem, żeby ciebie ujarzmić - zachichotała.

  - Czyli nie jesteś zła? - spojrzał się prosto w jej oczy.

  Błagam, nie patrz się na mnie tymi cudownymi oczami, bo zaraz zemdleję.

  - Głupiutki kotek - dotknęła dwukrotnie czubka jego nosa. - Czemu miałabym być zła? - zaśmiała się krótko. - Poza tym, musisz dbać o swoje kwami i dawać mu tyle jedzenia ile tylko będzie chciał.

  - Ale Plagg cały czas by jadł ten swój śmierdzący...

  Dotknęła palcem jego dwoneczka przy szyi. Chłopak spojrzał się na nią jak zahipnotyzowany.

  - Cii... Dobry kotek. Lepiej nie denerwuj swojego kwami.

  - Ale on jest... - jęknął.

  Przerwał, bo położyła mu palec na usta.

  - Wiesz, że on wszystko słyszy? Na pewno to jest bardzo miłe i urocze kwami. I pod żadnym pozorem nie powinieneś się z nim wykłócać. To dzięki niemu przemieniasz się w superbohatera.

  - Ale nawet się nie domyślasz, ile on tego camembertu zjada...

  - Camembert mówisz? Hmm... Ciekawe... Dobra, ruszajmy na patrol, mam jeszcze trochę obowiązków w życiu prywatnym do zrobienia.

  - Dobrze Biedronsiu - uśmiechnął się lekko.

  Przemierzyli całe miasto, ale nic się nie działo. Żadnego ataku Władcy Ciem. Wylądowali na dachu ich ulubionego budynku. Kot chciał już iść, ale dziewczyna złapała go za nadgarstek.

  - Kotku, chciałam tylko powiedzieć, że nie musisz się mnie bać. Ja nigdy bym ciebie nie skrzywdziła.

  - Dzięki Biedronsiu. Cieszę się, że mam kogoś takiego jak ty przy sobie. Zawsze mogę na tobie polegać. Jesteśmy świetnym duetem - uśmiechnął się do niej.

  - Jeśli będziesz miał kiedyś jakiś problem to chętnie ciebie wysłucham. I może coś doradzę.

  - Dziękuję Biedronko. A teraz wybacz, muszę już iść. Do następnego razu!

  - Poczekaj! - krzyknęła. Postać w czarnym lateksie odwróciła się w jej stronę. - Czy mógłbyś poczekać tutaj pięć minut? Proszę - spojrzała na niego błagalnie.

  - Dobrze. Ale o co chodzi Biedronko?

  - Dowiesz się za chwilę - powiedziała, zarzuciła swoje yo-yo i zniknęła mu z oczu.

  Kot usiadł wygodnie na dachu. Jego myśli powędrowały do Marinette. Ciekawe co teraz robi. W sumie nie użył kotaklizmu, więc mógłby do niej zajść. Przynajmniej na sąsiadujący dach. W stroju kota jest odważny, więc chyba nie będzie się przy niej jąkał.

  Usłyszał ciche kroki. Podniósł głowę do góry. Pani głupiego sierściucha wróciła. Trzymała coś za plecami. Pod maską zauważył, że się zarumieniła. Chciała coś powiedzieć, ale nie wiedziała jak zacząć.

  Chłopak opierając się o swój kicikij podniósł się do góry i spojrzał w oczy granatowłosej.

  - Ja mam tu niespodziankę dla ciebie, ale otwórz ją dopiero po przemianie, dobrze? - szepnęła, po czym wystawiła ręce z dużym pakunkiem przed sobą. - Proszę, weź... - zamknęła oczy.

  Po chwili poczuła jak z jej dłoni znika ciężar. Otworzyła oczy. Kot przyglądał się uważnie zrobionemu prezentowi.

  Dziewczyna wykorzystała tę chwilę na to, żeby zbliżyć się do chłopaka i ucałować go szybko w policzek. Ten zaskoczony zarejestrował tylko jej słowa.

  - Do następnego razu Kotku!

  I tyle ją widział. Postanowił najpierw zanieść prezent od Biedronki do domu, a potem odwiedzić swoją ukochaną.

~~~~~~

Witajcie,

Dajcie znać, czy wam się podoba.

Do następnego! :)

Tylko „ przyjaciele "?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz