Córeczka burmistrza usłyszała dziwny hałas przed wejściem do swojego pokoju. Podeszła bliżej i zaczęła nasłuchiwać.
- Czy to ty Czarny Kocie? - zapytała nieśmiało.
Wtem drzwi zostały wymazane, a za nimi dostrzegła uśmiechniętego zaakumizowanego. Pisnęła i biegiem schowała się pod łóżko. Ilustrachor tymczasem wszedł do środka i zaczął szukać jasnowłosej.
- Chloé? Gdzie się schowałaś? Przede mną nie uciekniesz! I tak ciebie znajdę! Jak uroczo, bawisz się ze mną w chowanego! Hmm... Gdzie możesz być... Jesteś w szafie?
Jednym gestem dłoni wymazał drzwi do szafy, ubrania i buty. Usłyszał pisk. Zaczął wymazywać łóżko. Dziewczyna była przerażona.
- Jak widzisz, wygrałem dziewczynko. Znalazłem ciebie Chloé - prychnął triumfalnie.
- Ty jesteś potworem! Moje kochane sukienki od Chanel i buty od Louboutina! Oddaj mi je! Natychmiast! - krzyknęła.
- Jakie to zabawne. Przecież sama to uwielbiasz. Dręczysz innych. Ale jeśli ktoś traktuje ciebie źle, to tego nienawidzisz. Przydałby się ktoś, kto wbiłby ci do głowy, że powinno być się dla każdego miłym. Nienawidzisz, jak ktoś ciebie traktuje z dystansem - szybko coś naszkicował. - Mam rację Chloé? Mam rację?! - zapytał w wyczuwalną pogardą w głosie.
Przed niebieskooką pojawił się ogromny biały but z czarnymi zdobieniami z czerwoną szpilką. Spanikowana nastolatka poderwała się do góry i zaczęła biec przed siebie uciekając jak najdalej się da od goniącego ją zaciekle buta. Nagle na jego nóżce zawiązała się linka od yo-yo, przez którą pękła, a ogromny but rozpłynął się w powietrzu. Wściekły czerwonowłosy warknął przez zaciśnięte zęby.
- Ups, chyba złamał ci się obcas. Uważaj i nie połam sobie nóg! - zawołała radośnie Biedronka. Tuż obok niej pojawił się jej partner.
- Proszę proszę, nasza kocica wysunęła pazurki! - wyszczerzył się do niej.
- Nie jestem żadną kocicą Koteczku. Biedronki nie posiadają pazurów. Chociaż gdybym je miała to przejechałabym ci nimi po plecach... - rozmarzyła się.
- Że co? - spojrzał na nią.
- Ymm... Koty mają pazury i lubią drapać? - palnęła nerwowo, a w myślach uderzyła się mentalnie w czoło.
- Zobaczysz, że kiedyś cię podrapię - odparł wesoło pod nosem.
- Że co? - zapytała nieśmiało i lekko się zarumieniła.
- Chciałem spytać, co to była za sekretna misja, że zostałem sam bez swojej Pani? - przybliżył swoją twarz do niej. Ich nosy prawie się stykały.
- Dałeś sobie sam radę. A jeśli ci powiem, to już nie będzie sekretna - puściła do niego oczko.
- Ekhem, czy ja wam tutaj czasami nie przeszkadzam? Nie rozumiem, dlaczego stawiacie się za tą okropną dziewczyną. Uwierzcie mi. Gdybyście ją sami poznali, nie kiwnęlibyście wcale palcem, żeby ją w ogóle ratować. Ona ma wszystkich gdzieś. To jest wredna i okropna jędza.
- Co!? - zawołała naburmuszona córeczka burmistrza, która siedziała skulona pod ścianą. - To wcale nieprawda! Wszyscy wokół mnie uwielbiają!
W tym momencie przed chłopakiem w masce pojawiły się trzy duże czerwone rękawice bokserskie skierowane w ich stronę. Blondynka ponownie zaczęła piszczeć.
- Kiedy ona się zamknie, moje uszy długo nie zniosą tego wrzasku - jęknął zielonooki.
Nagle w jego kierunku ruszyła jedna z rękawic. Siła, z jaką go uderzyła sprawiła, że odepchnęło go na kilka dobrych metrów do tyłu. Upadł mocno na plecy, lecz szybko podniósł się na nogi.
CZYTASZ
Tylko „ przyjaciele "?
FanfictionOna - Marinette, słynna modelka, obiekt westchnień milionów nastolatków, córka słynnego projektanta Toma Dupaina, dla wszystkich idealna w każdym calu, lecz nie jest szczęśliwa w swojej własnej skórze. Ma wszystko, a jednak nie ma nic. Oraz Biedronk...