44

487 40 251
                                    

~~~~~


Kto chciał?

{Kolejny rozdział najpóźniej jutro}


Zapraszam do czytania!


~~~~~

  - Koteczku? Halo? Słyszysz mnie?

  - Oczywiście Moja Pani. Jasno i wyraźnie - wyszczerzył się do telefonu. Lizus. - Wracasz już?

  - Mam dla ciebie nowinę. Chloé teraz jest już bezpieczna.

  - Naprawdę? Nawet nie wiesz jak się teraz cieszę!

  - Proszę cię, skup się. Mam ci jeszcze coś ważnego do przekazania. Teraz masz inny cel do ochrony. Ta dziewczyna jest w niebezpieczeństwie. Ilustrachor zaprosił ją na randkę i obiecał, że nie tknie blondynki pod warunkiem, że ona zgodzi się przyjść. Chciałabym, żebyś pojawił się tam i się nim zajął. Wysłałam ci jej zdjęcie. To Marinette. Prawda, że śliczna z niej dziewczyna? - zaśmiała się nerwowo.

  Błyskawicznie otworzył zdjęcie. Serce mu stanęło, gdy zobaczył na nim swoją ukochaną. Dobrze, że go nie widziała, bo poczuł, że jego twarz nabiera koloru purpury.

  - T-tak, ona jest cudowna... Znaczy piękna jest... Ymmm... Jest okej... A co z tobą? Widzimy się wtedy na miejscu?

  - Mam... Mam bardzo ważną tajną misję. Nie mogę ci zdradzić dokładniejszych szczegółów, bo to tajemnica. Odezwę się później, gdy już będę mogła. Dasz sobie sam radę Koteczku?

  - Pff! Proszę cię Kropeczko. To dla mnie błachostka. Taki Kot jak ja niczego się nie boi. Możesz na mnie liczyć!

  Rozłączył się i oparł ręce o barierkę.

  - Czarny Kocie, coś się stało?

  - Tak, jesteś już bezpieczna, a ja spadam!

  Wyskoczył szybko z uśmiechem na ustach. Nie chciał ani sekundy dłużej spędzić w tym miejscu. Z harmonogramu zajęć wiedział, że ma mieć sesję fotograficzną. Udał się w tamtym kierunku. Szybko ją zlokalizował. Zapukał w okno jej garderoby. Zmieszana szybko je otworzyła, a chłopak wskoczył do środka z gracją.

  - Witam Księżniczko... Wow, wyglądasz przepięknie w tej błękitnej sukience. Podkreśla kolor twoich oczu - podszedł bliżej niej, ujął jej dłoń, ukłonił się i złożył na jej wierzchu delikatny pocałunek. Czuł, że szczypią go policzki. W tym momencie cieszył się, że jego maska skrywa połowę jego twarzy. - Czarny Kot przybył ci na ratunek.

  - Witaj Kotku, co słynny paryski superbohater robi tutaj? O jakim ratunku mówisz?

  Blondyn oparł się nonszalancko na swoim kiju.

  - Chodzi mi o tego typa, z którym masz się dziś spotkać. Chociaż zastanawia mnie, co sprawiło, że się z nim umówiłaś. Jesteś tak cudowna i wspaniała. Mogłabyś iść na randkę przecież z kimś innym. Kimś, kto nie jest rudy i nie chce odbijać nikomu dziewczyn sprzed nosa. Na pewno czyjeś serce byś wtedy uszczęśliwiła. Z tego początkującego artysty jest bardzo wredny gość. Ale mając mnie przy swoim boku będziesz bezpieczna. Te mięśnie jak widzisz to sama stal, zero grama tłuszczu - zaczął przybierać różne pozy, eksponując przy tym swoje muskuły. Potknął się o swój ogon, przez co lekko się zachwiał.

Tylko „ przyjaciele "?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz