14

781 48 10
                                    

Genialna ja usunęłam przypadkiem ten rozdział. Dlatego publikuję go jeszcze raz

>~~<

  - Alya, to był zły pomysł - chłopak chciał zawrócić i pobiec do domu. Dziewczyna złapała go za ramię.

  - Agreste! Nie zachowuj się jak dziecko, zwyczajnie daj jej ten prezent. Poza tym nie masz już czasu na odwrót - zaśmiała się.

  Podeszła do domofonu i wcisnęła przycisk. Kamerka wysunęła się wprost na twarz blondyna.

  - Rezydencja Państwa Dupain. W jakiej sprawie?

  - Dz-dzień dobry, jestem Adrien. Kolega z klasy Marinette. Mam dla niej prezent i...

  - Włóż go tam. Do widzenia.

  Z boku wysunęła się półka. Chłopak wsunął tam pakunek. Szafka zamknęła się, a kamerka zniknęła.

  - Gratulacje! Zrobiłeś to! Ale czekaj chwilę... Czy ty się na nim podpisałeś?

  Blondyn wybałuszył oczy i spuścił głowę. Mulatka podeszła do niego i przytuliła go.

  - Podpiszemy go. A teraz chodźmy!

  ~~~~

  Granatowłosa wyszła z limuzyny. Gdy przekroczyła drzwi posiadłości usłyszała czyjąś kłótnię.

  - Nino! Jednak przyszedłeś! - powiedziała wesoło.

  - Tak. Chciałem przemówić twojemu ojcu, żeby pozwolił ci wyprawić urodziny.

  - Ale to nie ma sensu. Mówiłam, że on się na to nie zgodzi.

  Tom Dupain, który przez ten cały czas stał na górze schodów i spoglądał na wszystkich z góry, odezwał się.

  - Dość. Masz opuścić ten dom. Ja sam wiem, co jest dobre dla Marinette. Ty masz na nią zły wpływ. Proszę opuścić mój dom. W tej chwili.

  - Tato! Jak możesz! Nino to mój przyjaciel! - dziewczyna próbowała jeszcze bronić chłopaka.

  - Dość! Ty chłopcze opuszczasz w trybie natychmiastowym to miejsce, a ty Marinette marsz do pokoju. Powinnaś ćwiczyć grę na pianinie.

  - Nino... - złapała go za ramię.

  - Nie martw się o mnie Mari - szepnął, po czym wyszedł.

  - Zadowolony jesteś z siebie?! - krzyknęła i pobiegła do swojego pokoju.

  Trzasnęła z całej siły drzwiami i rzuciła się na łóżko. Po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Tikki podleciała do niej.

  - Czemu on musi taki być?!

  - Marinette, proszę, uspokój się. Nie możesz pozwolić, żeby złe emocje tobą zawładnęły.

  - Masz rację Tikki - przytuliła się do swojego kwami. Dobrze, że przynajmniiej ona ją wspiera.

  ~~~~

  Wściekły i zawiedziony mulat siedział na ławce w parku.

  - Dorośli są okropni! Tylko wszystkiego zakazują! Lepiej by było, gdyby ich nie było!

  Ostatnią rzeczą, którą zobaczył, był lecący w jego kierunku czarno fioletowy motyl...

  ~~~~

  Marinette była sama w posiadłości. Głuche echo odbijało się od pustych przestrzeni.

  - Jaka super impreza urodzinowa. Jeeeeeej - zawołała smutno i podniosła rękę do góry.

  Zjadła w spokoju posiłek, przerzuciła przez ramię torebkę i spojrzała jeszcze raz na obraz na swoją matkę. Wypuściła powietrze z ust. Otworzyła drzwi.

  - Wszystkiego najlepszego Marinette!

  Na zewnątrz stała jej prawie cała klasa. Każdy się cieszył i wiwatował. Wtedy dostrzegła Nino. Lecz nie był on tym zwykłym chłopakiem, którego znała. Był pod mocą akumy.

  - Nino? - spytała niepewnie.

  - Jestem Bańkor! I urządzę tobie wspaniałe przyjęcie urodzinowe, na jakie tylko zasługujesz!

  Fiołkowooka szybko weszła do domu. Tikki wyleciała z jej torebki.

  - Muszę się przemienić i pomóc Nino.

  - Mari, poczekaj. Wiem, że musisz mu pomóc, ale może trochę zabawisz się z przyjaciółmi? Nie wiadomo, czy kiedykolwiek jeszcze się przydarzy taka okazja.

  - W sumie... Chyba masz rację Tikki. Dziś są moje urodziny, mam prawo się zabawić.

  Wyszła na zewnątrz. Bańkor siedział za konsoletą i puszczał muzykę. Dziewczyna podchodziła do kilku osób i pytała się, jak się bawią. Udawane uśmiechy mówiły całą prawdę. Bańkor zmusił ich, żeby tutaj byli inaczej coś im zrobi.

  W tym momencie zabrzmiał jakiś wolny kawałek, a ktoś porwał dziewczynę do tańca.

  ~~~~

  Adrien przemienił się w Czarnego Kota, po tym gdy na jego oczach jego rodzice zaczęli unosić się do góry w wielkich bańkach. Przemierzając Paryż pocieszał dzieci, że razem z Biedronką uratuje wszystkich dorosłych. Gdy dociera do Bańkora był w niemałym szoku. Urządził on imprezę dla Marinette, na której są wszyscy przyjaciele z ich klasy.

  Schował się i obserwował wszystkich uważnie. Zauważył fiołkowooką. Była taka szczęśliwa, że mogła być wśród przyjaciół. Lecz ruszył go jeden szczegół. Chloé podeszła do Bańkora i zrobiła ochydny dzióbek w jego stronę. I poprosiła o co? O wolny taniec? Dla naszej solenizantki? Złoczyńca zgodził się i po chwili z głośników popłynęła spokojna wolna piosenka. Wszyscy łączyli się w pary. Ktoś chwycił Mari za rękę i pociągnął do tańca. Zacisnął mocno pięści. Nie pozwoli na to, żeby to właśnie ten chłopak z nią zatańczył. Nie ma mowy.

~~~~~~

Witajcie!

Jak myślicie, kto porwał do tańca naszą Marinette? I co zrobi Czarny Kot?

Dajcie znać, czy wam się podoba.

Do następnego! :)

Tylko „ przyjaciele &quot;?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz