Genialna ja usunęłam przypadkiem ten rozdział. Dlatego publikuję go jeszcze raz
>~~<
- Alya, to był zły pomysł - chłopak chciał zawrócić i pobiec do domu. Dziewczyna złapała go za ramię.
- Agreste! Nie zachowuj się jak dziecko, zwyczajnie daj jej ten prezent. Poza tym nie masz już czasu na odwrót - zaśmiała się.
Podeszła do domofonu i wcisnęła przycisk. Kamerka wysunęła się wprost na twarz blondyna.
- Rezydencja Państwa Dupain. W jakiej sprawie?
- Dz-dzień dobry, jestem Adrien. Kolega z klasy Marinette. Mam dla niej prezent i...
- Włóż go tam. Do widzenia.
Z boku wysunęła się półka. Chłopak wsunął tam pakunek. Szafka zamknęła się, a kamerka zniknęła.
- Gratulacje! Zrobiłeś to! Ale czekaj chwilę... Czy ty się na nim podpisałeś?
Blondyn wybałuszył oczy i spuścił głowę. Mulatka podeszła do niego i przytuliła go.
- Podpiszemy go. A teraz chodźmy!
~~~~
Granatowłosa wyszła z limuzyny. Gdy przekroczyła drzwi posiadłości usłyszała czyjąś kłótnię.
- Nino! Jednak przyszedłeś! - powiedziała wesoło.
- Tak. Chciałem przemówić twojemu ojcu, żeby pozwolił ci wyprawić urodziny.
- Ale to nie ma sensu. Mówiłam, że on się na to nie zgodzi.
Tom Dupain, który przez ten cały czas stał na górze schodów i spoglądał na wszystkich z góry, odezwał się.
- Dość. Masz opuścić ten dom. Ja sam wiem, co jest dobre dla Marinette. Ty masz na nią zły wpływ. Proszę opuścić mój dom. W tej chwili.
- Tato! Jak możesz! Nino to mój przyjaciel! - dziewczyna próbowała jeszcze bronić chłopaka.
- Dość! Ty chłopcze opuszczasz w trybie natychmiastowym to miejsce, a ty Marinette marsz do pokoju. Powinnaś ćwiczyć grę na pianinie.
- Nino... - złapała go za ramię.
- Nie martw się o mnie Mari - szepnął, po czym wyszedł.
- Zadowolony jesteś z siebie?! - krzyknęła i pobiegła do swojego pokoju.
Trzasnęła z całej siły drzwiami i rzuciła się na łóżko. Po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Tikki podleciała do niej.
- Czemu on musi taki być?!
- Marinette, proszę, uspokój się. Nie możesz pozwolić, żeby złe emocje tobą zawładnęły.
- Masz rację Tikki - przytuliła się do swojego kwami. Dobrze, że przynajmniiej ona ją wspiera.
~~~~
Wściekły i zawiedziony mulat siedział na ławce w parku.
- Dorośli są okropni! Tylko wszystkiego zakazują! Lepiej by było, gdyby ich nie było!
Ostatnią rzeczą, którą zobaczył, był lecący w jego kierunku czarno fioletowy motyl...
~~~~
Marinette była sama w posiadłości. Głuche echo odbijało się od pustych przestrzeni.
- Jaka super impreza urodzinowa. Jeeeeeej - zawołała smutno i podniosła rękę do góry.
Zjadła w spokoju posiłek, przerzuciła przez ramię torebkę i spojrzała jeszcze raz na obraz na swoją matkę. Wypuściła powietrze z ust. Otworzyła drzwi.
- Wszystkiego najlepszego Marinette!
Na zewnątrz stała jej prawie cała klasa. Każdy się cieszył i wiwatował. Wtedy dostrzegła Nino. Lecz nie był on tym zwykłym chłopakiem, którego znała. Był pod mocą akumy.
- Nino? - spytała niepewnie.
- Jestem Bańkor! I urządzę tobie wspaniałe przyjęcie urodzinowe, na jakie tylko zasługujesz!
Fiołkowooka szybko weszła do domu. Tikki wyleciała z jej torebki.
- Muszę się przemienić i pomóc Nino.
- Mari, poczekaj. Wiem, że musisz mu pomóc, ale może trochę zabawisz się z przyjaciółmi? Nie wiadomo, czy kiedykolwiek jeszcze się przydarzy taka okazja.
- W sumie... Chyba masz rację Tikki. Dziś są moje urodziny, mam prawo się zabawić.
Wyszła na zewnątrz. Bańkor siedział za konsoletą i puszczał muzykę. Dziewczyna podchodziła do kilku osób i pytała się, jak się bawią. Udawane uśmiechy mówiły całą prawdę. Bańkor zmusił ich, żeby tutaj byli inaczej coś im zrobi.
W tym momencie zabrzmiał jakiś wolny kawałek, a ktoś porwał dziewczynę do tańca.
~~~~
Adrien przemienił się w Czarnego Kota, po tym gdy na jego oczach jego rodzice zaczęli unosić się do góry w wielkich bańkach. Przemierzając Paryż pocieszał dzieci, że razem z Biedronką uratuje wszystkich dorosłych. Gdy dociera do Bańkora był w niemałym szoku. Urządził on imprezę dla Marinette, na której są wszyscy przyjaciele z ich klasy.
Schował się i obserwował wszystkich uważnie. Zauważył fiołkowooką. Była taka szczęśliwa, że mogła być wśród przyjaciół. Lecz ruszył go jeden szczegół. Chloé podeszła do Bańkora i zrobiła ochydny dzióbek w jego stronę. I poprosiła o co? O wolny taniec? Dla naszej solenizantki? Złoczyńca zgodził się i po chwili z głośników popłynęła spokojna wolna piosenka. Wszyscy łączyli się w pary. Ktoś chwycił Mari za rękę i pociągnął do tańca. Zacisnął mocno pięści. Nie pozwoli na to, żeby to właśnie ten chłopak z nią zatańczył. Nie ma mowy.
~~~~~~
Witajcie!
Jak myślicie, kto porwał do tańca naszą Marinette? I co zrobi Czarny Kot?
Dajcie znać, czy wam się podoba.
Do następnego! :)
CZYTASZ
Tylko „ przyjaciele "?
FanfictionOna - Marinette, słynna modelka, obiekt westchnień milionów nastolatków, córka słynnego projektanta Toma Dupaina, dla wszystkich idealna w każdym calu, lecz nie jest szczęśliwa w swojej własnej skórze. Ma wszystko, a jednak nie ma nic. Oraz Biedronk...