Katia ubrała szybko buty, klnąc na samą siebie. Położyła się tylko na chwilę i nie miała pojęcia, że zdąży usnąć. Obudziło ją dopiero trzecie połączenie od Anze, który czekał na nią pod domem. Wybiegła z budynku zmachana, wsiadając do samochodu.
- Cześć, słonko - dała mu krótkiego buziaka.
- Cześć, śpiochu - zaśmiał się chłopak. - Gotowa?
- Zależy na co - odpowiedziała zadziornie.
- Niespodzianka, śpiąca królewno - mrugnął jej oczkiem i wyjechał na drogę. - Jednak najpierw musimy jechać na chwilę do mnie.
- Przestań mi dokuczać! Wcale nie chciałam usnąć - zaśmiała się dziewczyna. - Dlaczego musimy jechać do ciebie?
- Zapomniałem portfela - klepnął się otwartą dłonią w czoło. - I wcale ci nie dokuczam, naprawdę jesteś śliczna. Jak śpisz też.
- Nie, dosyć tego! - oburzyła się. - Kpisz sobie ze mnie!
- Tylko troszeczkę - zaśmiał się chamsko.
- Miałam dla ciebie prezent, ale już go nie dostaniesz - pokazała mu język.
- Masz dla mnie prezent? - chłopakowi zaświeciły się oczy.
- Miałam - odwróciła się do niego plecami, na tyle, na ile pozwoliły jej pasy bezpieczeństwa.
- Przepraszam - zawył Anze.
- Nie obchodzą mnie twoje przeprosiny - dąsała się na żarty dziewczyna.
- Naprawdę przepraszam! - zapłakał komicznie. - Zachowałem się jak gówniarz! Nigdy więcej tak nie postąpię.
Katia zaśmiała się sama do siebie, jednak nie odpowiedziała na zaczepkę. Całą drogę do mieszkania Anze prowadził komiczny monolog, starając się, aby dziewczyna mu wybaczyła. Kiedy byli już na miejscu, wyszła z samochodu i ruszyła w stronę klatki, w której znajdowało się jego mieszkanie, nawet nie obracając się, aby zobaczyć czy chłopak idzie za nią. Ten tylko pokręcił rozbawiony głową i zaczął iść za dziewczyną.
Dopiero kiedy weszli do mieszkania, dziewczyna wyszczerzyła się i przycisnęła go do drzwi, mocno całując. Chłopak oddał pieszczotę, jednak nie mógł powstrzymać śmiechu, który cisnął mu się na usta. Odsunęli się od siebie, dając sobie kilka małych buziaków.
- Teraz mogę dostać prezent? - przygryzł wargę.
- Możesz - droczyła się.
- A dostanę? - zapytał, zbliżając do niej swoją twarz.
- Może - pokonała ostatnie milimetry, aby na nowo wbić się w jego usta.
Bardzo chętnie włożył swoje dłonie pod jej koszulkę. Katia jednak miała zajęte ręce, wyciągając mały pakunek z torebki. Przerwała pocałunek, nie zważając na jęki zawodu ze strony chłopaka. Te jednak szybko zniknęły, zastąpione ogromnym szokiem, kiedy dziewczyna położyła na jego dłoni torebeczkę.
- Dałaś za to miliony - powiedział zszokowanym głosem, nawet jeszcze nie wiedząc, co jest w środku. - Naprawdę chcesz mi to dać?
- Oczywiście, że chcę - uśmiechnęła się. - Odpakuj.
Anze delikatnie otworzył wierzchnie opakowanie, aby dotrzeć do bogato zdobionego pudełeczka. Otworzył je i zamarł. Zegarek był przepiękny, sam posiadał już jeden model z tej marki, jednak ten bił go we wszystkich aspektach.
- Jest cudowny - wyjąkał, patrząc na dziewczynę. - Jest naprawdę... nie wiem, brakuje mi słów. Jest doskonały. Dziękuję.
Przygarnął dziewczynę w swoje ramiona, szepcząc jeszcze więcej podziękowań na ucho. Pocałował ją czule, ani na chwilę nie pozwalając jej wydostać się z uścisku. Ciągle w nim tkwiąc, założył zegarek na swój prawy nadgarstek. Pasował idealnie. Katia westchnęła z zachwytem, wychylając się po jeszcze jeden pocałunek, który oczywiście dostała. Wsłuchała się w bicie serca chłopaka, tkwiąc w tej pozycji przed długi czas. Oboje czuli, że właśnie tego teraz potrzebują.
CZYTASZ
Bezdenność | Anze Lanisek | zakończone
FanfictionChlał całą noc, a później cały dzień. Następną dobę dochodził do siebie. Potem poszedł na trening, jego skoki były koszmarne, a on rozpływał się, pomimo ujemnej temperatury na zewnątrz. Czuł gorącą krew, płynącą jak wodospad w jego żyłach. Pełną jak...