- Jak to jest możliwe? - zapytała płaczliwym głosem, nie wierząc w to, co usłyszała.
- Katia, proszę, uspokój się, kochanie.
Dziewczyna spojrzała na kobietę, wpadając w jej ramiona i wybuchając płaczem. Marija delikatnie głaskała ją po włosach, kręcąc delikatnie głową, kiedy widziała, że Anton próbuje coś powiedzieć. Niemo przekazała mężczyźnie, aby wyszedł, co ten uczynił. Szeptała uspokajające słowa, kierując dziewczynę w stronę sofy, na której chciała, aby usiadła.
- Spójrz na mnie, dobrze? - zapytała delikatnie.
Nastolatka uniosła głowę, ukazując zapłakane oczy. Nie mogła wykrztusić z siebie żadnego słowa, po prostu ponownie zanosząc się płaczem. Łzy spływały po jej bladych policzkach, ginąc w koszulce, którą miała na sobie.
- Jak to możliwe? - wyszeptała po chwili, nieprzerwanie płacząc. - To niemożliwe. Nie dam sobie rady, nie teraz, nie w tym momencie.
- Nie jesteś sama, dobrze? Jesteśmy tutaj wszyscy dla ciebie - przypomniała. - Jest też Anze. Jest ojcem tego dziecka, prawda? Kocha cię. Będzie cię wspierał.
- A co jeśli nie? Jeśli mnie znienawidzi?
- Katia, kochanie, nikt cię nie znienawidzi, a tym bardziej nie Anze - obiecała kobieta. - Jednak przede wszystkim, powinnaś teraz zrobić badania. Musimy się dowiedzieć czy wszystko z wami w porządku.
- A co jeśli ja je skrzywdziłam? - zapłakała. - Jeśli je zabiłam? Wzięłam tego wszystkiego tak dużo, omal sama nie umarłam, a co dopiero ta kruszynka.
- Zrobimy badania, dobrze? Mówiłam ci, że jestem ginekologiem, tak? Jeśli tylko chcesz, mogę to sprawdzić nawet teraz. Musimy tylko pojechać do mojego gabinetu.
- Możesz to zrobić dla mnie?
- Oczywiście, że mogę, kochanie. Tylko uspokój się, dobrze? Nie możesz denerwować się jeszcze bardziej. Zaraz wszystko będziemy wiedzieć. Pozwól mi tylko zabrać kilka rzeczy i zaraz wrócę.
Wyszła z pomieszczenia, zostawiając dziewczynę samą, wcześniej dając jej chusteczki, aby ta mogła otrzeć zapłakane oczy. Katia patrzyła na swoje dłonie, kiedy milion myśli przepływało przez jej umysł. Była w ciąży i nie miała pojęcia co powinna teraz zrobić. Była zszokowana tą wiadomością, ciągle jeszcze to do niej nie docierało. Wstała, czując jak drżą jej nogi.
- Chodź, pomogę ci - Anton szybko do niej podszedł.
- Dziękuję - odpowiedziała cicho.
- Marija, poczekamy na ciebie w samochodzie - powiedział głośniej, kiedy wychodzili z domu i kierowali się w stronę samochodu. - Katia, tak bardzo mi przykro i bardzo cię przepraszam.
Prowadził dziewczynę delikatnie, wiedząc, że ta nie jest w najlepszym stanie. Było już dosyć późno i jedynym oświetleniem było nikłe światło płynące z ganku oraz sam księżyc. Nie chciał, aby dziewczyna potknęła się i przewróciła, tym samym stresując się jeszcze bardziej.
- Nie ma pan za co mnie przepraszać. To nie pana wina, że pełne badania zaginęły gdzieś w laboratorium. Poza tym, skupiał się pan na tym, żeby ratować mi życie. Nie mógł pan wiedzieć, że jestem w ciąży, tym bardziej, że sama się tego nie spodziewałam - w oczach dziewczyny znowu pojawiły się łzy.
- Nie płacz - lekarz powiedział cicho, ocierając świeże krople z jej policzków. - Zaraz wszystkiego się dowiemy. Ja mogę cię zapewnić, że nie podawałem ci żadnych leków, które mogłyby zaszkodzić ciąży. Wyprowadzanie cię z amoku narkotykowego trwało długo, ponieważ używałem tylko kroplówek, witaminy C oraz naturalnych środków moczopędnych. Bałem się podawać ci coś więcej, ponieważ w twoich badaniach odkryto niezidentyfikowane substancje, nie chciałem uzależnić cię jeszcze bardziej, a niektóre leki w skrajnych przypadkach tak właśnie działają.
- Jednak to, co wzięłam, mogło bardzo negatywnie wpłynąć na ciążę, prawda? Ja po prostu tak bardzo się boję, że mogłam skrzywdzić moje dziecko, nawet nie zdając sobie z tego sprawy, mogłam je nawet zabić - zapłakała. - Gdybym tylko wiedziała, że jestem w ciąży, że spodziewam się tej małej kruszynki, wszystko potoczyłoby się inaczej. Wtedy w tę noc, kiedy wróciłam do Słowenii po kłótni z Anze, myślałam, że nie mam nic i chciałam po prostu zniknąć. Nie chciałam popełnić samobójstwa, chociaż szczerze, sama nie jestem pewna. Chciałam po prostu, aby mnie nie było. Gdybym wiedziała, że pod moim sercem jest ta istotka, po prostu wróciłabym do domu. Czułam się wtedy taka samotna, taka nierozumiana, a gdybym tylko wiedziała, że spodziewam się dziecka, zrobiłabym wszystko inaczej, tylko i wyłącznie dla niego.
- Tak strasznie mi przykro - mężczyzna przytulił ją delikatnie. - Jednak nie możesz być jeszcze niczego pewna, w porządku? Zaraz Marija zrobi ci wszystkie potrzebne badania i wszystkiego się dowiemy.
Katia pokiwała lekko głową, zgadzając się na wszystko, co powiedział Anton i niemo mu dziękując. Oparła się lekko o samochód, pozwalając, aby lekarz zabrał ręce, którymi ją podtrzymywał w obawie przed upadkiem. Oddychała głęboko, starając się opanować szalejące emocje, ale było jej okropnie ciężko. Podniosła głowę, kiedy ujrzała reflektory samochodu, wjeżdżającego na podwórko przy domu. Serce zaczęło bić jej jak szalone, kiedy rozpoznała auto oraz rejestracje.
- Niemożliwe - powiedziała, patrząc w szoku na mężczyznę obok siebie. - Powiedział mu pan?
- Przysięgam, nic mu nie mówiłem. Nie mam pojęcia skąd się dowiedział.
Obserwowała, jak chłopak gasi silnik i wysiada z pojazdu, będąc lekko niepewnym. Spojrzał na ganek, gdzie paliło się światło, jednak po chwili przeniósł na nich swój wzrok. Zdecydowanie mógł rozpoznać Katię, nawet w tak słabym świetle księżyca. Nie zastanawiał się dłużej, ruszając szybko w jej stronę. Sama dziewczyna zawahała się, ciągle mając w głowie informacje o ciąży, jednak nie wytrzymała długo, biegnąc w stronę chłopaka. Zaczęła głośno płakać, wskakując prosto w jego ramiona. Anze wypuścił głośno powietrze, czując, że jego oczy stają się coraz bardziej wilgotne, kiedy przytrzymywał dziewczynę w pasie, aby ta nie zsunęła się z jego ciała.
- Znalazłem cię. Naprawdę się znalazłem, tak bardzo za tobą tęskniłem. Kochanie, kocham cię tak mocno, już nigdy nie pozwolę, aby cokolwiek nas rozdzieliło. Kocham cię i błagam, już nigdy mi nie uciekaj, zrobię wszystko, tylko bądź przy mnie już na zawsze - szeptał, delikatnie kołysząc płaczącą dziewczynę w swoich ramionach. - Tak bardzo cię za wszystko przepraszam. Kocham cię.
- Przepraszam - powtarzała ciągle zapłakanym głosem, chowając głowę w szyję chłopaka. - Tak bardzo cię kocham.
Oboje nie wiedzieli ile czasu minęło, kiedy w końcu Katia uniosła wzrok, delikatnie się uśmiechając. Anze wykonał pierwszy krok, całując ją delikatnie w usta, jakby ciągle nie wierząc, że to wszystko dzieje się naprawdę. Postawił dziewczynę na ziemi, jednak ciągle nie pozwolił jej się oddalić, mocno przyciskając ją do swojego ciała.
- Tak bardzo mi ciebie brakowało - powiedział łamiącym się głosem. - Wariowałem bez ciebie.
- Tęskniłam za tobą tak mocno. Przepraszam, że uciekłam, przepraszam za moją głupotę, za wszystko. Tak cholernie tego żałuję. Tak mi przykro. Gdybym mogła cofnąć czas, wszystko zrobiłabym inaczej, przysięgam. Tak strasznie cię kocham, Anze, nie potrafię bez ciebie żyć. Bądź już przy mnie zawsze, dobrze? Proszę, tak bardzo cię potrzebuję, zwłaszcza teraz.
Lanisek westchnął cicho, widząc, że w oczach dziewczyny na nowo gromadzą się łzy. Wiedział, że coś jest nie tak, czuł jak strasznie roztrzęsiona była dziewczyna.
- Będę przy tobie już zawsze i nigdy cię nie opuszczę - pocałował ją w czoło. - Obiecuję, nigdzie nie wybieram się bez ciebie.
CZYTASZ
Bezdenność | Anze Lanisek | zakończone
FanfictionChlał całą noc, a później cały dzień. Następną dobę dochodził do siebie. Potem poszedł na trening, jego skoki były koszmarne, a on rozpływał się, pomimo ujemnej temperatury na zewnątrz. Czuł gorącą krew, płynącą jak wodospad w jego żyłach. Pełną jak...