Katia spojrzała na siebie w lustrze, krzywiąc się. Wiedziała, że znowu zaczęła się staczać. Nie śpi po nocach, nic nie robi w dnie i ćpa coraz więcej, a robi to głównie z nudów. Spojrzała na tabletki, leżące niedaleko niej. Wyciągnęła rękę, kiedy drzwi do łazienki otworzyły się. Anze zdecydowanie wszedł po coś, jednak zamarł, widząc, co się dzieje.
- Ciężko - powiedział po chwili.
- Zajebiście ciężko - powiedziała dziewczyna. - Mam dni, kiedy naprawdę żałuję, że pomyślałam o tym, jako o dobrym pomyśle. Jednak później przychodzi dzień taki jak teraz, kiedy nie spałam nie wiem ile, nic się nie dzieje i chce coś po prostu poczuć.
- Wiem, rozumiem - podszedł do niej, biorąc ją w ramiona.
- Kiedy wziąłeś pierwszy raz? - szepnęła, wciągając zapach jego ciała.
- Nie pamiętam - odpowiedział, a później westchnął. - Jakoś w szkole. Przed egzaminami chyba. Później zerwałem z tym na naprawdę długi czas i wróciłem, kiedy miałem zły sezon. Trener nie chciał wystawić mnie nawet w kontynentalnym. Od tamtej pory nie mogę przestać, bo ciągle się coś dzieje.
- Czujesz skutki uboczne?
- Oczywiście - odpowiedział i popatrzył na nią uważnie. - Czy ty...
- Tak - rzuciła krótko. - Dokuczają mi dźwięki, słyszę podwójnie, wszystko jest zbyt jasne, kręci mi się w głowie, tracę orientacje.
- Nie powinnaś czuć tego tak mocno - powiedział.
- Wiem. Mój organizm jest na to świństwo zbyt podatny.
Stali w swoich objęciach, wiedząc, że oboje powinni przestać. Zdawali sobie jednak sprawę, że to wszystko będzie okrojone wielkim cierpieniem.
- Chciałeś coś? - zapytała po dłuższej chwili.
- Co?
- Kiedy wszedłeś do łazienki - wyjaśniła.
- Bluzy przyszły - przypomniał sobie.
Dziewczyna wydała z siebie krótki pisk i rzuciła się do wyjścia, ciągnąc go za sobą. Szybko rozerwała paczkę, dostając się do odzieży, którą natychmiast na siebie ubrała. W pełni zadowolona okręciła się wokół własnej osi. Założyła kaptur przyjmując różne głupie pozycje pośród akompaniamentu śmiechu Anze. Po chwili on też założył nowy ciuch, pokazując się w całej okazałości. Roześmiali się głośno, wpadając sobie w ramiona.
- Ja już jej nie ściągam - powiedziała dziewczyna. - Zostanę w niej na zawsze.
- Dobrze, słonko - rzucił, całując ją w nos.
Zgodnie z obietnicą, Katia nie ściągnęła bluzy przez kolejne godziny. Nawet siedząc na kanapie, z nogami na stoliku i laptopem leżącym na udach, miała ją na sobie. Anze uśmiechnął się, zachodząc dziewczynę od tyłu. Odwróciła się, słysząc jego kroki i odłożyła laptopa. Zlustrowała jego ubiór.
- Masz trening? - zapytała.
- Tak - mruknął nieszczęśliwie. - Za godzinę. Okropnie mi się nie chce.
- Nie idź. Zostańmy razem w domu i róbmy to, co przez cały dzień.
- Czyli nic? - zaśmiał się i przeskoczył przez oparcie kanapy, siadając obok niej.
- Dokładnie tak!
- Chciałbym, ale nie mogę - westchnął. - Ominąłem już za dużo treningów, nawet nie mówiąc trenerowi, że mnie nie będzie. Coś czuję, że dostanę dzisiaj porządny opierdol.
CZYTASZ
Bezdenność | Anze Lanisek | zakończone
FanficChlał całą noc, a później cały dzień. Następną dobę dochodził do siebie. Potem poszedł na trening, jego skoki były koszmarne, a on rozpływał się, pomimo ujemnej temperatury na zewnątrz. Czuł gorącą krew, płynącą jak wodospad w jego żyłach. Pełną jak...