— Yoonie, ja wiem, że tam jesteś! — Wrzeszczał Taehyung, dobijając się do mahoniowych drzwi, nic sobie nie robiąc z krzywych spojrzeń starszej sąsiadki Mina. Wyrzuty sumienia wstrząsały jego ciałem za każdym razem, gdy myślał o tym, że wiedział o wszystkim od samego początku, a nic nie zrobił. Rozmowy z Jiminem nic nie dawały, widział to, widział doskonale w oczach Parka, że jest już zmęczony udawaniem, ciągłą grą, ale nie zmusił go do zwierzenia się z tego Yoongiemu. — Hyung, proszę, otwórz. — Zaszlochał rzewnie, opierając się czołem o drewnianą powłokę.
— Chłopcze, on w końcu wyjdzie, ale może to jeszcze nie ten moment. Daj mu trochę czasu. — Rzekła staruszka, poklepując turkusowowłosego po ramieniu. Mężczyzna skinął lekko głową, po czym szepnął jeszcze, iż nie odpuści.
— Wrócę jutro, nie myśl, że dam ci się od nas odizolować. — Odparł na tyle głośno, by zabarykadowany artysta mógł go doskonale usłyszeć, po czym zwrócił się do kobiety. — Przepraszam za kłopot. — Spuścił spojrzenie na swoje dłonie, po czym zbiegł po schodach, zmierzając ku wyjściu z klatki schodowej.
CZYTASZ
❝ESPRESSO❞ › sope
Fanfiction❝Jesteś dla nich wyłącznie marionetką, na której plecach osiądą, by zdobyć kolejny cel.❞ gdzie Yoongi, jak i Hoseok, walczą z demonami przeszłości. status: ukończone Ⓒ peachvtae 2019