— Yoongi, nie odpuszczę. Wiem, że nie jest ci łatwo, że to wciąż boli, ale musimy porozmawiać. — Taehyung wrócił, tak, jak robił to od przeszło dwóch miesięcy. Martwił się każdego dnia o mężczyznę, który w odpowiedzi na jego wrzaski, jedynie czasami wysuwał pod drzwiami karteczki, z prośbami, by miętowowłosy dał mu święty spokój. Drzwi otwierał wyłącznie dostawcy, by nie umrzeć z głodu.
Przepalał paczkę dziennie, zatracał się w bólu, który nie odstępował go na krok, tak samo, jak i niemoc, wszechogarniająca.
Przemierzył całe mieszkanie, aż dotarł do mahoniowej płyty, za którą stał Kim. Oparł się o nią plecami, po czym zjechał w dół, przymykając powieki, spod których wydostała się pojedyncza łza.
— Po cholerę się tak starasz. — Rzekł wściekle podniesionym tonem, by młodszy doskonale usłyszał to, co ma do powiedzenia. — Nie chcę cię tutaj, nie dociera?! — Przeraźliwy krzyk rozniósł się po kawalerce. — Zostaw mnie samego, Taehyungie. — Zapłakał, licząc na to, iż chłopak uwierzy w każde jego kłamstwo. Pragnął, by Taehyung zniszczył jego mury, uwolnił go od cierpienia, w którym powoli zaczyna tonąć, z drugiej strony nie chcąc, by ktokolwiek widział go w takim stanie.
CZYTASZ
❝ESPRESSO❞ › sope
Fanfiction❝Jesteś dla nich wyłącznie marionetką, na której plecach osiądą, by zdobyć kolejny cel.❞ gdzie Yoongi, jak i Hoseok, walczą z demonami przeszłości. status: ukończone Ⓒ peachvtae 2019