Mężczyzna żwawym krokiem przekroczył próg swojego mieszkania, tuż po tym zakluczając za sobą prędko drzwi. Zagryzł wargę, nie będąc wcale w stu procentach pewnym podjętej przez siebie decyzji, lecz świadomość, iż musi na nowo otworzyć się na świat, dręczyła jego serce, przepełnione wszelakimi obawami.
— Poradzę sobie. — Szepnął, przymykając na moment powieki, by wziąć kolejny głęboki wdech, wciąż przy tej czynności trzymając się kurczowo złotej barwy klamki. — Dam sobie radę. — Pewność w jego głosie zdziwiłaby niejednego człowieka, gdyby tylko znał on przeszłość jasnowłosego. Puścił więc szybko metalowy przedmiot, czując, iż jeszcze chwila, a nie oprze się silnej pokusie zostania w domu.
Zbiegł po schodach, po czym wypadł na świeże, niesamowicie orzeźwiające powietrze, które do tej pory docierało do niego wyłącznie przez uchylone okno. Już miał rozkładać parasol, gdy jego wzrok przykuł nowy szyld kawiarni, do której kiedyś próbował zaciągnąć go Taehyung. Może by tak.. Przeszło mu przez myśl. Wzruszył więc luźno ramionami, kierując się z powrotem do bloku, z którego dopiero wyszedł, tym razem wkraczając na teren uroczej, acz niewielkiej kawiarenki.
Wzdłuż okien rozstawione były pojedyncze stoliki, przy których znajdowały się maks dwa krzesła, skierowane ku widokowi. Po przeciwnej stronie pomieszczenia, prócz kolejnych miejsc do spoczęcia, ustawiona była lada, przy której aktualnie urzędowała niziutka dziewczyna, zwinnie obsługująca kolejnych klientów. Na ścianie, tuż przy regale z malutkimi, słodkimi specjalnościami miejscowego cukiernika, powieszone były dwie, dosyć spore, czarne tablice, na których widniała rozpiska menu. Całe pomieszczenie urządzone przytulnie, niewielki kominek w rogu, malutkie, jaśniutkie lampki rozwieszone przy suficie, jak i elewacje pokryte ciemną cegłą, przyprawiły blondyna samoistnie o ciepło na duszy.
Podszedł wolno do lady, akurat, gdy dziewczyna bez słowa oddaliła się za czarną kurtynę, zza której dosłownie po niespełna piętnastu sekundach wypadł czarnowłosy chłopak, który na widok jasnowłosego wpierw stanął jak wryty, dopóki ktoś znowu nie popchnął go do przodu zza ciemnego materiału, lecz nim zdołał coś wykrztusić, głos przejął Min.
— Poproszę Macchiato — Wyciągnął na blat tysiąc osiemset won, po czym z udawaną obojętnością wpatrywał się w poczynania bruneta, który z drżącymi dłońmi, starał się wykonać swoją pracę, prawie zapominając po wszystkim odebrać pieniądze z płaskiej powierzchni.
Yoongi natomiast przybrał na siebie kolejną maskę, chłodne oblicze, niezdradzające żadnych emocji, dzielnie udając, iż obecność tego mężczyzny, nie robi na nim wrażenia. Ruszył prosto ku okrągłej ławie, gdzie wpierw postawił szklankę, by tuż po tym powoli rozpłaszczyć się i wygodnie zasiąść przy napoju, na który całkowicie odeszła mu ochota.
Wyjął potarmoszony zeszyt, rzecz, będącą odzwierciedleniem jego cierpiącej, artystycznej duszy, po czym odwrócił od niego wzrok, finalnie zawieszając oko na kelnerze, poruszającym się z gracją i wdziękiem po parkiecie, zwinnie omijając każdego klienta odpoczywającego przy swym zamówieniu, w ręku dzierżąc stabilnie tacę z kilkoma pustymi, brudnymi lampkami.
— Moje serce się wykrusza, a słowa słabną — Yoon zanucił pod nosem, gdy jego spojrzenie skrzyżowało się z tym, należącym do Jung Hoseoka, którego imię wciąż jest dla niego okrutnym sekretem. — Świat wstrzymuje oddech na chwilę — Dodał melodyjnie, nie wierząc, iż wreszcie, na jego usta przychodzą kolejne wersy. Chwycił za długopis, by nie marnować, ani chwili więcej i zaczął spisywać pierwsze wersy utworu, utworu, do którego popchnął go brunet, brunet o magicznym usposobieniu, czarującym uśmiechu i krystalicznym sercu, co Min Yoongi dopiero odkryje w niedalekiej przyszłości.
CZYTASZ
❝ESPRESSO❞ › sope
Fanfiction❝Jesteś dla nich wyłącznie marionetką, na której plecach osiądą, by zdobyć kolejny cel.❞ gdzie Yoongi, jak i Hoseok, walczą z demonami przeszłości. status: ukończone Ⓒ peachvtae 2019