JJ nie zadzwonił, ani tej nocy, ani kolejnej. Czas biegł nieubłaganie szybko, a nasze poszukiwania stały w miejscu. Co więcej Madina nadal gnieździła się z nami w małym mieszkaniu na poddaszu.
- Idę na korki z matmy.
- Masz pieniądze?
- Zabrałam swoje przed wyjściem.
- Nie mogę ci nic teraz dać.
- A czy o to proszę?
- Musimy pogadać jak wrócisz.
Zrobiła duże oczy, ale natychmiast się opanowała.
- Jasne.
Wyszła szybko bez pożegnania. Na pewno wiedziała, że chcę ją odesłać do domu. Matka dzwoniła do mnie kilka razy i błagała, by Madina wróciła do niej. Jej obecność nie była mi na rękę, a ona chyba nie była taka głupia, żeby znowu mi się narażać i zadba o Madinę. Przynajmniej przestanie robić z siebie taką ofiarę i poczuje odrobinę odpowiedzialności.
Ledwo zamknęły się za nią drzwi, a dudniące kroki ucichły na dole, Demon naskoczył na mnie z pretensjami.
- Ona nie może tu zostać nawet dnia dłużej.
- Dlatego chcę z nią porozmawiać
- Mam nadzieję, że pozbędziesz się tego problemu.
- Nie nazywaj mojej siostry problemem.
- Oh, przepraszam. Więc pozbądź się królewny, bo czas mija, a ja nie chcę skończyć jak Mikael.
- Nikiforov nic nam nie zrobi.
- A skąd wiesz? Bo wydaje ci się, że nas lubi? Ogarnij się Altin i zacznij myśleć.
Nie zdążyłem się odgryźć, bo zadzwonił mój telefon. Mając nadzieję, że to JJ odebrałem połączenie. Zamiast obcych cyfr, zobaczyłem imię Mili.
- Otabek Altin? - odezwał się kobiecy głos, ale to z pewnością nie Mila.
- Kto mówi?
- Mam na imię Sara, jestem przyjaciółką Mili.
- Nie przypominam sobie, żeby miała taką przyjaciółkę.
- Widzieliśmy się raz, na uniwersytecie, kiedy przyszła szukać praktyk.
- Coś pamiętam... o co chodzi? Nie bardzo mam czas, żeby rozmawiać.
- Miałeś ostatnio spotkać się z Milą.
- Nie miałem czasu. Można konkretniej?
Przewróciłem oczami na Yuriego, który chwycił kurtkę i po pokazaniu mi na zegarek wyszedł z mieszkania.
- Musicie porozmawiać. To bardzo ważne. Spotkaj się z nią.
- Nie możesz mi powiedzieć o co chodzi? Tak jak mówiłem jestem zajęty i nie sądzę, żeby coś się zmieniło w najbliższym czasie.
- Lepiej, żebyś jednak znalazł czas. Nie ostrzegam, tylko informuję. Potem może być za późno.
- Za późno na co? - odpowiedziało mi tylko przerwane połączenie.
- Kurwa, kolejne problemy - szepnąłem i od razu zebrałem się do wyjścia. Po drodze do domu kuzyna Mikaela mogłem wstąpić na moment do Mili i dowiedzieć się o co chodzi.
...
Otworzył drzwi. Do swojego domu. Tak jak zawsze, z tym, że zupełnie inaczej. Wyjęcie klucza spod wycieraczki okazało się wyzwaniem godnym pokonania Goliata. On, jako Dawid pokonał przeciwnika, ale kosztem ściśnięcia rozgruchotanych żeber. Miał wrażenie, że wszystkie organy w jego wnętrzu obijają się o siebie nawzajem i plątają w kanałach jelit. Traktował swoje ciało jak wór kości. W nozdrza nie uderzył go zapach morelowych perfum, a to znaczyło, że nie było osoby, która mieszkała w domu poza nim. Wokół panował mrok.
Powłóczystym chodem dotarł do tymczasowego pokoju. Nie rzucił się na łóżko, nie zdjął przemoczonego krwią ubrania, nawet nie spojrzał w lustro. Szaleńczym gestem przegrzebywał sterty nic nie wartych śmieci w szufladach. Coś raniło go w palce.
Upragniona stal poszukiwanego przedmiotu schłodziła mu dłoń. Otworzył broń, ze środka pobłyskiwały trzy naboje. Za dużo jak na jego wrogów, miał zamiar pozbyć się tylko jednego. Dostał giwerę w konkretnym celu. Nie przydała się wtedy, może użyć jej teraz.
„Tchórz" wyszeptał głos z ciemnego kąta pokoju.
- Nie... nie – mamrotał rozeźlony – Co ty byś zrobił na moim miejscu?
„Zabij się, nie pomogę ci" Odpowiedziała mu czarna otchłań pokoju.
Połykał kwaśny oddech i poruszał obolałymi palcami. Pękały z bólu. Sam je łamał.
- Nie powstrzymasz mnie? Zrób coś, a przestanę – przystawił broń do skroni.
Brud i piekące rany oplotły go jak knebel. Wstrzymał oddech, czekając na odzew. Stukot poruszających się wskazówek zegara wytrącał go z równowagi.
- Hej! Powiedz coś – tracił cierpliwość. Fokusowymi skokami skupiał niewidzące źrenice na poruszających się cieniach. Bez spoczynku, biegające w szybkim tempie. Chciał zatrzymać je siłą woli, która płatała mu figle. Żółć przykryła widok, niczym fotograficzny filtr.
Zacisnął palce, by spust przeszedł na stronę śmierci. Wahanie na krawędzi poddania zakończył upadek, który niewiele miał wspólnego ze zgonem. Poczuł nawet zapach różanej pościeli zanim zemdlał.
...
Dzisiaj krótko, ale w następnym rozdziale dowiemy się czegoś ciekawego
CZYTASZ
Zagubieni II Otayuri
Fanfic|Zakończone| Druga część opowiadania ,,Zagubieni,,. Beka i Yuri mieszkają razem pół roku. Pół roku od zdarzenia w mieszkaniu Victora i połączenia ich losów na stałe. Pół roku życia w świadomości posiadania defektu, walki z rodziną, nienawiści połą...