Jurij i Otabek stali oparci o jedną z metalowych, wielkich skrzyni. Na horyzoncie dalekiej wody rozciągała się daleka, ciemna pustka. Mewy przysiadały na skrzypiących hakach, pordzewiałych od słonego wiatru nadciągającego znad wody. Kilka statków cumowało niedaleko brzegu. Wysokie żagle i maszty sięgały ciemnego nieba. Przed spadnięciem z klifu bronił tyko naciągnięty między niskimi słupkami łańcuch. W ciemnościach nawet nie odróżniały się zgniłym odcieniem. W powietrzu unosił się zapach ryb i odchodów mew.
- Może lepiej gdybym był tu sam.
- I tak bym za tobą poszedł. Przecież wiesz – szeptali.
Młodszy uśmiechnął się pod nosem. Przyjrzał się swoim czarnym oficerkom. Zawsze je lubił i chodził w nich przez wszystkie pory roku. Uważał je za oryginalne i ciekawe, nawet po wielu latach, gdy wytarte czubki odstraszały i czyniły z niego człowieka niechlujnego.
Coś zaszeleściło. Obaj zwrócili na to uwagę. Zza jednego z kontenerów wyszedł Nikiforv. Oryginalny odcień włosów nie dodawał mu lat. Prezentował się nadzwyczaj młodo i rześko. Chyba wizja przyszłych zarobków tak napędzała jego wyobraźnię i poprawiała humor. Delikatnie się uśmiechał. Wniósł do atmosfery aurę bogactwa, nie pasował do tak obskurnego miejsca. Stukał obcasami czarnych, świecących czystością butów. Miał na sobie długi, głęboko szary płaszcz, sięgający kostek. Spod rozpiętych pod szyją klap płaszcza wystawał kawałek czarnej koszuli. Nie posiadał szalika, jedynie skórzane rękawiczki. Zauważyli szybkie spojrzenia i pełne giętkości, acz wolne ruchy w ich stronę. W normalnych warunkach nie mieliby szans, ani sposobności by porozmawiać z takim człowiekiem. Dwójka młodych ludzi, psychopata i dziecko ulicy, naprzeciwko eleganckiego filantropa wyciągniętego z salonów najbogatszych rosyjskich bankierów.
Otabek się nie bał, jednak czuł obok nerwowe ruchy Yuriego. Martwił się o niego. Wysunął się odrobinę naprzód, by zasłonić go swoim ciałem.
- Jesteście.
- Tak jak obiecałem.
- Cieszę się, że dotrzymujesz słowa Yuri.
- Cieszę się, że jesteś.
- Dowiedziałem się dzisiaj bardzo ciekawej rzeczy. Dosyć mocno mną wstrząsnęła.
- Co się stało?
- JJ zabił dwoje moich ludzi i zaszył się gdzieś. Nie mam pojęcia gdzie jest i dlaczego to zrobił. Może wy wiecie?
- Nie widzieliśmy JJ'ia od tygodnia. I jakoś nie chce mi sięAle n wierzyć, że zabił kogokolwiek.
- A Mikael to co? Nie chwalił się wam?
Więc to jednak on. Otabek liczył się z tym po usłyszeniu w jakie bagno wpadł JJ, ale świadomość, że to on wykonał wyrok i tak go poruszyła.
- Powiedziałeś mi, że to Beka. Oszukałeś mnie - odezwał się Yuri.
- Mówiłem, mówiłem. Chciałem cię sprawdzić. Twoje zaufanie nie jest zbyt silne.
- Co ty możesz wiedzieć o zaufaniu?
- Gdybym go nie miał, już dawno skończyłbym tak jak JJ. Ale nie po to się spotkaliśmy. Poza tym chłopak nie jest już problemem.
- Jak to? - Jurij zniżył głos i spojrzał na Otabeka kątem oka.
- Tak to - zza pleców Victora wyłonił się David. Wpatrzony nienawistnym spojrzeniem w sylwetki dwójki nastolatków wyszedł na przód - JJ nie żyje. Przed śmiercią zdążył zaprowadzić nas jeszcze do twojego domu - zwrócił się bezpośrednio do Otabeka - mam nadzieję, że rozstałeś się z mamą i siostrą w dobrych stosunkach. Już możesz nie mieć szans na ich naprawienie.
![](https://img.wattpad.com/cover/171078476-288-k620487.jpg)
CZYTASZ
Zagubieni II Otayuri
Fiksi Penggemar|Zakończone| Druga część opowiadania ,,Zagubieni,,. Beka i Yuri mieszkają razem pół roku. Pół roku od zdarzenia w mieszkaniu Victora i połączenia ich losów na stałe. Pół roku życia w świadomości posiadania defektu, walki z rodziną, nienawiści połą...