Epilog

551 63 35
                                    

- Chcą cię wypuścić, ale pod wieloma warunkami, których musisz przestrzegać. 

Było mu wszystko jedno. Odsiedział swoje w psychiatryku, do więzienia o słabym rygorze wsadzili do trzy tygodnie temu. Oficjalnie nic złego nie zrobił, może z wyjątkiem zakatowania praktycznie na śmierć Victora Nikiforova, przyczynienie się do śmierci Toma Mirskiego, seksu z nieletnim i posiadania nieznacznej ilości prochów. W sumie... jakby się nad tym pochylić, to zrobił i to całkiem sporo. Adwokat, którego wynajęła matka po wypisaniu go ze szpitala wziął na poważnie swoje zadanie, nawet jeśli on sam nie do końca chciał współpracować. 

Matka po śmierci JJ'ia zrobiła się niepokojąco stanowcza w sprawie utrzymania pozoru rodziny jaka im została. Przychodziła raz  w tygodniu razem z adwokatem i oprócz spraw bieżących opowiadała mu o sytuacji w domu. Szerokim łukiem omijała temat Madiny, a ona sama nie przyszła go odwiedzić, ani w szpitalu, ani tu. Najczęściej opowiadała o Mili. Rodzice dziewczyny w końcu musieli dowiedzieć się o nieplanowanej ciąży i nie pomogło tłumaczenie, że to dziecko Otabeka, którego tak bardzo lubili, zanim na światło dzienne wyszły wszystkie jego występki. Kazali jej usunąć dziecko, a ona jak na upartą oślicę przystało zdecydowała, że tego nie zrobi. Pieniędzy miała wystarczająco dużo, by sobie poradzić, gorzej, że potrzebowała wsparcia i bliskości kogokolwiek, a Sara nie mogła być na każde jej zawołanie. 

Wtedy pomocną dłoń wyciągnęła jego matka. Możliwe, że uznała dziecko za nowy, lepszy zamiennik jego samego. Skoro straciła bezpowrotnie syna, uznała, że dostała drugą szansę na wychowanie porządnego człowieka. 

Oby nie był taki jak ty 

Powiedziała dwa tygodnie temu, kiedy przyszła ze zdjęciem niemowlaka. 

Miał syna, ale nawet to nie potrafiło wykrzesać z niego uczucia do małej istotki na fotografii. Przyglądał się zdjęciu z pustką w głowie i beznadziejną obojętnością. Podejrzewał, że to leki, które brał od kilku miesięcy tak go otumaniają. Zmniejszał ich dawki, bo w niczym nie pomagały, a po dłuższym czasie ich zażywania nie czuł już nawet złości. Zupełnie wypłukiwały go z zaangażowania w cokolwiek. W szpitalu poznał parę osób, z przeróżnymi problemami. Jeden z nich o i imieniu Chris cierpiał na zakupoholizm, przejawiał objawy osobowości narcystycznej i psychopatycznej. I był absolutnie czarujący, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Dopiero w głębszej znajomości wychodziła z niego natura dominatora, zakochanego w sobie dupka i paranoika. Wszędzie węszył spisek, pewnego dnia stwierdził, że wszyscy oni dostają dokładnie te same leki i chyba była to prawda, bo z wyjątkiem krótkotrwałych wyskoków, wszyscy pacjenci włóczyli się po ośrodku dokładnie tak samo otumanieni jak on. 

Od kiedy przenieśli go do więzienia niewiele się zmieniło. Prawie rok spędził jako obumierająca roślina. Czuł jakby w mózgu miał resztki mętnej papki, jego myśli nie miały żadnej większej składni. Najgorzej kiedy dopadała go katatonia. Tracił czucie w kończynach i jak kłoda leżał całymi dniami na pryczy, nie potrafiąc i nie chcąc przekazać jak ciężko mu się oddycha, pod każdym względem. 

Jedna myśl przywracała go na ziemię, ale i ona zanikała niczym mgła. Wspomnienia Demona stawały się rozmyte, czyżby tracił pamięć? 

Dzisiaj miał wyjść na wolność. Dostał zwolnienie warunkowe przez stan swojego zdrowia i próby matki wyciągnięcia go za wszelką cenę. Chyba liczyła, że widok syna i smak wolności doda mu ochoty na życie. Sam nie wiedział, nie poświęcił dziecku nawet ułamka myśli. 

Czekała na niego razem z Milą. Obie po kolei przytuliły go do siebie. 

- Nie przyniosłyście go? - zapytał, próbując brzmieć jakkolwiek. 

Zagubieni II Otayuri Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz