-3-

454 40 73
                                    


W Strefie 88

Samochód koloru czerwonego, marki ranch rover podjechał powoli na parking na tył pewnego sklepu. Parking wydawał się pusty, jednak gdzie nie gdzie stały samochody. Wysiedli z niego rogacz jak i chłopak. Jednooki wysiadając przeciągnął się, aby wyprostować kości. Stał przy drzwiach od kierowcy, zaś miedziany z miejsca pasażera podszedł do rogacza.

- Czyżby kości już zastygły?- zaśmiał się miedziany będąc na przeciwko już rogacza.

- Jak będziesz w moim wieku i przeżyjesz to co ja to wtedy pogadamy- powiedział jednooki zamykając drzwi od samochodu, wcześniej zabierając płaszcz z auta. Miedziany tylko spojrzał na rogacza mierząc go wzrokiem.

- Jasne, starość nie radość- powiedział chłopak obracając się tyłem i zakładając ręce za głowę, gdzie też się rozciągnął. Rogacz patrząc na chłopaka podszedł do niego bliżej, gdzie położył rękę na jego barku.

-A młodość nie wieczność - powiedział rogacz schylając się do chłopaka. Kiedy to powiedział ruszył przed siebie w stronę sklepu. Miedziany spojrzał na rogacza, który odchodził i naburmuszył poliki, po czym ze złości jak małe dziecko tupnął nogą.

- Dlatego chcę zacząć się bawić, bo to jedyna w życiu przyjemność.- powiedział chłopak, jednak widząc iż rogacz wcale się nie zatrzymał pobiegł za nim i dorównał mu kroku. Rogacz tylko kątem oka spojrzał na chłopaka, gdzie kąciki ust podniosły się mu powodując lekki uśmiech u niego.

- Dzisiaj masz okazję się zabawić- powiedział rogacz będąc już blisko wejścia do sklepu. Uśmiechnął się i chwycił za klamkę- W końcu tak jak obiecałem, jak skończysz 10 lat- otworzył drzwi, gdzie najpierw wpuścił chłopaka pierwszego- To w twoje urodziny kupię ci twoją własną broń.

Chłopak wbiegł dosłownie do sklepu. Stanął prawie, że na środku, gdzie oczy mu się świeciły, jakby zobaczył najpiękniejszą rzecz na świecie. Rogacz podszedł do niego, położył rękę na barku.

-A więc sobie wybierz..- powiedział prostując się i rozkładając rękę ukazując ile ma chłopak do wyboru- Do wybory do koloru- uśmiechnął się rogacz, zaś chłopak uśmiechnął się i z podniecenia zaczął lekko podskakiwać. Pobiegł pierw na pierwsze stoisko, gdzie leżały tam za gablotą rewolwery. Było to stoisko z bronią palną z rodzaju krótkich. Chłopak oglądał je, nie wiedząc na jaki się zdecydować. Rogacz został w tym samym miejscu, gdzie nagle podszedł do niego jeden z pracowników sklepu.

-Witamy naszego Leadera!- powiedział mężczyzna w mundurze - Co sprowadza Pana do sklepu Militarnego?- zapytał się mężczyzna.

-Marcus ma dzisiaj urodziny.- powiedział rogacz dając ręce do tyłu, gdzie wypiął przy tym klatę.

-Ooo.. Rozumiem- powiedział mężczyzna, gdzie zaczął szukać wzrokiem chłopca. Kiedy wzrokiem znalazł chłopca, który nachylał się do gablot i w sumie to biegał od gabloty do gabloty zaśmiał się pod nosem- Widzę, że nie zdecydowany.

-On nawet nie wie jeszcze jaką chce.. - spojrzał rogacz w stronę chłopaka- Ale wczoraj dałem mu wskazówki jak ma patrzeć i na co- westchnął, gdyż chłopak zachowywał się jak w sklepie z cukierkami a nie z bronią.

- Dobrze.. Obiecuję, iż Pana syn wybierze najlepszą broń w tym sklepie- powiedział mężczyzna po czym zasalutował i odszedł od rogacza, gdzie zaczął podchodzić do Marcusa. Rogacz westchnął, gdzie wyszedł ze sklepu, aby zapalić. Stanął przed sklepem po czym wyciągnął z kieszeni płaszcza swoje ulubione papierosy. Patrząc na nie, westchnął ciężko, gdyż obiecał sobie, że rzuci palenie. Odpalił jednego, po czym zaciągnął się i wypuścił ze zmęczenia dym ze swoich płuc.

Proszę, nie... II ( TomTord)Where stories live. Discover now