Dochodziła już godzina 3 nad ranem. Przez ciemną uliczkę, gdzie wokół tylko las, jechał samochód. W środku auta siedzieli nasi bohaterowie. Dzieciaki rozmawiały, zaś Edd jak i Paul siedzieli w ciszy. Zielonooki był zamyślony. Paul oderwał wzrok od ulicy i spojrzał na Edda.
-Szef co taki zamyślony?- zapytał się Paul patrząc na Edda. Ten mimowolnie się uśmiechnął.
- Jak dotrzemy na miejsce.. wszystko ci wyjaśnię- Uśmiechnął się Edd do Paula. Kiedy nagle wyskoczyło im coś na ulicę.- Paul!!- zdążył krzyknąć Edd i wskazać palcem, coś co im wyskoczyło na maskę. Paul chciał skręcić, aby nie uderzyć w to coś. Jednak Czarna duża postać nie chciała być nie uderzona. Przez szybki skręt Paula, jak i po wcześniejszym deszczu, wpadli w poślizg. Dzieci z tyłu zaczęły krzyczeć. Edd złapał się tego co zdążył. Auto zrobiło wywrotkę i wpadło do rowu, leżąc tak na dachu. Dym z silnika się powoli wydobywał. Krzyk wszystkich nagle ucichł. Edd ledwo otworzył oczy. Zaczął się rozglądać. Poczuł coś na skroni, dotknął ręką i zobaczył krew. Zrobił grymas i spojrzał na nie przytomnego Paula. Chciał się obrócić do dzieci. Jednak był przypięty pasami. Czuł, iż znowu może zemdleć. Chciał jak najszybciej się wydostać. W tym czasie usłyszał jak coś się rusza za nim.
-Evan?!- krzyknął Edd mając nadzieje, iż z jego synem wszystko w porządku. Lecz nie usłyszał żadnej odpowiedzi. Próbując dalej odpiąć pas, co ciężko mu szło będąc do góry nogami, mignęło mu coś przed maską. Spojrzał i widział tylko, jak zwierzak chodzi na swoich tylnych łapach. Ale podchodziło do tyłu i wyglądało jakby brał z osobna każde dziecko, które później kładł na ziemi nie daleko auta. Edd bojąc się o własnego syna, a resztę mając w dupie, chciał jak najszybciej wyjść. Kiedy to stworzenie już skończyło zabierać dzieci z tyłu, Edd w tym czasie już odpiął pasy. Spadł z hukiem. Czołgając się, aby wyjść z auta wyciągnął broń. Zwierze podeszło od strony Edda. W tym czasie Edd strzelił , gdzie sięgnął. Zwierze krzyknęło i odsunęło się, stał chwilę jeszcze, gdzie Edd dalej miał gotowa broń, jakby zwierze miało zamiar też go wyciągnąć i jego zdaniem rozszarpać. Zobaczył zielonooki, iż trafił zwierze w tylnią łapę. Jednak ono zrobiło kilka kroków do tyłu i podeszło do dzieci, które dalej leżały nie przytomne na ziemi. Podniósł każde i wbiegł w głąb czarnego lasu.
-EVAN!!- Krzyknął Edd chcąc szybko wyjść z auta jednak siłę, którą przeznaczył na czołganie się przez wcześniejsze uderzenie mocne w skroń, spowodowało, iż Edd poczuł jak traci przytomność. Z wyciągniętą w stronę , gdzie ten zwierzak zabrał jego syna zemdlał.
2 godziny wcześniej, przy domku Toma.
-Co za uparta dziewucha..- westchnął Tom widząc jak Susan pobiegła w stronę, gdzie Marcus uciekł. Chwilę stał tak dłuższą chwilę, zastawiając się. Popatrzył w stronę lasu. Zmienił się w potwora i pobiegł, wodzony zapachem ich dwojga. Biegnąc tak czuł jak zapach Marcusa się nasila, ale czuł kogoś jeszcze. To nie była Susan, nie rozpoznawał tego zapachu. Przyspieszył trochę. Chowając się w ukryciu nie opodal krzaków, patrzył jak Marcus poznaje Evana. Tom był nie daleko ich. Poczuł jak kolejny zapach się zbliża. Znajomy zapach. Obrócił się i widział Susan, która dalej szuka Marcusa i nie udolnie próbuje znaleźć jego po zapachu. Zamienił się już w człowieka, po czym westchnął , a kiedy Susan była blisko niego chwycił ją za rękę i przyciągnął do siebie, aby kucnęła. Susan nie zdążyła zareagować jak Czarnooki wciągnął ją do krzaków. Tom zakrył jej usta, aby nie wydała z siebie dźwięków i nie wystraszyła chłopców. - Jeszcze wiele cię muszę nauczyć, skarbie..- powiedział cicho Tom. Susan spojrzała na Toma i zabrała mu rękę ze swojej buzi. Tom pokazał Susan, aby była cicho i wskazał palcem na chłopaków. Ta jak chciała coś powiedzieć, tak zamknęła buzię i z daleka obserwowała ich. Kiedy u chłopców akcja się potoczyła tak jak nikt nie chciał. Tom wskoczył na drzewo, Susan obserwowała swojego ojca. Tom zaatakował niedźwiedzia, aby uratować chłopców. Susan wyszła trochę za krzaków, gdzie chłopcy nie widzieli jej, gdyż byli zajęci większą i bardziej włochatą sprawą. Kiedy Tom uporał się z niedźwiedziem wskoczył szybko na drzewo. Widząc Susan, która była za nimi, kiwnął głową aby do nich podeszła. Tom w ukryciu obserwował ich poznanie się, kłótnie jak i wyjście z lasu. Schował się bardziej, gdy zobaczył jakieś auto. Widząc jak Susan szybko się chowa, uśmiechnął się pod nosem- That's my girl.- powiedział cicho. Ale szybko uśmiech znikł mu z twarzy jak mężczyźni wysiedli z auta. Nie mógł uwierzyć własnym oczom, kto wyszedł z auta.- Edd?...- był tak zaskoczony, że chciał zrobić krok na przód. Pójść do Edda i go przytulić.- Żyjesz..- powiedział cicho, kiedy chciał już się prostować, został zauważony przez Paula. Szybko znowu schował się. Zrobił grymas, gdy przez swoją nie uwagę jego córka musiała do nich wyjść. Widząc jak Edd rozmawia z jego córką, miał złe przeczucia. Susan po rozmowie z Eddem obróciła się w stronę Toma. Widząc Tom swoją córkę i słysząc wszystko, kiwnął głową aby poszła. Tom widząc jak dzieci wchodzą do auta zamienił się z powrotem w potwora. Zdążył usłyszeć jak Edd rozmawia z Paulem. Nie podobało mu się to, wiedział, że musi zainterweniować, jednak auto ruszyło, więc zaczął podążać za autem. Nie tracąc ich z oczu. W końcu czując coraz większy zapach rożnych osób, Tom wiedział, iż się zbliżają już do miasta. Nie tracąc czasu, przyspieszył i skoczył im na maskę, aby ich zatrzymać. Nie chciał spowodować wypadku, ale innego wyjścia nie miał. Kiedy auto się przewróciło, Tom nie wracając do ludzkiej postaci, zaczął wyciągając dzieci z auta. Wiedział, iż w tej postaci potwora ma więcej siły, niż w ludzkiej. Kiedy skończył, chciał pomóc Eddowi. Podszedł do auta od strony, gdzie był Edd. Miał zamiar już się schylić, jednak poczuł okropny ból w nodze. Spojrzał na nogę, która zaczęła krwawić. Wiedział, że w każdej chwili auto może wybuchnąć. Miał do wyboru, albo zamienić się w człowieka i szybciej się wykrwawić, ale wyjaśnić Eddowi i spróbować mu pomóc, lub zabrać dzieci z daleka od ryzyka. Wybrał to drugie. Zabrał dzieci, gdzie jeszcze spojrzał na auto, po czym pozwolił aby ciemności lasu ich okryła.
-1008 słów-
"Lepiej późno, niż wcale" - pamiętajcie xD
YOU ARE READING
Proszę, nie... II ( TomTord)
FanfictionKontynuacja pierwszej części"Proszę, nie.." Minęło 10 lat od wydarzeń. Tord tak jak obiecał wychowywał Marcusa jak własnego syna, nie mówiąc nic o prawdziwym jego ojcu. Matt zapadł się pod ziemie i słuch o nim zaginął. Edd i Paul stali się rebeliant...