Rozdział 10

4.1K 213 3
                                    

Przyglądałam się słońcu które zaczęło zachodzić. Aron siedział obok mnie i także się przyglądał. Powoli zaczynało do mnie docierać , że działam zbyt impulsywnie , że powinnam podejmować bardziej przemyślane decyzje. Jednak życie zawsze dawało mi za mało czasu , żeby obmyśleć plan działania.
Czy pragnęłam więzi mate?
Prawda była taka , że sama nie wiedziałam, z jednej strony tak jak każdy wilk pragnęłam doznać tego uczucia, że znalazłam towarzysza na całe życie.
Jednak wilki to zwierzęta, wiec zachowują się jak zwierzęta, widzą tylko własne korzyści, nie pytają o zdanie.
Prawda jest taka , że wilk który obok mnie siedzi zburzył spokój panujący w mojej głowie.
Może nie powinnam ślepo podążać za słowami matki.
Jednak to jest jedyne wyjście. Wtedy na wzgórzu , kiedy kazała mi schować się s później uciekać , nie posłuchałam i stanęłam w obronie Alexa.
Uratowałam życie przyjaciela , ale zabiłam wiele niewinnych zmiennokształtnych, w tym Jake'a, i nawet własną matkę.
Zapadł już mrok , a słońce całkowicie zniknęło za horyzontem. Dalej milczałam, czułam się winna , że zrobiłam tak wielką krzywdę Aronowi , w końcu on jedynie odnalazł swoją Lunę . Nie powinien mnie oznaczać , ale ja nie powinnam wyrzekać się więzi. Powoli przestawałam odróżniać dobro od zła.
Te wzgórze chyba tak na mnie działało.
Musimy wracać Luno...-powiedział Aron- nawet nie wiem jak masz na imię.

Dość długo znałam się z moim przeznaczonym i dopiero teraz zdałam sobie sprawę ,że on nie znał mojego imienia.

-Shadow-szepnęłam

-ładne imię-powiedział

Prawda była taka, że nie lubiłam tego imienia. Oznaczało cień, cześć każdego zmiennokształtnego pojawiająca się tylko kiedy stoi się pod odpowiednim kątem w kierunku słońca. Zdecydowanie nie lubiłam swojego imienia.

-Ja tu jeszcze zostanę-powiedziałam pewnie

-Nie -warknął

I w taki oto sposób pan szanowny alfa zepsół całą tą miłą atmosferę. Pokazał, że nie mam wyboru. I utwierdził się w przekonaniu, że więzi przeznaczenia mają swoje mroczne strony.

-idziesz ze mną -powtórzył gniewnie
-tak się składa, że ja decyduje kiedy wrócę- powiedziałam najspokojniej jak potrafiłam
-dobrze wiesz, że beze mnie twoje umiejętności są bezużyteczne...

Jak on się dowiedział??

-jakbyś pytała skąd wiem, to mój Beta mi powiedział

No tak. Ekstra. Teraz to dopiero mam problem.

-a co jeżeli nie pójdę-droczyłam się z nim

-pójdziesz , w tej okolicy nie ma żadnych zwierząt bo ogień zniszczył cześć lasu , poza tym jak ty zostaniesz to ja także nigdzie się nie ruszę-odpowiedział pewnie

Zrezygnowana musiałam przyznać mu racje. Już miałam coś powiedzieć , gdy obok mnie przemknęła wiewiórka.

-mówisz, że nie ma tu zwierząt?-zapytałam

Szybko przybrałam zwierzęcą postać i pobiegłam za ofiarą.
Aron nie pozostawał w tyle, bo także zamienił się w wilka.

Wiewiórka poruszała się naprawdę szybko i nawet nie zauważyłam, kiedy znajduje się na granicy terytorium.

Zwierze wbiegło wprost do ruin małego drewnianego domku, który był ledwie widoczny.

Ale ja widziałam go doskonale. Domek był zrobiony z ciemnego drewna i przez jakiś czas mieszkałam tam z matką. Jake zaprowadził nas do tej chatki i pozwolił nam się zatrzymać. Wtedy naprawdę często bawiłam się tam z Alexem. Jednak po zaledwie miesiącu Gabriel odkrył nasze położenie i znów musieliśmy uciekać.

W tej chwili naprawdę chciałam podejść do domku i zobaczyć czy cokolwiek świadczy, że w nim przebywałam.
Uniosłam łapę i już miałam przekroczyć teren watahy , gdy nagle Alfa zaczął warczeć.
Nie pozwalał mi przekroczyć granicy.
~troszczy się o nas-zawyła moja wilczyca
~lub po prostu nie chce żebym uciekła-odpowiedziałam jej

-nawet nie próbuj-w myślach alfa przekazał mi

-chce iść do tego domu- odpowiedziałam mu jak gdyby nigdy nic i przekroczyłam linie odgradzającą terytorium.

Mój czyn naprawdę niezłe rozwścieczył Alfę, jednak ten dotrzymał mi kroku.

Doszliśmy do ruin chatki.

-po co chciałaś tu przychodzić, ktoś pewnie tu mieszkał a potem się spalił razem z domem-powiedział od niechcenia

Nieprzyjemne ukłucie w sercu spowodowało, że pojedyncza łza spłynęła po mojej białej sierści.
Nie dałam jednak poznać po sobie bólu.

-mogę wejść sama?-zapytałam chociaż nie powinnam pytać go o takie rzeczy

-nie mam zamiaru tam wchodzić , czekam tutaj- powiedział obojętnie

Ominelam kilka spalonych desek , oprócz nich z domku nic nie zostało. Nie byłam pewna czy to ja spaliłam domek. Już miałam odchodzić, gdy na jednej z desek zobaczyłam wypalone inicjały
„A+S"
Doskonale pamietam dzień kiedy wraz z Aleksem napisaliśmy to.
Nie mogłam patrzeć na te deski ani chwili dłużej. Wytworzyłam płomień i pozostałości po chatce i moich wspomnieniach zaczynały się palić. Podeszłam do Alfy który patrzył na mnie zdezorientowany ale nic nie powiedział.
Zaczęliśmy wracać gdy nagle duży czarny wilk przebiegł za drzewami.

Alfa zaczął warczeć, jednak ja wiedziałam, że nie muszę się bać.
Znałam tylko jednego wilka który miał biała plamę na ogonie.

Ale nim zdążyłam zorientować się , kogo przed chwilą spotkałam , zwierze zniknęło w otchłani czarnego lasu...
—————————
Komentujcie i zostawiajcie gwiazdki❤️

Samotna wilczycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz