Maraton 2/3
Obudził mnie ten frajer który ze mną spał.
-Shadow musisz wstać, muszę przedstawić cię stadu-nigdzie nie idę-mruknęłam wpółprzytomna
-nie masz nic do gadania, wstawaj-użył na mnie swojego głosu alfy.
Jako że byłam niżej w hierarchii powinnam się go posłuchać.Jego niedoczekanie.
Kiedy starał się ściągnąć mnie z łóżka, delikatnie oparzyłam mu rękę. Ten automatycznie ją zabrał.
-nie będziesz mi rozkazywać-syknęłam
Po piętnastu minutach marudzenia w końcu zwlekłam się z łóżka.
-masz pół godziny, ubrania od O leżą w łazience. Po tym czasie mam cię widzieć u siebie w biurze.
-spierdalaj frajerze - burknełam po czym posłusznie weszłam do łazienki.
Aron na szczęście tego nie skomentował.
Weszłam pod prysznic i zaczęłam rozmyślać.Muszę odnaleźć Cassandre.
Matka byłaby na mnie teraz wściekła.
Zostaje tu bo nie mam innego schronienia.
Mam być luną jego stada.
Gubiłam się we własnych myślach.
Wyszłam z prysznica i od razu poczułam chłód na swoim ciele.
Owinełam się ręcznikiem i wysuszyłam swoje kasztanowe włosy. Bo wykonaniu wszystkich najważniejszych czynności, skierowałam się do jadalni.Niech alfa sobie sam radzi.
Uśmiechnęłam się pod nosem i przekroczyłam próg kuchni.
-witajcie dziewczęta-powiedziałam do nich chodź one były w moim wieku.
-Dzień Dobry Luno-zmów zwróciły się do mnie tak oficjalnie. To zaczęło mnie trochę przytłaczać.
Po chwili zobaczyłam bardzo wkurzonego Arona który szedł w moją stronę.
Niedobrze.
-gdzie miałaś być?-powiedział głosem pozbawionym uczuć.
-nie będziesz mi rozkazywał psie- odpowiedziałam pewnie. Oczy Arona pociemniały.
-później się z tobą policzę-syknął, a mnie przeszedł dreszcz.
Wspólnie niczym idealna para, skierowaliśmy się do Jadalni.
Siedziało tan naprawdę sporo wilków. Widziałam tylko dwa puste krzesła na środku, a między nimi siedziały dwie bety.-witajcie, oświadczam, że odnalazłem swoją przeznaczoną-wskazał na mnie - macie wykonywać jej rozkazy i oddawać szacunek, każda niesubordynacja będzie karana.
Zasiedliśmy do stołu. Już chciałam spokojnie zacząć jeść, gdy przerwał mi kobiecy głos.
-Alfo, zgodnie z pokojowym traktatem podpisanym przez ciebie, ja miałam być Luną tego stada.
-Nie wątpie w to Kylie-głos Arona był aż zbyt oficjalny- ale napisane było jeżeli nie znajdę swojej Mate, wiec niestety nie będziesz Luną.
-Aron źle ci ze mną było?-zapytała uśmiechając się perfidnie w moją stronę.
Kylie nie wyglądała jak żadna dziwka, ani suka bez uczuć, jednak wkurzało mnie jej zachowanie. Wyczułam także, że była Alfą.
-Kylie, temat skończony.
-ale będziesz z tą miernotą z Lasu?-krzyknęła z wyrzutem .
Ja postanowiłam pokazać jej, że mam nad nią władzę. Siedziała kilka miejsc dalej ode mnie.
Stuknęłam ręką o stół i podpaliłam jej jedzenie, a ogień zaczął powoli się rozprzestrzeniać.
-temat skończony-powiedziałam oschle i zgasiłam ogień.
Kylie była mocno zdziwiona tym co się przed chwilą stało, wszystkie wilki także umilkły.
-przepraszam Alfo-zwróciła się do Arona.
Po chwili wszystko wróciło do normy. Kylie dostała nowy talerz i wszyscy zaczęli jeść. Ja jeszcze nie przyzwyczaiłam się do jedzenia dużej ilości, bo życie w lesie często zmuszało mnie do kilkudniowych głodówek.
Nałożyłam sobie kawałek mięsa, prawdopodobnie jelenia.
-zjedz więcej-warknął do mnie Aron
-zajmij się sobą - warknełam.
Po skończonym jedzeniu poszłam do biura Arona. Chciałam wspomnieć o jego siostrze, ale los sam mi w tym pomógł.
-Shadow, wyjeżdżam na jakiś tydzień do innej watahy- oświadczył
-Okej-rzuciłam i chciałam wyjść.
-jadę jutro, a tym masz żadnych cyrków nie odstawiać i nie uciekać bo i tak cię znajdę.
Ja jedynie wzruszyłam ramionami i wyszłam.
Wróciłam do „naszego pokoju", obmyśleć plan. Ja straciłam matkę, ale Alex może jeszcze odzyskać siostrę.Oczywiście robie to dla Alexa nie dla Arona.
No dobra. Robie to dla i dla Alexa i dla Arona. Kogo ja oszukuje więź powoli zaczyna na mnie oddziaływać. Nie mogę walczyć z naturą. Matka chciała mnie chronić a nie zabierać mi szczęście.
Potrzebowałam kogoś do pomocy w skoku na watahę Gabriela. Napewno odpada mój przeznaczony. On mnie tam nigdy nie puści dobrowolnie. To samo Alex. Dwie bety jadą z Alfą więc ta opcja odpada.
Zabiorę ze sobą Octavię, i znajdę jakiegoś wysoko postawiomego wilka.W końcu jestem Luną, zamierzam wykorzystać.
—————————————-
Zdaję sobie sprawę, że rozdział miał być wczoraj, ale pisałam go wieczorem i zasnęłam. Dlatego wybaczcie.
CZYTASZ
Samotna wilczyca
WerewolfJestem Shadow i od trzech lat się ukrywam. Kiedy miałam 10lat dowiedziałam się że posiadam dar. Władam ogniem . Potężny i groźny Alfa mojej watahy dowiedział się o tym i postanowił to wykorzystać. Od kilku lat ukrywam się w lesie. Moje życie to cią...