Rozdział 9

4.4K 201 4
                                    

Zostałam sama w tym pomieszczeniu . Chyba bardzo wkurzyłam Arona. Niestety niewiele mogłam na to poradzić . Oznaczył mnie chociaż się o to nie prosiłam.
Koniec końców i tak pozbyłam się oznaczenia , ale czegoś takiego jak więź mate nie da się zniszczyć . Uczucia na nowo odżywają.

Ja jednak za bardzo się boje oddaj przeznaczeniu . Księżyc wybrał mi go na mate, ale dał mi także nispotykaną moc umożliwiającą mi władanie ogniem . To się trochę wykluczało , ale to nie ja ustalam zasady w wilczym świecie.

Od dłuższego czasu nikt do mnie nie zaglądał. Postanowiłam, że trochę pozwiedzam okolice , bo uciekać nie było sensu.

A przynajmniej nie teraz.

W końcu wataha Gabriela napewno jest niedaleko i mnie szuka.

Postanowiłam wyjść z pokoju , ale żeby alfa nie wpadł w szał, że znów zniknęłam, pazurami naskrobałam napis „wrócę".
Chyba nie powinnam niszczyć mu ścian , ale prawdę mówiąc ten pokój i tak trzeba odnowić.

Uchyliłam drzwi i skierowałam się schodami w dół. Znalazłam się na parterze. O dziwo nie było tu żadnych wilków .

Spojrzałam w okno i dopiero teraz zorientowałam się, że jest noc .

Wyszłam z domu głównego i przemieniłam się w wilka.
Spacerowałam niedaleko posiadłości , gdy nagle zobaczyłam dziwnie znajome miejsce.
Wzgórze. Podeszłam tam i zobaczyłam tylko trawę i spaloną glebę w niektórych miejscach. Zaciągnęłam się zapachem tego tajemniczego miejsca i nagle przypomniałam sobie co się tu wydarzyło.

*wspomnienie*
-Mamo a pójdziemy dzisiaj do Jake'a?
-kochanie , dobrze wiesz , że nie możemy tam wrócić.
-Ale dlaczego ? Mam dość ukrywania się , chce żyć tak jak inne wilki .

Wskazałam ręką na domy znajdujące się na wzgórzu.

-kochanie , przykro mi, ale nie wszystkie wilki są dobre i sama dobrze o tym wiesz , dopóki nie będziemy bezpieczne, nie będziemy mogły żyć jak pozostali.

Nagle mama znieruchomiała.

-Gabriel...-szepnęła

Na dźwięk tego imienia zesztywniałam. Dobrze wiedziałam , że to imię oznacza tylko jedno.

-Shadow, idź do Jake'a i powiedz żeby Cię schował a potem wróć do osady w której ostatnio byliśmy. Będę tam na ciebie czekać .

Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku kiedy przytuliłam się do rodzicielki . Po chwili zmieniła się ona w ciemno-brązowego wilka o szmaragdowymi oczach i zniknęła za drzewami .

Także przybrałam wilczą postać . Jak na 11-letnią dziewczynkę byłam naprawdę sporym wilkiem . Dotarłam pod dobrze znany mi adres i przemieniłam się.

Po chwili drzwi otworzył mi chłopak. Miał około 13lat. Dobrze go znałam . Alex też znał mnie doskonale i od razu zaprowadził do Ojca.

-Jake oni idą- powiedziałam

Jake jak oparzony zaczął mówić mi co mam robić. Gdzie się schować .

-kiedy wchodziłam do dobrze znanej mi piwnicy usłyszałam jak dwa wilki wbiegają do domu . Jeden powalił Alexa na ziemie , i chciał go zabić . Nie mogłam patrzeć na nadchodzącą smierć przyjaciela.
Pod wpływem impulsu wytworzyłam płomienie które przegoniły wilki .

Jake kazał mi natychmiast uciekać . Wybiegłam z domu , napotykając wzrok niezwykle podobnego chłopca który bardzo przypominał Alexa . Jego ciemne jak studnia oczy wpatrywały się we mnie z ciekawością. Ostatni raz na niego spojrzałam kiedy to ogień oparzył chłopaka w lewą rękę.

Wybiegłam z palącego się domu.
Zamieszanie działało na moją korzyść a ogromne płomienie pochłaniały wszystko co napotkały .

Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że doprowadziłam w ten sposób do śmierci tak wielu osób.

*koniec wspomnienia*

Pojedyncze łzy zaczęły moczyć moje futro . Przejechałam łapą, po wypalonej glebie . Po słabym zapachu doszłam do dobrze znanego mi domu. A raczej tego co z niego zostało. Był to jedyny dom na tym wzgórzu , resztę pewnie sprzątnięto chociaż nie wiem dlaczego ten zostawiono .
Przechodziłam po ruinach.
Świadomość że to ja do tego doprowadziłam nie dawała mi spokoju . Chociaż byłam mała dalej męczyły mnie wyrzuty sumienia.

Zabiłam tu swojego jedynego przyjaciela. Chociaż może chłopiec o ciemnych oczach dalej żyje . Może będzie w stanie wytłumaczyć mi to czego sama nie potrafię.

Wyczułam zbliżającego się wilka.
Jak oparzona odeszłam od ruin i skierowałam się na polane.

-mogłaś inaczej powiedzieć że wychodzisz , a nie rozwalać mi ścianę.

-przepraszam-powiedziałam chodzisz chyba w tamtym momencie to wilczyca przejęła kontrole nad moim ciałem .

-czego tu szukałaś?-zapytał jakby zły

I co miałam mu niby powiedzieć .
Patrze sobie na to co zrobiłam kulka lat temu . To nie wchodziło w grę.

-niczego -warknełam chyba trochę zbyt agresywnie

-pokażesz mi TO? -zapytał , ale jego głos nagle zrobił się taki miły i przyjazny.

Obaj byliśmy w człowieczej formie . Mogłam się mu przyjrzeć . Nie mogłam oderwać wzroku od jego oczu, były bardzo ciemne , zupełnie tak jakbym już kiedyś je widziała.

Postanowiłam , że po tym jak przysporzylam mu tyle problemów , mogłabym coś dla niego zrobić . Chyba dobre serce obudziło się we mnie na tym wzgórzu .

Nad moją ręką unosił się malutki płomyczek.

-byłabyś idealną luną dla mojego stada-powiedział nagle

-nie byłabym -powiedziałam spokojnie

- jesteś potężnym wilkiem , umiesz niesamowite rzeczy-powiedział

-to klątwa a nie dar-powiedziałam jak gdyby nigdy nic

-wiesz, dopóki cię nie poznałem , nienawidziłem ognia, kojarzy mi się ze śmiercią. Zabrał mi wszystko co miałem i na czym mi zależało.- powiedział z żalem

-jak to ogień zabrał ci wszystko?-zapytałam chociaż w duchu znałam już odpowiedź

-7lat temu odebrał on życie wielu wilkom na tym wzgórzu...

Zesztywniałam . Nie byłam w stanie oddychać . Zabrałam mu rodzine , zabiłam tyle wilków , a użalałam się nad sobą.

-nie uciekniesz prawda?- zapytał z nadzieją

-nie wiem -odpowiedziałam szczerze

——————-
Oficjalnie odżywam na wattpadzie, rozdziały będą pojawiały się conajmniej raz w tygodniu.

Gwiazdkujcie i komentujcie
Potrzebuje motywacji 😉

-

Samotna wilczycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz