5.

3.4K 126 6
                                    

Był piątek - weekendu początek. Teraz jest sobota, oby nie "wielka wtopa".

Zjadłam szybkie śniadanie i ogarnęłam podłogi. Do ich przyjazdu zostało trochę czasu, więc miałam chwilę dla siebie. Ubrałam się w dres i poszłam pobiegać, choć na chwilę zajęłam sobie czymś głowę. Jak na okres zimowo /jesienny było dosyć ciepło, bynajmniej promienie słońca dawały takie poczucie. Zrobiłam kilka okrążeń w parku i nim się obejrzałam minęło czterdzieści minut. Ostatnia prosta do domu, szybki prysznic i czas przygotować jakieś ciuchy. Pewnie jak zwykle założę rurki, koszulkę i bluzę, ale przecież nie idę na randkę, więc po co mam się jakoś odstrajać. Kto wie, może obczaimy mi jakiegoś przystojniak. Umięśniony blondyn byłby ideałem. Muszę zadbać o swoją przyszłość, znaleźć chłopaka, z którym spędzę resztę życia. Albo zostanę sama z kotami na starość, oby nie tymi w głowie. Byłam głodna, ale nie chciałam nic jeść przed spotkaniem. Poczekam na nie, zamówimy pizze, zrelaksujemy się i co najważniejsze poplotkujemy. Obczaiłam już nawet dobrą pizzerie. Niebo w gębie, do tego szybko dowożą i mają tanio, istny ideał. Spojrzałam na zegarek czternasta dwanaście, laski będą o szesnastej, muszę poczekać.

Do Zuza:
Za ile będziecie?
Do Maja:
Czekam już na ciebie kochana!!

Od Zuza:
Jeszcze godzinka i jesteśmy :*
Od Maja:
Wiem, wiem niedługo będę hyhy

Gdy już upewniłam się, że moi goście pojawią się na pewno, mogłam z ulgą odetchnąć. Położyłam się na chwilę na łóżku i nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudził mnie dzwonek do drzwi i szarpanie za klamkę. To musiała być Maja. Pobiegłam do drzwi, nie pomyliłam się, to ona. Przywitałam się z nią i zaprosiłam do salonu, usiadłyśmy i trochę poplotkowałyśmy o tym tygodniu. Tyle się działo, mogłybyśmy rozmawiać do rana. Jednak nasze beztroskie śmiechy przerwał dzwonek do drzwi. To dziewczyny, ucieszyłam się. Pobiegłam do drzwi cała w skowronkach, w końcu można zaczynać imprezkę. Przywitałam się z nimi i przedstawiłam im Maję. Zuza wyglądała świetnie, Maja, jak zwykle ślicznie, ale Lena, ona jak zwykle wyglądała idealnie. Znałam ją dwadzieścia minut, a już miała coś takiego w sobie, co bardzo mnie do niej ciągnęło. Musiałam ją poznać, ona była chyba ideałem kobiety.

Z szesnastej zrobiła się dwudziesta, czas sięgnąć po alkohol. Zamówiłam nam pizze, zaprosiłam towarzystwo przed tv i przyniosłam wino. Było idealnie. Zuza z Mają siedziały po zewnętrznej stronie, a ja z Leną w środku. Czego można chcieć od życia więcej? Było pięknie. Zaczęłyśmy się śmiać, oglądając jakąś durną komedie romantyczną. Ja po czwartej już lampce wina zaczęłam się upijać, ale ja jestem słaba. Po Zuze przyjechał Paweł, jakoś koło północy. Była jakby w ogóle nie ruszona alkoholem. Zdziwiłam się, dlaczego u mnie nie śpi, ale Paweł potrzebował jej wtedy bardziej. Jego siostra była w szpitalu, a dziewczyny bardzo się lubiły, więc Zuza chciała przy niej być. Uważałam, że to słodkie. Gdy pojechali zostałyśmy we trzy, Maja rozłożyła się na kanapie i wyglądało na to, że spędzi tam noc. Ja poszłam po materac, żeby położyć się gdzieś obok, a Lenie zaproponowałam swoje łóżko. Nie wiem czemu, ale odmówiła. Kłóciła się ze mną, że będzie spała na materacu. Jednak byłam nie ugięta, zostałam na nim do końca. Tego co stało się później, nie spodziewałabym się chyba nigdy..

Tylko mojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz