Odwróciłam się momentalnie, aby zlustrować osobę, która stała tuż za mną. Zmierzyłam ją od stóp do głów, tajemnicza postać wydawała mi się znajoma. Próbowałam sobie przypomnieć, gdzie ją widziałam, może na uczelni. Nie, znałabym ją, przecież kojarze już każdego z polonistyki, dziennikarstwa i innych języków. Po dłuższej chwili, postanowiłam przerwać niezręczną ciszę.
-Przepraszam, ale.. czy my się
znamy? - spojrzałam na twarz młodej kobiety.-No.. może nie jakoś, tak bardzo, ale.. mam coś dla Ciebie. - cały czas zastanawiałam się kto to. Czego młoda nieznajoma ode mnie chce, co dla mnie ma. To wszystko wydawało mi się bardzo dziwne.
-Dla mnie? Z jakiej okazji, przecież nawet Pani nie znam.. - patrzyłam na nią z wielkim zdziwieniem. Obserwowałam uważnie każdy jej ruch.
-Pracuje w kawiarni fleming, ostatnio bardzo się spieszyłaś. Wybiegłaś zanim zdążyłam powiedzieć Ci, że zostawiłaś u nas plecak. - zdjęła ze swojego ramienia moją zgubę. - pozwoliłam sobie sprawdzić jego zawartość, po tym, jak już nie mogłam Cie nigdzie znaleźć. Mam nadzieję, że się nie gniewasz. - uśmiechnęła się, tak jak wtedy, szczerze i ciepło.
-Nie wiem co mam powiedzieć, oczywiście oprócz dziękuję. Nie spodziewałam się, że jeszcze kiedyś go odzyskam. - wzięłam od niej plecak i stałam w osłupieniu. - Zapraszam na kawę, muszę pani jakoś podziękować! - otworzyłam drzwi od mieszkania.
-Dziękuję za zaproszenie, ale proszę mi nie mówić Pani, jestem Zuza. - wyciągnęła do mnie rękę, dopiero wtedy doszło do mnie, że zapomniałam się przedstawić.
-Blanka, miło mi. - uśmiechnęłam się szeroko i gestem kazałam jej wejść do środka.
Usiadłyśmy w salonie, podałam najlepszą kawę, jaką wtedy miałam i ciasto. Chciałam ją trochę poznać, zaimponowała mi. Nie każdy przyjechałby pod same drzwi, żeby oddać jakiś tam plecak. Byłam jej ogromnie wdzięczna. Zastanawiałam się, czy powinnam jej zapłacić, czy jakoś inaczej to wynagrodzić. Nie chciałam się jej narzucić, albo zostawić po sobie złego zdania.
-Nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy, że przyjechałaś tu oddać mi ten plecak. - zaczęłam jakoś rozmowę, chciałam ją poznać. Chciałam dowiedzieć się, czy przeze mnie nie ma teraz jakichś problemów, przecież jest poniedziałek, albo studiuje, albo pracuje w kawiarni.
-Drobiazg, ważne, że już nie będziesz się martwić, czy smucić z powodu jego straty. - znowu się uśmiechnęła, miała coś w tym uśmiechu. Trochę hipnotyzował, wręcz trochę bardzo.
-Jak mogę Ci to wynagrodzić? Przecież z Rokszyc do Łodzi jest spory kawałek. - jechała tu nico dwie godziny, byłam pod wrażeniem.
-Spokojnie, miałam dziś wolne od uczelni i pracy. Studiuję zaocznie polonistyke, w kawiarni sobie dorabiam. Ale ty chyba nie mieszkasz w Rokszycach? Mieszkam tam od urodzenia i nigdy o Tobie nie słyszałam.. - studia i praca, odważnie. Imponujesz mi Zuza, oj tak, imponujesz.
-Masz rację, mieszkam trochę dalej, stamtąd mi łatwiej dostać się tutaj. Gdzie studiujesz polonistyke? Jeśli mogę wiedzieć. - nie będę jej tłumaczyć, gdzie znajduje się moje małe miasteczko, chce wiedzieć wszytko o niej. Jestem ciekawska od urodzenia. Zaintrygowała mnie.
-Tutaj w Łodzi, ale mieszkam u siebie, dlatego studiuje zaocznie. Teraz już chyba to rozumiesz. - była przepełniona jakimś niezwykłym szczęściem. Sprawiała, że momentalnie, ja też się uśmiechałam.
Rozmawiało nam się naprawdę dobrze, ale po następnych dwóch godzinach zbierała się już do siebie. Nie miałam jej za złe, przecież każdy miał swoje obowiązki, choć muszę przyznać, że czas z nią spędzało mi się świetnie. Chyba znalazłam przyjaciółkę. Na odchodne rzuciła mi tylko: w ramach podziękowania, możesz wpaść do kawiarni, chętnie spędzę z Tobą trochę czasu. Ucieszyłam się z zaproszenia, będę miała jeden powód więcej, żeby odwiedzić rodziców i młodszego brata. Jednak zamiast o odpoczynku, musiałam myśleć o studiach. Nie mogłam sobie niczego komplikować.
CZYTASZ
Tylko moja
RomanceZwykłe studenckie życie zmienia się, gdy główna bohaterka poznaje kelnerkę w jednej z kawiarni. Znajomość przyniesie jej miłość, ale nie stąd, skąd można się było jej spodziewać. Nowa relacja narazi ją jednak na niebezpieczeństwo, a demony przeszłoś...