Tydzień na uczelni zleciał dosyć szybko. Z natury nie lubiłam imprezować, więc w piątek wybrałam się już do rodziców. Weekendy w domu były miłą odskocznią od codziennej bieganiny, stresu i nauki. W ten weekend spokojnie mogłam zostać w swoim mieszkaniu, ale wiedziałam, że na pewno ucieszą się z powodu mojej wizyty. Chciałam też spotkać się z Zuzą, sądziłam, że mogłybyśmy się zaprzyjaźnić. Nie miałam bliskich przyjaciół, oprócz Mai oczywiście. Zwykle to znajomości, nic szczególnego. Dobrze byłoby mieć jeszcze kogoś, kto wysłuchałby i czasem doradził. Maja nie zawsze miała dla mnie czas. Rozumiałam to, przecież każdy ma swoje życie. Mimo, że musiałam wkuć trochę materiału, postanowiłam tu wpaść. Chciałam zjeść maminy obiadek, pogłaskać ukochanego psa, czy też pobawić się z bratem. Weekendy mijały strasznie szybko, tęskniłam za nimi wszystkimi. Brakowało mi ich, ciągłego narzekania taty, wykładów mamy o człowieczeństwie, albo foszków mojego młodszego braciszka. Podstawówka zmieniła go w strasznego zarozumialca, był typem bad boy'a. Chociaż nie wiem, czy można tak nazwać drugo klasiste. Straszny uparciuch, a zbieranie się do nauki.. według niego, prawdziwe przekleństwo. Ciągle grałby w gry z kumplami online, albo oglądał bajki. Mama czasem go straszy, że jak będzie nie grzeczny, to powie jego kolegą, że nadal śpi ze swoim misiem.
Dojechałam do domu, przebrałam się w luźny dres i założyłam nową pościel w swoim łóżku. Cieszyłam się, że rodzice jeszcze nie zdecydowali co zrobić na miejscu po moim pokoju. Uważali, że pokój gościnny byłby dobrym rozwiązaniem, ale tata chciał przenieść tam swój gabinet. Sądził, że mieliby więcej miejsca w sypialni. Losy mojego pokoju ważyły się, na dniach miało go już nie być. Dobrze wiedzieli, że nie będę u nich zbyt często gościć. Kupili mi mieszkanie, więc u nich byłam na sporadycznych wizytach. Mój pokój był tam zbędny, dziecka nie planowali, mama śmiała się, że mój brat im wystarczy w tym domu. Czekali tylko, kiedy ja sobie kogoś znajdę i urodze im wnuczęta. Mi się nie spieszyło, chciałam poznać tego jedynego. Chciałam prawdziwie się zakochać, miałam zraze po moim ostatnim chłopaku. Zwykły skurw.. zdradził mnie z moją ówczesną najlepszą przyjaciółką. To Maja pozbierała mnie po tym wszystkim, ona pomogła wyjść z dołka. Okazała się prawdziwą, spośród tych wszystkich zakłamanych suk, które obiecywały zawsze pomoc, ale jak już była potrzebna to znikały. Kochałam ją, jak siostrę. Dziękowałam, że trafiła mi się taka przyjaciółka.
W sobotę wybraliśmy się na basen i pizze. Świetnie się bawiliśmy, zapomniałam o całym stresie. Te wszystkie wypady, które spędzaliśmy razem, bardzo nas do siebie zbliżyły. Każdy za każdego wskoczyłby w ogień. Kiedy tato zabrał Igora do sklepu z grami, za to, że ten dostał piątkę z angielskiego. Mama wzięła mnie na zakupy, kupiłyśmy sobie kilka ładnych rzeczy. Zaproponowała mi fryzjera, ale nie chciałam na razie jakoś kombinować ze swoim stylem. Nowe włosy oznaczałyby, inne ciuchy. Zawsze musiałam mieć wszystko dopasowane. Pod wieczór spotkaliśmy się wszyscy na kolacji, mama znowu zrobiła tą swoją świetną pieczeń. Mój pies Junior, stał pod stołem i tylko czekał, aż komuś "przypadkiem" spadnie kawałek na ziemię. Działał, jak odkurzacz, nie zostałoby najmniejszego śladu po jedzeniu. W ten wieczór rodzice, jak zwykle opowiadali co się u nich działo, gdy mnie nie było. Czasami opowiadali, tak śmieszne historie, że nie mogliśmy przestawać się śmiać, przez dobrych kilka minut.
W niedzielę rano zjadłam z nimi śniadanie i wyszłam pobiegać. Rzadko mam okazję to robić. Korzystałam kiedy mogłam. Wróciłam i wzięłam gorący prysznic, jak zwykle wszystko zaparowało. Ubrałam się w białą koszulkę, na nią założyłam czarną bluzę z nike. Na nogach jak zwykle czarne rurki i czarne trampki. Mama często się śmiała, że kiedy się tak ubieram, wyglądam jakbym szła na pogrzeb. Spakowałam wszystko co zabrałam ze sobą z Łodzi i zniosłam na dół. Po południu zjadłam obiad z mamą i Igorem, tata musiał jechać na jakieś ważne spotkanie. Często dostawał pilne telefony znienacka. Powiedziałam mamie, że przez najbliższy miesiąc raczej tu nie wpadnę. Może odwiedzę ich w jakiś dłuższy weekend. Musiałam przecież skupić się też trochę na sobie. Na szczęście wszystko zrozumiała i nie była zła. Obiecałam, że mogę wziąć do siebie mojego brata, w któryś z dni wolnych. Zabrałabym go na jakiś mecz, lubił oglądać piłkę nożną. Zresztą tak, jak ja. Mieliśmy to w genach po tacie, zagorzały kibic reprezentacji Polski z niego.
Mama podwiozła mnie pod flaminga, w końcu spotkam się z Zuzą. Nic jej nie wspomniałam, że będę, dlatego mam nadzieję, że będzie dziś pracować. Nie pomyliłam się, właśnie stała i rozmawiała z jakimś dosyć przystojnym facetem. Usiadłam do stolika, który znajdował się przy oknie i bacznie ich obserwowałam. Po krótkiej rozmowie, młody mężczyzna ją pocałował i wyszedł. Wydawało mi się to słodkie. Nie musiałam długo czekać, po paru sekundach mnie zauważyła i podeszła. Znowu uśmiechnęła się, tak pięknie, jak zawsze. Usiadła przede mną i spojrzała w oczy.
-O, a Pani Blanka tutaj. Czego się Pani napije? - przywitała się radośnie. Była w pracy, ale dziś nie było dużego ruchu, wiecu trochę chyba porozmawiamy.
-Dzień dobry Pani Zuzanno, poproszę gorąca czekoladę z bitą śmietaną i sernik. - zaczęłam grać w jej grę, jednak po chwili wybuchnęłam śmiechem. - Co to za przystojniak? - zapytałam, jak zawsze ciekawsko.
-Zamówienie zostało przyjęte. - puściła mi oczko. - zaraz pogadamy, tylko powiem co mają Ci przygotować.
-Dobrze. - uśmiechnęłam się i czekałam grzecznie. Nie musiałam jednak długo siedzieć w samotności, po dłuższej chwili wróciła do mnie.
-No więc to był Paweł, mój chłopak. - powiedziała ciepłym tonem, jednak trochę się emocjonując.
-Takie ciasteczko sobie wyrwałaś.. No ładnie, ładnie.. I co nie mówiłaś, chętnie bym tego Pana poznała. - uśmiechnęłam się głupio. Chciałam ją lekko sprowokować.
-O nie moja droga, ten Pan jest tylko mój. Z natury się nie dzielę takimi skarbami, wybacz. - zaczęła się śmiać. Robiła to słodko. Miała bardzo dziecinny śmiech.
-Dobra, ale.. jakbyście kiedyś, nie daj Boże, oczywiście.. zerwali to, mogłabyś dać znać haha. - po moim głupim komentarzu oberwało mi się w ramię. Jednak wiedziałam, że wie, że to tylko żarty. Wkrótce przyniosła mi moje zamówienie, a sama wzięła sobie sok.
Musiała wrócić do pracy, bo zeszło się trochę ludzi. Więc odpaliłam Facebooka i zaczęłam przeglądać tablice. Tym razem do pociągu zostało mi pół godziny, byłam w połowie jedzenia, więc nie musiałam się spieszyć. Za piętnaście minut, już będę gotowa do wyjścia. Z przeglądania portalu społecznościowego wyrwał mnie szczery, głośny śmiech. Musiałam zbadać jego źródło. Jakaś laska przytulała Zuze, głośno się przy tym śmiejąc. Czyżby to jej przyjaciółka? Były do siebie trochę podobne, chociaż ta druga nieznajoma była troszkę ładniejsza. Gdy zobaczyła, że je obserwuje, podeszła z nią do mojego stolika. Okazało się, że to jej o dwa lata starsza siostra Lena. Obie były blondynkami, lecz Lena trochę jaśniejszą. Starsza miała też bardziej jaśniejsze, wręcz królewsko błękitne oczy i zniewalający uśmiech. Gdyby nie to, że była laską, wpadłaby mi w oko. Zuza wróciła do pracy, zostawiając ze mną swoją siostrę. Wymieniłyśmy kilka zdań, jednak musiałam się zbierać. Pożegnałam się z obiema i wyszłam na pociąg.

CZYTASZ
Tylko moja
Roman d'amourZwykłe studenckie życie zmienia się, gdy główna bohaterka poznaje kelnerkę w jednej z kawiarni. Znajomość przyniesie jej miłość, ale nie stąd, skąd można się było jej spodziewać. Nowa relacja narazi ją jednak na niebezpieczeństwo, a demony przeszłoś...