Prolog "Alexander..."

61 8 3
                                    

Dokładnie rok temu jego rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Mieszka u dziadków, ale ciągle czuje się obserwowany. Jak by ten wypadek nie był zwykłym wypadkiem, lecz czymś zaplanowanym, a teraz morderca czeka na dogodny moment, aby poderżnąć mu gardło.

Rocznica jest bolesna. Za wszelką cenę stara się nie dopuścić myśli, że już nigdy nie wtuli się w swoja kochana rodzicielkę i nie poczuje tego bezpieczeństwa, podobnie jak i nie zostanie, już nigdy pouczony przez swojego ojca jak powinien postępować.

Jest w lesie właśnie przy tym złamanym drzewie. Dochodziła gdzieś tak druga w nocy. Łzy powoli spływają po jego policzku, zwisając ze szczęki, a następnie odrywając się i roztrzaskując o ziemię. Dłonie mu drżą, gdy zapalniczka pluje ogniem, paląc kont znicza. Stawia go obok śnieżnobiałego krzyża.

-Dlaczego nie zabraliście mnie ze sobą?-opuściło jego gardło, choć sam nie wiedział, czy to bardziej nie była myśl, której nikt nie usłyszy, czy też już ciche słowa.

Nagle kroki tuż za jego plecami. Nie odwrócił się, pragnąłby był to ten morderca z jego teorii, by pozwolił mu wrócić do rodziny.

-Alexander...-męski głos, choć tak delikatny i spokojny to dało się w nim wyczuć coś.

Coś mocno schowanego w ciemnych zakątkach serca.

Ten głos... 


Hej witajcie!

Tak wróciłam po tak długiej przerwie. Przyznam, że przechodziłam przez bardzo trudny czas, jak i w życiu prywatnym i również w pisaniu i tym jak zabierałam się do pracy.

Potrzebowałam zniknąć na jakiś czas odciąć się, ale już jestem z tą oto nową historią.
Liczę na to, że przypadnie wam do gustu i chętnie ją będziecie czytać.

Rozdziały będą się pojawiać we wtorki i soboty. (Mam taką nadzieję)

A więc...dajcie znać, co sądzicie o tym prologu i jakie przypuszczenia macie na dalszy obrót akcji.

Kłaniam się w pas i dziękuję za uwagę

ImmundaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz