XVI "Bliźnięta"

10 3 1
                                        

Od pojawienia się Zurtura moja pamięć znów zaczęła zanikać. Momentami słyszałem tarci pióra o kartkę, jak by demon je spisywał, zanim by całkiem zniknęły.

-Kazał mi uciekać, gdy oddamy Morel.-westchnąłem.-Żebym o tym nie zapomniał, jak tam dojdziemy.-zażartowałem gorzko.

-Wrócił?-widziałem strach w jego oczach.

-Tak...-prychnąłem i zaśmiałem się, co mogło, wyglądać dziwnie.-Dobrze, że wrócił, z nim czuję się bezpieczniej.-Ethan uśmiechnął się z bólem wypisanym na twarzy.

-Wiesz, że on mąci ci tylko w głowie prawda?-zagryzłem wargę.

-Skoro i tak mnie opęta to, czemu by się nie nacieszyć tym, że ktoś jest ze mną i nie muszę się trudzić z tym, żeby ukrywać to, kim jestem.-pokiwałem głową z niedowierzaniem we własne słowa.

-Alex nawet nie jestem w stanie ci zaprzeczyć, ale jak już potrzebujesz kogoś, to idź do któregoś z nas, tylko nie do niego. To naprawdę zły pomysł.-położył mi niepewnie dłoń na barku.

-Nie mogę zaufać tym którzy są pod mocą Harry'ego.-mruknąłem.

-Ja nie jestem.-uniosłem brwi w górę i spojrzałem na niego.-My tylko pomagamy. Dostaliśmy kont w domu Harry'ego i w zamian mu pomagamy, ale nie może nami decydować, ja i tak od roku mieszkam u siebie.-ucichnąłem się do niego delikatnie.-Harry nie chce dal nikogo źle...-przerwałem mu.

-Chce mnie zabić i to nie pierwszy raz.-zacisnąłem dłonie w pięści.

-Chroni dom.-prychnąłem i pokiwałem głową z niedowierzaniem.

-Czyli ma zabijać wszystkich wokół?-machnąłem dłonią.-Wiesz co, ta rozmowa prowadzi donikąd.-spojrzałem na resztę.-Naciesz się mną, bo to tej akcji już nigdy mnie nie zobaczysz.-wstałem i ruszyłem w drogę, po chwili reszta uczyniła to samo.

Szedłem z przodku przez dłuższy czas, nie zwracając uwagi na rozmowy Naznaczonych z Morel. Gdy w oddali można było dostrzec duży stary dom, poczułem ulgę, że ta droga dobiega już powoli końca. Pomimo tego, że miałem przyjaciół przy sobie, a Morel był w łańcuchach, czułem się gorzej niż w tej celi, sam i z myślą, że jedyni przyjaciele chcą mnie zabić.

-Przestań!-uniesiony głos wyrwał mnie z błogiej ciszy, którą się odciąłem od wszystkich, nawet od Zurtura. Spojrzałem przez ranię, za siebie.

Samuel trzymał mocno przedramię swojej siostry, Oliver zaciskał dłonie na łańcuchu, Ethan odsunął Iris, a ta pociągnęła za sobą Olafa.

-Co tu się dzieje?-zapytałem zaskoczony.

-Zostaw mnie!-Samanta zaczęła się szarpać. Oliver ruszył jej z pomocą, puszczając łańcuch. Morel od razu skorzystał z sytuacji, że łańcuch się poluźnił i zaczął się cofać.

-Oliver!-Saulem wrzasnął na blondyna, odpychając go z taką siłą, że upadł on trochę dalej od nich na ziemię. Złapał swoją siostrę za włosy, mocno za nie szarpiąc. Dziewczyna jęknęła boleśnie.

Nie wiedziałem co robić, wszystko wyglądało, jak by ich coś opętało. Zobaczyłem Morela i wtedy zdałem sobie sprawę, dlaczego Samuel zaczął się tak zachowywać. Oczy tego mordercy były całe czarne i bez życia.

-Samuel przestań!-Ethan ruszył w jego stronę, jednak ten z łatwością zamachnął się swoim mieczem i rozdarł mu policzek. Brunet w lokach upadł na ziemię, łapiąc się za bolące miejsce.-Co i od jebało?!-wrzasnął, a jego dłonie pokryła sierść i pojawiły się mu pazury. Olaf stał zaskoczony, mocno trzymając Iris za dłoń, by ta nie ruszyła w kierunku wściekłego Samuela.

Podszedłem do Morela, który zdołał już się oddalić pomimo łańcuchów na kostkach.

-Przerwij to!-wrzasnąłem, łapiąc go za bark.

-Przecież dobrze się bawią.-jego czy wyglądały już naturalnie, a Samuel nie przestał.-Nie wszystko, co złe należy do mnie.-wyszarpał się. Już miałem mu odpowiedzieć, gdy krzyk Samanty sprawił, że gwałtownie się obróciłem.

-Samuel wystarczy!-Ethan zmienił się w potężną bestię. Przerażony cofnąłem się, ale wykorzystując również to, że Morel również wyglądał na zaskoczonego, wziąłem prędko łańcuch i owinąłem go wokół dłoni, tak by nie mógł mi się wyszarpać, a w drugiej dłoni pojawił mi się nóż.

-Widzę, że synek już opanował pewne techniki.-zacisnąłem dłonie na rączce noża.

-Ethan opanuj się, on nie jest sobą!-Irys wyszarpała się Olafowi i ruszyła biegiem do bestii, która skrywał w sobie ciało wątłego bruneta w lokach. Wtedy Samuel odepchnął siostrę, a ta upadła na ziemię, uderzając głową o twardą glebę.

Chłopak o chłodnym wzroku ruszył w kierunku Zmiennego, obrócił miecz w dłoni i z łatwością omijając jego pazury, wbił mu ostrze w brzuch tak, że przeszło go na wylot. Ethan stał się człowiekiem i osunął się bezwładnie w ramiona blondyna.

-Nie wtrącaj mi się śmieciu.-warknął mu do ucha i wyjął miecz, tak szybko, że krwią ochlapał Olivera, który odzyskał przytomność.

-Przerwij to, proszę.-spojrzałem na swojego ojca.

-Nie mam z tym nic wspólnego.-choć nie ufałem mu, to poczułem, że nie kłamie. Spojrzałem ponownie na Samuela. Chłopak podszedł od swojej siostry ścierając dłonią krew Ethana z ostrza.

Brunet w lokach podczołgał się do Iris, a ta wsadziła mu w ranę jakieś zioła, a ta zaczęła się szybko goić. Oliver podszedł do nich prędko, biorąc głowę bruneta na kolana i zaczął mu mówić, by się uspokoił.

Samuel szarpnął ledwie przytomną dziewczynę, a ta chwiejnie stanęła na nogach. Chłopak złapął ją za gardło i zaczął je z całej siły ściskać w dłoniach.

Na ten widok szybko wziąłem zamach i rzuciłem nożem w ich kierunku. Ostrze rozdarło dłoń Samuela, a ten wypuścił dziewczynę, a ta już nieprzytomna upadał ponownie na ziemię.

-Zostaw ją!-krzyknąłem w jego kierunku. On nie wzruszony, nawet na mnie nie spojrzał. Obrócił miecz w dłoni i uniósł go ostrzem w dół, nad ciałem dziewczynie w szarych włosach.

Nóż nie mógł mi się pojawić w dłoni. Zaskoczony spojrzałem na to, co uczni jeden z bliźniaków. Chłopak w mgnieniu oka z okrzykiem podobnym do ryku wygłodniałego lwa i wbił go prosto w serce siostry.

Hej witajcie!

Dajcie znać w komentarzu co sądzicie o tym rozdziale będzie mi bardzo miło. 

Kłaniam się w pas i dziękuję za uwagę

ImmundaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz