♡louis♡
Obudziłem się w, tak jak się mogłem domyślić, szpitalu.
Westchnąłem cicho i otworzyłem oczy.
Stała nade mną jakaś pielęgniarka, która po sekundzie ciepło się do mnie uśmiechnęła.
- Gratuluję Panu. Musi być pan szczęśliwy. Jednak nie może się Pan tak stresować.
- Przepraszam, ale chyba nie zrozumiałem z jakiego powodu te gratulacje. - spojrzałem na nią uważnie.
- Jest pan w ciąży! To już chyba 6 lub 7 dzień! A wie Pan jak to szybko leci... Ledwo 5 miesięcy a tu już ma Pan brzdąca w rękach! - ucieszyła się.
Spojrzałem na nią w szoku.
~nie kurwa jaka ciąża!~
- Kim jest drugi ojciec? - zapytała z zaciekawieniem.
- Drugi ojciec przed chwilą omało nie połączył się z inną omegą. - jęknąłem.
- Tak mi przykro...
- Nic takiego... - powiedziałem. - Kiedy będę mógł wyjść?
- Tylko Pan to podpisze. - podała mi jakąś kartkę i długopis.
Zrobiłem to co mi kazała i po parunastu minutach wyszedłem z budynku.
Położonyłem z uśmiechem dłoń na mój brzuch.
Zawsze chciałem mieć dziecko. Nie obchodzi mnie czy będę zmuszony wychowywać je sam czy ktoś mi z tym pomoże. Chcę je bez względu na wszystko. Najważniejsze by urodziło się zdrowe.
Szedłem przez parking do bramy przez którą mogłem wyjść na przystanek autobusowy.
Gdy przechodziłem koło jednego z aut ktoś na mnie zatrąbił.
Spojrzałem w tamtą stronę.
Widząc bruneta za kierownicą pokazałem mu środkowy palec i ruszyłem dalej.
Gdy usłyszałem trzaśnięcie drzwiami przewróciłem oczami.
- Lo-
- Spieerdaaalajjj.... - przeciągnąłem litery.
- Kurwa mać Louis przepraszam! - zawołał.
- A teraz policz ile razy to słyszałem. - zaśmiałem się.
- Wiem że jestem beznadziejny.
- W końcu to do ciebie dotarło brawo! - zaklaskałem.
- Loulou... - złapał moją dłoń.
- Nie zbliżaj się do nas! - warknąłem wygrywając rękę i kładąc ją na brzuchu.
Po chwili obydwoje zrozumieliśmy co powiedziałem i co zrobiłem.
Zabrałem ręce z brzucha i odwróciłem się by odejść.
- Louis czemu mi nie powiedziałeś? - zapytał chłopak.
- Nie twój interes. - szedłem dalej.
- Ale moje dziecko.
- A skąd ta pewność? - prychnąłem.
- A zdraziłeś mnie?
- Ja ciebie nie. Jak widać działa to w jedną stronę. - wysyczałem.
- Zjebałem wiem, ale kurwa Lou czy tego chcesz czy nie będziemy rodziną. Nie pozwolę ci usunąć naszego dziecka. - stanął przede mną.
- Idź się pieprzyć ze swoimi dziwkami Styles. - warknąłem.
Chłopak złapał moje policzki i połączył nasze usta.
Jego dłonie znalazły sobie miejsce na moim brzuchu, który zaczął gładzić.
Odetchnąłem go z obrzydzeniem.
Wytarłem usta dłonią i spojrzałem na niego z pogardą.
- Módl się żebym pozwolił ci widzieć dziecko.
- Louis wiem że coś do mnie czujesz. Moja alfa zna twoją omegę a przez dziecko mają lepszy kontakt. - poprawił włosy.
- Kocham cię Harry, ale to nie ma znaczenia. Nie chcę by moje dziecko miało ojaca skurwiela, który zdradza matkę.
- Przyznaję się że cię zdradziłem ale to było wtedy na wycieczce. Teraz do niczego nie dosz-
- I ja mam ci niby uwierzyć?
- Zapytaj się Kendall. To z nią byłem w toalecie. Tylko po to by wzbudzić zazdrość w jej chłopaku. Chciałem Ci to wytłumaczyć ale nie dałeś mi szansy.
- Nie ufam Ci.
- To zacznij.
- To daj mi powód.
- To jest powód. - po raz kolejny położył dłoń na moim brzuchu.
♡♡♡♡♡♡
Po raz kolejny rozdział wrzucony dla moich dwóch promyczków.
Także cieszcie się wszycy że im tak łatwo ulegam.
A i nie martwice się.
Dramki jeszcze będą.
Już ja o to zadbam.
He he he....
xxViakokxx
✨🌈✨🌈✨
CZYTASZ
That's The True! (✔️/✅)
FanfictionGdzie Louis ukrywa to że jest omegą przed wszystkimi, ale nie wytrzymuje, gdy jego crush i za razem najlepszy przyjaciel robi coś, co rani go i denerwuje. Wszystko to doprowadza do wyjawienia tajemnicy. - Nie jestem twoją alfą, nie jestem twoją betą...