♡34♡

2.2K 128 55
                                    

♡louis♡

Starałem się uspokoić płaczącą dziewczynkę, której grymas był dosyć zabawny.

Zastanawiałem się czy ja też tak wyglądałem gdy byłem taki malutki jak ona.

Gdy już trochę się uspokoiła położyłem ją na macie koło śpiącego Blue.

Uśmiechnąłem się lekko lecz po chwili zmarszczyłem brwi słysząc dzwonek do drzwi.

Wstałem z ziemi i poszedłem sprawdzić kogo niesie do mnie o godzinie 12.

Otworzyłem drzwi i zobaczyłem listonosza z jakimiś listami.

Odebrałem koperty i życzyłem mu miłego dnia.

Wróciłem do salonu i usiadłem przed dziećmi opierając się o kanapę.

- Dostaliśmy liściki. - uśmiechnąłem się do śpiących dzieci.

Otworzyłem pierwszą kopertę. Okazało się, że przyszedł rachunek za prąd, w kolejnej znalazł się rachunek za wodę, w następnej za gaz, jednak ostatnia, różowa koperta była najgorszym co mnie w życiu spotkało.

Otworzyłem ją i zacząłem czytać list.

Z moich oczu popłynęły łzy.

- Zdradził mnie...... - szepnąłem sam do siebie.

Moim ciałem wstrząsnął szloch.

Zakryłem usta dłonią by nie obudzić dzieci.

Rzuciłem kopertę z listem na kanapę, wypadły z niej zdjęcia usg.

Wstałem i na trzęsących się nogach poszedłem do sypialni.

Wziąłem swój telefon i znalazłem numer do starego przyjaciela, który mieszkał w innej watasze,a jego najlepszy przyjaciel był jej władcą.

Wybrałem numer i przystawiłem słuchawkę do ucha.

- Loubear! - usłyszałem po dwóch sygnałach.

- Hej Timothée. - mruknąłem.

- Ejej....co się dzieje? - zapytał zmartwiony.

- Znajdzie się u was miejsce dla omegi z dwójką dzieci, ale bez połączenia?

- Boże Louis co się stało? Opowiedz mi wszystko. - poprosił.

Opowiedziałem mu wszystko dokładnie przy okazji wracając do dzieci.

Po około 2 godzinach mojego gadania w końcu odezwał się Chalamet.

- Pogadam z Fionnem i zadzwonię do ciebie jutro rano. Na razie pojedź do mamy okej?

- Tak. Dziękuję Tim. Nie wiem jak ci się odwdzięczę. - powiedziałem z wdzięcznością.

Nagle usłyszałem jak w drzwiach przekręca się klucz.

- Muszę kończyć Timmy. Pa.

- Pa Lou! - usłyszałem jego głos a potem dźwięk kończącego się połączenia.

- Wróciłem! - zawołał brunet, a mnie ścisnęło się serce.

Wstałem z kanapy zabierając różową przesyłkę.

- Hej kochanie. - uśmiechnął się brunet i chciał mnie pocałować, ale się odsunąłem. - Coś się stało? - zapytał marszcząc brwi.

- Sam sobie odpowiedz na to pytanie. - wcisnąłem mu kopertę w ręce. - Jak mogłeś mi to zrobić Hazz? Jak mogłeś? Dałem Ci kurwa pierdyliard szans, a ty jak zwykle zjebałeś. Nienawidzę cię. Po prostu cię nienawidzę. - uderzyłem go w klatkę piersiową.

- Louis to nie tak ja-

- Zmusiła cię kurwa do tego? Nie. Podała ci jakąś tabletkę gwałtu czy innego gówna? Nie. To ty po prostu jak zwykle nie miałeś umiaru Harry. - jego imię wypowiedziałem szeptem.

Nie miałem siły spojrzeć w jego oczy.

- Louis tylko ciebie kocham zrozum...

- A ty zrozum, że to za wiele. Ja już z tobą nie wytrzymuje psychicznie. I mimo tego, że kocham cię najmocniej na świecie już tak dalej nie mogę. I to jest moja decyzja......zapomnij o mnie Harry...

♡♡♡♡♡♡

Dam dam dam...

✨🌈✨🌈✨

xxViakokxx

That's The True! (✔️/✅) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz