Czuję pot spływający mi po czole, chłodne powietrze na skórze i panikę wzbierającą się w piersi, powoli rozprzestrzeniającą się po całym ciele.
Echo naszych ciężkich oddechów to jedyne i szybkie bicie mojego serca to jedyne, co słyszę.
I wtedy Nadira rozpala pochodnię.
Wilgotne ściany obrośnięte są roślinami. Spoglądam na Nadirę, ale ta wpatruję się przed nas, jakby mogła dojrzeć coś w ciemności.
Tu nie powinno być wilgoci, myślę.
W końcu ruszamy, ja kilka kroków za wojowniczką. Im dalej idziemy, tym mniej światła wpada z zewnątrz, aż w końcu całkowicie otacza nas czerń, a świątynia zaczyna coraz bardziej przypominać jaskinię.
Przytrzymuję się kamiennych ścian i skupiam się na tym, by nie potknąć się o kamienie leżące przed nami.
Wszystkie głosy, przyciąganie... zniknęło, tak szybko, jak się pojawiło.
A jednak niepokój w sercu sprawia, że moje gardło ściska się, a wnętrzności związują w supeł.
Mijamy komory i przejścia – wszystkie, po sprawdzeniu, okazują się puste. Po pewnym czasie i kolejnym skręcie gubię się w liczeniu kroków i zapamiętywaniu, gdzie powinnam zawrócić.
Na szczęście Nadira każdy zakręt oznacza kredą.Nie wiem, jak długo chodzimy przez ciemne zapomniane korytarze – minuty, czy godziny, wszystko zlewa się w jedno.
Zauważam brak jakichkolwiek ozdób. Jeżeli świątynia, tak jak miasto, została nagle opuszczona, nie sądzę, że ktoś miałby czas, by wynieść ołtarze i rzeźby.
Nadira mówi coś pod nosem, kiedy mijamy kolejną pustą komorę. Spoglądam na nią pytająco, choć wątpię, żeby widziała moją minę.
– Tu nie ma nietoperzy – powtarza szeptem, jakby bała się podnieść głos. Jakby miała coś, kogoś, obudzić.
Przełykam ciężko, uświadamiając sobie, że ma rację – i na myśl, co to może oznaczać.
Mijamy kolejną pustą komorę, a kiedy wybieramy prawy korytarz, po skręceniu wita nas jedynie kamienna ściana.
Kolejny ślepy zaułek.
Ogarnia mnie irytacja i czuję łzy cisnące mi się do oczu. Kolejny mur, kolejna pusta krypta, kolejny korytarz bez końca, bez żadnych śladów...
– Sahara?
Głos Nadiry wyrywa mnie z zamyślenia. Pocieram oczy i odwracam się do niej stojącej przy ścianie. Marszczę brwi i podchodzę do wojowniczki, a ta zbliża pochodnię do skały.
Wyblakłe kolory – rysunki – zdobią ścianę od ziemi po sam sufit. Coś, co wygląda jak budynki, miasto, a nad nim dziewięć małych białych kół. Dotykam palcami chropowatego kamienia, przyglądając się uważnie kolejnym malunkom.
Tańczący nad rzeką ludzie. Plamy, które po przyjrzeniu się małym, delikatnym liniom, wyglądają jak krzewy. Konie ciągnące wóz ze skarbami namalowanymi żółtą, poniszczoną farbą. Kobiety plotące dywany.
Spoglądam za siebie, na drugą ścianę, ale jest pusta.
Wracam wzrokiem do rysunków, próbując odgadnąć, co mają znaczyć. Może po prostu przedstawiają życie ludzi, którzy mieszkali w mieście. Może to zwyczajne obrazy.
![](https://img.wattpad.com/cover/66468678-288-k959423.jpg)
CZYTASZ
Wędrujące Piaski
FantasiW świecie piasku, gdzie nie możesz zaufać nikomu, splamisz swą duszę cieniem. Jedyne, co zna Sahara el-Shafei to mury pałacu, wyuczone na pamięć modlitwy i krwawe kłamstwa. Kiedy to wszystko zostaje jej odebrane, razem z księciem posądzonym o zdradę...