11/ poprawione

939 40 26
                                    

Przed wypadkiem...

Nastawiłam sobie budzik. W sumie nie wiem po co, ale jak już zadzwonił to wstałam. Carly jeszcze śpi, dobrze, że jej nie obudził. Tez bym taka chciał jak ona. Ze śpię jak zabita. Ale tak nie mam. Każde puknięcie mnie obudzi.

Wzięłam czyste ubrania i kosmetyczkę. Weszłam do tej wielkiej łazienki, bo serio jest wielka. Ma wannę, prysznic, dwie umywalki, kibel. Najbardziej podoba mi się lustro. Jest takie duże z małymi lampkami. Chcę mieć takie u siebie.

Wzięłam szybki prysznic bo nie chce ich obudzić. Ubrałam się. Dzisiaj dla odmiany założyłam okulary więc zbytnio nie malowałam oczu.

Wróciłam do pokoju. Ona cały czas spała. Zazdroszczę jej. Spakowałam się i pościeliłam łóżko. Zeszłam na dół. Przeczytałam wiadomość od szefowej, ze jutro zaczynam pół godziny wcześniej, bo jedna się rozchorowała. To oznacza, że będę siedzieć dłużej, to się równa więcej pieniędzy. To jest pocieszające z tego wszystkiego.

Położyłam torbę na kanapie i poszłam do kuchni. Zjem coś i wrócę do domu. Nie chcę ciągle wykorzystywać brata. Miejmy nadzieję, że potem nie będzie na mnie krzyczeć z tego powodu. Weszłam do kuchni i o mało nie dostałam zawału.

-Rany! Yunho nie strasz mnie. - uśmiechnęłam się

-To ty mnie nie strasz. Już myślałem że to Yeosang, który się skrada po nuttele.

-Na szczęście to tylko ja. Chcesz kawę?

-Jasne. - jaki on na śliczny uśmiech.

Wstawiłam wodę na kawę, chociaż mogłam zrobić z ekspresu. Mądra ja. Czemu ja się przy nim denerwuje? Wcześniej tak nie miałam. Więc przez to, że chciał mnie pocałować. A ja uciekłam. I nasze relację są teraz inne. Wydaje mi się, że on coś do mnie czuję. Tylko, że ja nic oprócz denerwowania się przy nim. Czym się tak denerwuje? To tylko Yunho, który miał mnie pocałować przy grze w butelkę.

Obróciłam się i wpadłam na niego. Teraz będziemy tak wpadać na  siebie. Chwycił mnie w tali żebym się nie wywaliła.

-Uważaj. - uśmiechnął się

-Ty też uważaj. - wyślizgnęłam się mu z objęć.

Chyba się zarumieniłam. Podeszłam do okna i patrzyłam przez nie. Muszę się uspokoić. Za wcześnie na to. Za wcześnie na zakochanie się.

-Proszę. - podał mi kawę.

Wiesz, że mi nie pomagasz.

-Dzięki. - wziąłem od niego kubek.

-Czemu tak wcześnie wstałaś?

-Wracam do domu. A ty? Raczej o tej godzinie nie wstajesz.

-San zaczął gadać do Shiber'a jak bardzo ją kocha, a ja mam czasem tego serdecznie dosyć.

-Nie przeszło mu to ? Mnie też by to wkurzało. Kup sobie stopery do uszu, będziesz spać spokojnie

-Zastanawiam się nad tym. - uśmiechnął się - Wracając, czemu Senoghwa cię nie odwiezie?

-Nie chce go wykorzystywać za bardzo. A jak bym mu powiedziała, że sama wrócę to by się uparł.

-No w końcu jest twoim bratem. Szkoda, że nie w przypadku tych Jungów . - zaśmiał się

-Czemu? Wiem, że nie są ze sobą zżyci jak ja i Senoghwa. Ale czemu? - to mnie bardzo zastanawia.

W końcu to jej brat, a to jego siostra. Wiec musi się jakoś martwić o nią. Na jakikolwiek sposób.

Zacznijmy od początku\\ ATEEZOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz