5- Zazdrość

403 30 41
                                    

Po tym jak Chug zadzwonił do Todd'a emocja wzrastały coraz bardziej, wszystko to dusiło się w Larry'm i Travis'ie.

Zielonowłosy posłał swoją żonę Maple by przeszła do głównej bramy aby szybciej odnaleźć grupkę przyjaciół. Sal czekał na ławce, obolały, posiniaczony i wykończony całymi zdarzeniami dnia. Siedział tam i jedyne co miał w głowie to wspomnienia z mamą. Ten park przypominał mu o tym co się działo, jak stracił prawie połowę twarzy i jak pięknie było z matką. To miało być zwykłe pogłaskanie pieska, a swoją decyzją zapłacił ciałem i życiem rodzicielki.

W końcu. Grupka odnalazła Maple dlatego wszyscy troszkę się uspokoili. Kiedy tylko ławka z Sal'em wyłoniła się na końcu uliczki Larry'ego coś tknęło. Możliwe że było to poczucie winy i strach o to że straci tak ważną osobę jak Sal. Biegł wprost na niebieskowłosego. Przebiegł parenaście metrów w zaledwie 10 sekund. Był tak blisko... widział go... poobijanego... skatowanego... emocje dały górę, gdy tylko znalazł się przed nim rzucił się na niego, mocno przytulając, myśląc że chodź troszkę złagodzi to jego ból. Niestety mylił się. Sal tylko głośno jękną z bólu wbijając paznokcie w dłoń. Wystraszony Larry szybko wypuścił go z ramion  - SAL!!! PRZEPRASZAM!! TAK BARDZO BARDZO PRZEPRASZAM!!- powiedział trzymając łzy, jednak Sally face nadal milczał, ból był tak potężny że nawet najmniejsze słowo sprawiało mu cierpienie. Tym razem Larry delikatnie i słabiutko aczkolwiek tule przytulił przyjaciela- Przepraszam...-.


To była wspaniała chwila dla yaoistów. Ash, Todd i Neil zachwycali się tym że kiedyś mogą być razem. Sall x Larry, jak to pięknie brzmiało... Lecz jednej osobie się to nie podobało. Travis... Tylko on był przeciwko temu, dlatego gdy tylko zobaczył intymną sytuację na ławce podbiegł tam i zamiast przeprosić za pobicie złapał go za rękę i delikatnie przyłożył do dłoni Sal'a usta. Złożył na jego łapce delikatny i młodzieńczy pocałunek. Fishera najwidoczniej bardzo to zdziwiło, gdyż normalnie zabrał by rękę prosząc Travisa aby więcej tak nie robił. No cóż, tym razem było inaczej. Nawet mu się to spodobało...

Przyjaciele zaczęli się niepokoić, że znów mogą się pobić na oczach Sally'ego, ale, stało się inaczej. Larry odchylił delikatnie maskę Sal'a, tak aby nie zrobić mu większej krzywdy. Zbliżył się do niego szepcząc niewinnie i szczerze - przepraszam...-  pocałował go....... w policzek. Bardzo delikatnie, namiętnie i  niewinnie usta Larry'ego dotknęły obitej i całej w siniakach skóry przyjaciela.

Sal już całkowicie osłupiał. Panieński rumieniec oblał jego lica. Nerwowo i szybko zasłonił twarz delikatnie ocierając się o rękę metalowca. Niestety nie poczuł tego, tylko zwrócił się w stronę Travisa patrząc jak cały poddenerwowany i zazdrosny opuszcza miejsce  zdarzenia.

Sal-...

Larry-... Stary emm... spokojnie to było po przyjacielsku, nie jestem gejem, ty też nie, spokojnie, to było tylko po to by zdenerwować Travisa bez pijatyki

Sal-...


Ash- Chłopaki!! Wszystko widziałam... Słuchaj.. proszę już więcej tak nie rób, bardzo się o ciebie martwiliśmy. Szukaliśmy cię wszędzie, po całym mieście. Larry z Travisem prawie się po drodze poryczeli 5 razy, wszędzie byliśmy! Wszędzie! Błagam... kiedy coś się będzie działo od razu dzwoń po mnie lub po Todd'a, mogło ci się coś stać.  A co jeśli byś zasłabł!? Zemdlał byś!? I uderzył głową o coś!!? Moglibyśmy cię stracić na zawsze!

Sal-... p...przepraszam *powiedział przez ból*

Todd- ehh ludzie... wracajmy lepiej do domu, robi się ciemno.

Neil- Tak, to prawda, za chwile zlezą się tu menele

Ash- Sally pomóc ci?...


Sal delikatnie pokiwał przecząco głową tracąc ciut równowagę. Aczkolwiek nikt tego nie widział dlatego już w chwili znaleźli się w połowie drogi na parking...  wtedy... Bez zapowiedzi Sal z bólu po prostu zemdlał. Poleciał całą siłą na beton rozwalając sobie łuk brwiowy. Reakcje? Ashley nie czaiła co się dzieje, Todd się wystraszył, Neil już chciał dzwonić po karetkę a Larry prawie dostał zawału. Lecz to on jako pierwszy podbiegł do Sal'a uspokajając towarzystwo że tylko zemdlał. Zabrał go na plecki i powolnym krokiem niósł  do samochodu.

Pomimo ich małego pocałunku nie zapowiadało się na to że Sally'emu przejdzie wkurw od tak, Ash nigdy nie widziała go tak zdenerwowanego jak wtedy. Larry naprawdę przegiął pałę na czele z Travisem.


Kiedy Sal już smacznie spał w samochodzie jego głowa bezwładnie opadła na ramię Larrego, pomimo tego że znali się tak długo Larry naprawdę czuł się wtedy szczęśliwy. Nawet był widoczny delikatny rumieniec, który oblał jego gładkie, blade policzki. To był piękny widok widzieć  ich razem, po tak ciężkim dniu. Teraz tylko czekać na happy end, i  tyle tylko im było potrzeba. Todd zauważył to, lecz już naprawdę nic nie chciał mówić widząc jak Larry się cieszy... to po prostu roztopiło jego serce


Hej hej! Bardzo się cieszę że w końcu udało mi się napisać ten rozdział bo tata wziął sb mojego laptopa i bd miała za 2 tyg a mój telefon ... szybka poszła się jebać XD i jeszcze szkoła ugh! ale dobra XD mam nadzieje  że rozdział się spodobał i czekajcie na następne

Bajo~

Księżniczka z bliznami - Sal x LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz