Rozdział 10

13 2 0
                                    

Pov.Syriusz

Angelica była wczoraj u Charlesa tylko pół godziny , po czym wybiegła od niego i jak najszybciej mogła opuscila teren watahy. Gdy ja taka zobaczyłem co tchu pobiegłem do siwego mężczyzny...

-Co sie stało?-spytałem wbiegajac do mieszkania Blackwolfa.

Męzczyzna wstał z fotela i spojrzał na mnie.

- Dowiedziała się więcej niż chciała wiedziec.

-To znaczy?

- Usiądź.- oznajmił.Zrobiłem co powiedział ,on uczynił to samo i zaczął opowiadać...

-Kiedy twój ojciec został alfą, ja jako najstarszy ze swojego rodu musiałem podjąć ważna decyzje.

- Do rzeczy!!

-Ja i twój ojciec ustaliliśmy , że po objęciu przez ciebie władzy ,ożenisz się z moją wnuczką.

-Masz na myśli.....

-Tak.Ty i Angelica jesteście nie tylko sobie przeznaczeni ale także zaręczeni.

-Wow.Ale skad wiesz,że się w nią wpoiłem?

-Od Jamesa.

-Mogłem się domyśleć .... wybacz mi to wtargnięcie.

-W porządku , a teraz idź ,musisz wypocząć i zając się dokumentacja przed jutrzejszym zebraniem.

-Dobrej nocy. 

-Dobrej nocy Syriuszu.

Po opuszczeniu pokoju wróciłem do swojego pokoju i połozyłem sie spać.

Aktualnie siedzę w gabinecie nad dokomentami razem z Jamesem, próbujemy przygotować wszystko na zebranie.

-Stary? Wszystko dobrze?-spytał James.

-Tak, czemu pytasz?

-Bo jesteś trochę nieobecny, dlatego pytam.

- Znasz mnie na wylot.

-Wiec mów, co jest?

-Twoja siostra była wczoraj u waszego dziadka i....

-Co?!!!! Angelica tu była?

-Tak, rozmawiali i twój dziadek powiedział jej coś ciekawego.

-Co takiego?

 -Kiedy ojciec przeją watahę, on i twój dziadek uzgodnili, że ja i Angelica weźmiemy ślub wzmacniając tym samym stado.

-Hehehehe, to nie źle stary, gdybys sie w nią nie wpoił to i tak bylibysmy rodziną.HAHAHHA Ale wyobrażam sobie jak musi być wsciekła.

-Tak ona jest wsciekła a ciebie to bawi.- oznajmiłem przyjacielowi z uśmiechem na twarzy.

-Trochę , ale teraz zna prawde i jestem pewien , że postawi sie ,,ojcu".

- Ona nie wie , że za tymi morderstwami stoi wasz ojciec.

- Matka napewno ja ostrzegła, że to on za tym moze stac.

- Mooooożeee, stary zbierajmy się bo zebranie za godzinę.

- Już się zbieramyyy , chłopaki będą czekac pod ratuszem.

- Dobrze.

Spakowalismy dokumenty i pojechaliśmy do miasteczka. Po wejsciu do ratusza James poinstruował chłopaków co i jak po czym sam zabrałem głos.

WolftownOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz