Kiedy zaczeliśmy zebranie Angelica przez cały czas prowokowała kłótnie.Sugerowała , że wataha z niczym sobie nie radzi .Gotowało się we mnie , żadna dziewczyna jeszcze nigdy mnie tak nie wkurzała nawet ta ,,przylepa" Meadows. Co ktoś ją uspokajał to ona znowu zaczynała.Nigdy nie zrozumiem kobiet.Rozdrażniła nie do tego stopnia , że miałem ochotę rzucić się na nią,ale Charles mnie upomniał. Kiedy staruszek kazał dziewczynom zostać to ja postanowiłem trochę ją zdenerwować.
-Teraz to ty zaczynasz.- powiedziała w miarę spokojnie , ale bicie jej serca wskazywało co innego, była wściekła więc zacząłem podjudzać ogień.
-Ty możesz , a ja nie?- spytałem ze swoim firmowym uśmieszkiem, podeszłem do niej tak blisko , że dzieliły nas dosłownie 2 cm.Trochę się zdezorientowała , ale nie dała tego zbyt długo po sobie poznać i szybko oprzytomniała.
-Nie , nie możesz.
Pożegnała się z Charlesem i Jamesem po czym wyminęła mnie i kiedy już miała wychodzić , coś sobie przypomniała.
- Syriusz!
-Tak?
-Powiedz swoim ,żeby nie nazywali mnie Luną!
Byłem zdziwiony i nie zdążyłem zareagować bo rudowłosa opuściła pomieszczenie.
-HAHAHAHA
-Z czego się tak rżysz? - spytałem roześmianego Jamesa, który pokładał się juz ze śmiechu.
-Nie będziesz miał łatwo stary.
-Co ty nie powiesz?- fuknąłem, na co on wybuchł jeszcze większym śmiechem.
-Twardy orzech do zgryzienia.- wtrącił Charles.
-Wiem.
- Uszy do góry stary,bedzie dobrze.
-Jak?Hym?!
-Zobaczysz.- powiedział Charles- Zaufaj mi.
-Dobra , wracajmy do domu.
-Tak jest alfo- wtrącił James, znowu wybuchając śmiechem.
-Przestaniesz się wreszcie śmiac?- spytałem kiedy wychodziliśmy już z gabinetu.
-Nie mogę stary.
-Yh.
Westchnąłem bo nie mogłem już znaleźć odpowiednich słów. Wyszliśmy z budynku ratusza i pojechaliśmy do domu watahy...
Pov. Angelici
Chyba moja ,,prośba" o ,,godziny policyjne" poskutkowała bo od dwóch dni w miasteczku szwenda się pełno wilkołaków.Jak chcą to potrafią.
- No widzę , że twój narzeczony wziął sobie twoją rade do serca- powiedziała Lili , podchodząc do , przy którym stoję.
-Jak widać, ale skończ już z tym narzeczonym, nie wyjde za niego.
-Jesteś pewna?
- Lili!!!!- krzyknełam , obdarzając ją swoim wsciekłym wzrokiem.
- Okej tylko nie bij.
-Co tu się dzieje?-spytała zaspana Paula.
-Lili mnie wkurza! A po za tym to nie za dobrze ci się spało? Wiesz, która jest godzina?
-Nie, która?
- 13.15-odpowiedzaiła Lili.
- O matko! Za 45 minut zaczynam pracę!!!- krzykneła i pognała do swojego pokoju.
-HAHAHAH. Jak myślisz wyrobi się?-spytała Lili.
-Nie mam pojęcia - odpowiedziałam z rozbawieniem , po czym znowu spojrzałam na okno zeby zobaczyc co się za nim dzieje.
CZYTASZ
Wolftown
WerewolfHistoria pewnego miasteczka które skrywa tajemnice. Nastoletnia Angelica wraz z przyjaciółkami musi stawić czoła swojej przeszłości ...Czy Podola wyzwaniom ,które los stawia na jej drodze?..Czy przystojny alfa wilkołaków skradnie jej serce ?...