Pov. Angelici
Od dwóch dni wiedzę w domu i unikam wilkołaków jak ognia , nawet z bratem nie rozmawiam. Lili mówiła mi wczoraj , ze mama przeniosła się za namową Sama do rezerwatu. Myślę , ze to najlepsze wyjście powinnam była sama jej to zaproponować , ale jestem zbyt pamietliwa i łatwo nie wybaczam.
- Będziesz tu siedzieć do końca życia?- spytał jakiś damski glos. Odwrocialm się w stronę , z której dobiegał i zobaczyłam....
- Alice!?- krzyknelam i wstalam z łóżka ,rzucając się na szyje czarnowlosej.- kiedy wrocilas?
- Jakąś godzinę temu,nie przyszłym wczesniej bo dziewczyny zatrzymały mnie na dole.
- Wiec wiesz juz o wszystkim?
- Tak - odparła Alice ,odsuwając się odemnie- Usiadzmy.
-Chodź tutaj- odparlam pokazując parapet pod oknem- No to słucham?
- Posłuchaj mnie uważnie, to co opowiedzieli ci na temat traktatu i praw spisanych przez poszczególne plemiona na tym spotkaniu to prawda. To zebranie odbyło się wieki temu. Osoby obecne na nim były pierwszymi założycielami miasta.- oznajmiła.
-Czemu znowu o tym mówisz?- spytalam .
- Zaczekaj z pytaniami , wracając twój przodek Jefferson Blackwolf nie był zwolennikiem zasady o wybieraniu małżonków przez najstarszego w rodzie mężczyznę dla swoich najbliższych kobiet w rodzinie, ale pod przymusem podpisał prawa stada. Od tamtego czasu każdy najstarszy mężczyzna przed musiał wybrać małżonka dla dobra swoich bliskich.
- A te kobiety SIĘ nie buntowały?!
- Nie były zadowolone , ale później okazywało się , ze ci kandydaci to ich przeznaczeni, a z ttm nie mogly walczyc.- oznajmiła.
- To znaczy?
- Wieś przeznaczenia to rodzaj połączenia dusz, inaczej znalezienia jedynej osoby , z która możesz być szczęśliwa.
- Jak to jedynej?!
- Kiedy wilkołak znajdzie swoja mate , czyli przeznaczoną zakochują sie w niej na zabój , a kiedy ta umiera on nie może sobie poradzić z bólem po jej stracie i czasami z bezsilności popełnia samobójstwo by znów być z ukochana.
- To straszne.
- Owszem.- odparła Alice.
- A co jeśli ona nie odwzajemnia uczuć swojego przeznaczonego?- spytalam ciekawa co grozi w moim przypadku.
- Nie spotkała się jeszcze z czymś takim.- odparła. A ja się zdziwilam.
- Co?!
- Najpierw wilkolakowi wystarcza sama obecność przeznaczonej, później stara się ja w sobie rozkochać .
- A jeśli mu się nie uda?- pytam bo jestem ciekawa.
- Wilkolaczyce również na zabój zakochują się w swoich przeznaczonych , gorzej jest z kobietami rasy ludzi , bo u nich ta więź objawia się wolno , ale z czasem ja odwzajemniaja.
- O ludzie.- westchnelam zrezygnowana.- Nie poprawials mi humoru.
- Musisz o tym wiedzieć.
- Teraz to na pewno z tad nie wyjde.- odparlam.
- Nie możesz się przed nim chować do końca życia.
- Czemu?
- Bo jesteś odważna dziewczyna i masz w sobie krew Alf. Chyba nie chcesz , ze by toba dyrygował?
- Niech spróbuje! Wtedy mnie po pamięta!
- Otóż to! Tak trzymaj.
- Masz racje Alice nie będę tu siedzieć do końca życia, nie dam mu tej satysfakcji.
- No w końcu! - krzyknęła uratowana czarnowlosa.
- Dziewczyny są na dole?- spytalam.
- Tylko Lili została, bo Lucy i Paula poszły juz do pracy.
- Powiedz Lili żeby się ogarnęła , pojdziemy do ,,Liścia tojadu''
- Dobrze- odparła i opuściła mój pokój.
Ubralam się w czerwony golf , czarne rurki z wysokim stanem i do tego Borki w kolorze bluzki.Włosy zostawilam rozpuszczone , zrobilam lekki makijaż i gotowa zeszlam do salonu gdzie czekały Alice i Lili.
- Gotowe?- spytalam.
- Gotowe!- odparły chórem.
- No to idziemy....- oznajmiłam i wyszlysmy z domu ....
Pov. Syriusz
- Co z Noa doktorze?- spytalem mężczyznę wychodzącego z pokoju dziewczyny.
- Spokojnie panie Blackwood , panna Snow odzyskała przytomność jest jednak bardzo slaba i prosilbym panów by dali jej panowie trochę spokoju i nie zadawali jej zaduzo pytań.
- Dobrze doktorze Markus, niebedziemy jej niepokoic- wtrącił James.
- Cieszę się. Miłego dnia życzę.- odparł Blace wracając do swoich pacjentów.
- ,,Nie będziemy jej niepokoić"- przefrzeźnilem Jamesa.
- O co chodzi?-spytał.
-O noc stary- fuknąłem- IDE z nią pogadac- dodalem , miałem już wejść do sali ale James zagrodził mi drogę - Co ty robisz?
- Syriusz ona jest słaba i nic ci teraz Nie powie , zostawimy tu chłopaków będą jej pilnować , a przeslichasz ja jak poczuje się lepiej.
- Niech ci będzie.
- Oliwer , Remus zostancie później zmienią was Feel i Carlos- powiedział James .
- W porządku stary.- odparł Remus.
Zostawilismy chłopaków pod sala ,a sami wsieslismy do samochodu.
- Dokąd jedziemy?- spytał James.
- Jedzmy do domu- odparlem.
Pov. Angelici
Siedzimy w kawiarni w moim ulubionym miejscu ,popijając herbatę i zakładając się kawałkiem sernika.
- Najlepsze ciasto jakie jadlam- oznajmiła Lili.
- Najlepsze bo z Wolftown- dodalam ze śmiechem.
- Dzień dobry.- uslyszalysmy przy naszym stoliku.
- O dzień dobry panie Storm. Jak się PAN miewa?- spytalam wlasciciela kawiarni.
- Dziękuje dobrze. A panie jak się miewają?
- A dobrze- odpowiedziała Lili.
- Nawet bardzo dobrze- dodalam.
- Widać . Tryskaja panie radością.- powiedział staruszek- podać cos jeszcze?
- Nie , to nam wystarczy - odparła Alice.
- Dobrze. Miłego dnia.
- Miłego dnia - odparlysmy.
- To taki miły człowiek.- powiedziała Lili.
- Zgadzam się z toba- dodalysmy z Alice w tym samym momencie.
Rozmawialysmy tak jeszcze długi czas aż do wieczora. Kiedy wychodzilysmy z kawiarni Alice upadła się , ze chce iść do Lucy, Paula poparła jej pomysł, natomiast ja i Lili postanowiłyśmy wrócić do domu i tak poszlysmy w soję strony...
CZYTASZ
Wolftown
Lupi mannariHistoria pewnego miasteczka które skrywa tajemnice. Nastoletnia Angelica wraz z przyjaciółkami musi stawić czoła swojej przeszłości ...Czy Podola wyzwaniom ,które los stawia na jej drodze?..Czy przystojny alfa wilkołaków skradnie jej serce ?...