Rozdział 8

22 2 0
                                    


Wściekła , rozczarowana , naburmuszona przekroczyłam próg domu Alice .

- Jak mogli mi to zrobić?!- pytalam wściekła.

Wtedy z pokoju prowadzącego do naszej prywatnej sali , w której znajdują się najpotrzebniejsze magiczne przedmioty , czyli zioła w słojach na półkach i dużo innych rekwizytów , wybiegały przerażone Alice i Lili.

- Angelica ? - spytała Alice - Coś się stało??

- Tak! Stało się!- krzyczalam nie ukrywając swojej irytacji i złości.

- Uspokoj się . Chodź pojdziemy do salonu i wszystko na spokojnie opowiesz.

Alice podeszła do mnie i zaprowadzila  do dosyć średniej wielkości pomieszczenia znajdujące go się na parterze , na tyłach domu. Kiedy zasiadlam wygodnie w moim ulubionym fotelu kolo okna , Lili podała mi filiżankę melisy , która uspokoiła moje zszargane przez dziadka nerwy.

- Dobrze, a teraz odpowiedź co cie tak zdenerwowało?

Spojrzalam tylko na czarnowlosa kobiete, a kiedy miałam odpowiedzieć , ubiegłym mnie Lucy i Paula .

- Bylysmy u jej mamy- odparła rudo włosa.

- A później u jej dziadka.- dodała Paula.

- Co??- w traciły synchronicznie Alice i Lili.

- Myslalam , ze nie chcesz badać z mama po tym , ze cie oklamala. O jakim dziadku mówiła Paula?

- Juz wam tłumacze. - powiedziałem odkładając filiżankę na parapecie okna- Nie chciałam znać matki , po tym jak wyszło na jaw ze mnie oklamywala, ale chciałam poznać prawdę o sobie i swojej rodzinie ....- nie dane było mi dokończyć bo przerwała mi Lucy.

- Dowiedziała się , ze jej ojciec był alfa wilkołaków z rezerwatu tak jak wczesniej jego ojciec.

- To wy bylyscie w rezerwacie?

Sama nie wiem czy Lili bardziej zapytała czy wykrzyczala, w stając z miejsca.

- Usiadz!... i posluchaj- Lili popatrzył a na mnie i z niechęcią usiadła na wcześniejszym miejscu- a wiec .... Jak wczesniej powiedziała Lucy , bylysmy u mojej mamy , która opowiedziała nam jak poznała ojca . Miała wtedy mniej więcej tyle lat co ja . Była córka alfy stada ,, Kieł Przeznaczenia" i jego zony , która była czarownica .

- Wow.- wtraciła Lili.

- Kiedy mój ojciec przyjechał ze swoim do dziadków moich i Lucy.... wpoili się w siebie . Mama musiała opuścić rodzinne strony , a po przyjeździe tutaj byli bardzo szczęśliwi do momentu kiedy tatulek został alfa. Wtedy wszystko się zmieniło....

- To znaczy?- ciągnęła Lilka .

- Ojciec nie nawiedził wampirów jak każdy wilkołak i pragną ich krwi , ale nie poprzestał tylko na tym.... Chciał również zgładzić inne watahy i wymordować mieszkancow Wolftown.

- O mój...- straciła tym razem Alice.

- Właśnie. Dlategondziadek obalił przywództwo mojego ojca , a ten w odwecie za to , ze matka poparła dziadka próbował spalić nas żywcem w domu.

- Stad ten koszmar o pożarze.- straciła Paula .

- Dokładnie.- powiedziałam.

- Jak można być miłym i w ogóle a potem stqc się tyranem?...nawet gorzej .. Potworem.

- Lili! - upomniala dziewczynę Lucy- jaki by nie był aczkolwiek to jej ojciec...

- Lili ma racje - wtracialam na co wszystkie cztery pary oczu skierowane były w moja osobę.- Mój ojciec był potwór, fakt jest moim biologicznym rodzicielem - tu skierowała swoje słowa w kierunku Lucy i kontynuowałam- mimo to nie mam do niego żadnego szacunku...w końcu chciał mnie zabic- ostatnie słowa powiedziała ciszej bo zaczęły mi się zbierać łzy w oczach.

- A rozmowa z dziadkiem?- spytała Alice.

- Tu leży największy problem.- powiedziała Paula.

- Jak to?- spytała Lili.

- Myslalam , ze ojciec potwór to najgorsza rzecz jaka mogła mi się przytrafic , ale uczynek dziadka tez mnie dobił.

- Co zrobił? I kto to?

- Dziadek nazywa się Charles Blackwolf, były alfa stada , teraz członek rady starszych, który postanowił bez mojej wiedzy i zdody kierować moim życiem.

- To znaczy?- spytała zaintrygowany i trochę zła Lili.

- Dziadek... postanowił...

- Jej dziadek oddał jej rękę kiedy była mała - wykrzyczala Lucy.

- Co?????!!!- krzyknely naraz Alice z Lili- Jak to?! Z kim?!

- Nie uwiezycie , ale z Blackwoodem!

- Syriuszem!!!??

- Tak! Z tym aroganckim , narcystycznym dupkiem i play boyem niczym Tony Stark z Iron Mana.

- Nie możliwe.- straciła Lili.

- To znaczy , ze jesteś przyszła Luna stada swoich Przodków?- stwierdziła Alice.

- Luna? Czym jest lu.... Skąd wiesz?

- Rada miasta jest zarazem rada starszych watahy indoskonale wiedziałam  ,ze Syriusz jest alfa.

- A o moich - z niechęcią wypowiedzialam- zaręczynach ... Tez wiedzialas?

- Nie o tym nie .

- W porządku... Wybaczcie , ale jestem zmęczona . Pójdę do siebie . Dobranoc. - powiedzialam i wyszlam z pomieszczenia. Udalam się do swojego pokoju a po ogarnieciu do anu oddalam się w objęcia Morfeusza.

WolftownOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz