Pov.Angelica
Nath poszedł a my siedzimy na korytarzu i czekamy na jakieś informacje o stanie Rebeki,no przynajmniej ja,Lili i Walker bo Lucy cały czas rozmawia o czymś z Oliwierem.Myślę , że wpadła mu w oko.
-Pasują do siebie.-powiedziała Lili.
-Masz rację.
-Serio?
-Tak Lili, to że ja nie przepadam za Blackiem, nie znaczy,że nienawidzę ich wszystkich.
-No niby tak,ale nie sądziłam , że przyznasz mi rację.-powiedziała Lili i przytuliła mnie.
W tym momencie przyszedł Nathaniel , a z gabinetu gdzie znajduje sie Snow wyszedł właśnie lekarz.
-Panie Bleace , co z nią?-spytał Walker.
-Pacjentka straciła dużo krwi,ale jej stan jest stabilny.Za chwilę przeniesiemy ją na sale gdzie rozpoczniemy transfuzje.
-Dziękujemy doktorze.-odparł Walker.
-Muszę teraz państwa przeprosić-powiedział doktor ,po czym zniknął za dzrzwiami, z których wcześniej wyszedł.
-Może lepiej już wracajmy -wtrąciła Lili.
-Angeli... Luno, twoja przyjaciółka ma racje-wtrącił Walker.
-Znowu ta ,,Luna" , mam dosyć .Lili wracamy.Lucy?!-tu popatrzyłam na dziewczynę , która wciąż była zajęta rozmową z przystojnym blondynem-Idziesz z nami?
Ta spojrzała na nas i powiedziała...
-Ja zostane , gdyby coś się stało dam wam znać.
-Yhym. A zostajesz sama czy może z Oliwierem?-spytałam.
-Y...yyyyy....-zmieszali się.
-Zostanie z nią tu Oliwier.
Kiedy to usłyszałam ,spojrzałam w stronę , z której dobiegł ten głos a tam...
-Black? Co ty tu ...
-Mogę spytać o to samo -wtrącił nim zdążyłam zadać pytanie.
-To znaczy?!-spytałam.
-Co ty tu robisz?-zapytal.
-Nie ważne nie musze ci się z niczego tłumaczyć.-odparłam.
-Więc ja też nie muszę ci powiedziec skąd dowiedziałem się ,że tu jestescie.-powiedział z tą swoją głupiąl uśmiechniętą miną,podchodząc do mnie.
-Odsuń się Black!-krzyknęłam.
-Czemu?
Cholera czy on nie rozumie jak się do niego mówi? Jak on działa mi na nerwy. A co gorsza podoba mu się wkurzanie mnie.
-Bo sobie nie życze twojej obecności.
-Przyzwyczajaj się ,,ślicznotko".-odparł za bardzo pewny siebie.
Nie mogę w to uwierzyć ,czy on właśnie nazwał mnie ,,ślicznotką?"Nie , nie możliwe...
-Co powiedziałeś?-spytałam.
-Co powiedziałem?
-Nie pogrywaj ze mną Blackwood. Jak mnie nazwałeś?!
-Nie denerwuj się ślicznotko -tu zrobił nacisk na ostatnie słowo ,po czym dodał prosto do mojego ucha-Złość piękności szkodzi.
Przeszedł mnie nie przyjemny dreszcz. Co on sobie wyobraża?!!! Odepchnęłam go i powiedziałam.
-Lili wracamy do domu.
-Jasne.Chodzmy.-odpaarła.
Nie żegnając się z nikim ,wściekła wyszłam z budynku . Po chwili dolączyła do mnie Lili.
-Angie, dobrze sie czujesz?
-A nie widac ?! Co ten dupek sobie wyobraża?!Mam ochotę do zabic! Rozumiesz?! Z-A-B-I-Ć.!
-Uspokoj sie .Jest debilem jeśli myśli,że w ten sposób cię zdobędzie.
-I to wielkim...
-Chodź . Proszę chodźmy z tond już.
-Masz klucze, ja nie dam rady prowadzic.-powiedziałam podając jej kluczyki do auta.Wsiadłyśmy do pojazdu i pojechałyśmy do domu.
Pov.Syriusz
Jesteśmy pod szpitalem, wychodzimy z auta i wchodzimy do budyku.
-Który to korytarz?-pyta James.
-Ten-pokazuje pierwszy korytarz po lewej stronie. Idziemy w tym kierunku , kiedy dochodzi do moich uszu glos mojej narzeczonej.
-Yhy.A zostajesz sama ? Czy moze z Oliwierem?
Kiedy zauwazyłem zmieszanie na ich twarzach , postanowiłem im pomóc.
-Zostanie z nia tu Oliwier.
Najwyraźniej nie spodziewała sie ,że odpowie jej ktos inny a zwłaszcza ,że tym kimś bede ja .Znowu zaczęliśmy sie kłócić. Co ona ma w sobie takiego, że nawet kiedy na mnie krzyczy i mnie prowokuje jest tak ,,podniecajaca?".Nie wytrzymałem kiedy kazała mi sie od niej odsunąć, byla na mnie zła, ale mnie to śmieszyło , a nie zdenerwowało , wiec ciągnąłem tę gre dalej.
-Czemu?
Wyraźnie jeszcze bardziej się zdenerwowała , bo powiedziała...
-Bo nie życze sobie twojej obecnosci.
Nie mogłem się powstrzymać , więc ciągnąłem dalej ...
-Przyzwyczajaj się ,,ślicznotko"
-Co powiedziałeś?-spytała zła i jednoczesnie zdezorientowana.
Postanowiłem poudawać głupiego i bezmyślnie powtórzyłem za nią.
-Co powiedziałem?
Teraz to na maksa się wkurzyła bo zaczeła na mnie krzyczeć, ale jej złość siegneła zenitu kiedy oznajmiłem ,że złość piękności szkodzi.Dziewczyna wtedy się wzdrygnęła , co oznacza,że przegiąłem bo odepchneła mnie i wyszła...
-No stary geatulecje.-wtrącił James.
-O co ci chodzi?
Chciałeś ją wkurzyc jeszcze bardziej żeby cie znienawidziła , czy to jest ten twój niezawodny sposób żeby ją zdobyć?- spytał James , śmiejąc sie z mojej nie udanej próby podrywu.
-Daj mi spokój. Zostawmy to teraz. Nath - tu zwróciłem się do kuzyna-ty wrócisz pod dom Snownów , Remi tam na ciebie czeka , a ty Oliwier- spojrzałem na blondyna- zostaniesz tu ze swoją dziewczyną. Jasne?
-Tak alfo.-odpowiedzieli obaj
-W takim razie ... James wychodzimy
Jak kazałem tak zrobiliśmy , wsiedliśmy do samochodu i udalismy sie do domu...
CZYTASZ
Wolftown
مستذئبHistoria pewnego miasteczka które skrywa tajemnice. Nastoletnia Angelica wraz z przyjaciółkami musi stawić czoła swojej przeszłości ...Czy Podola wyzwaniom ,które los stawia na jej drodze?..Czy przystojny alfa wilkołaków skradnie jej serce ?...