Rozdział 26 S II

8 1 0
                                    

Pov.Lili

Kiedy Angie i Syriusz odjechali , James zaprowadził mnie na posterunek.

- James co my tu robimy?- spytalam zaskoczona.

- Szeryf chce cie przesluchac- odparł brunet.

- Co ?!- spytalam zszokowana. Wtedy podszedł do nas Jack.

-Dzień dobry państwu- przywitał nas Winter.

- Część Jack. My do szeryfa.- odparł James.

- Ok. Poczekajcie chwile- oznajmił chłopak i udał się do gabinetu Walkera.

-Czemu nic wczesniej nie mowiles o przesłuchaniu?- spytalam zła.

- A co to za różnica , czy powiem ci wczesniej czy nie?- spytał.

- Trzeba było mi powiedzieć , wtedy...- nie dane było mi jednak dokończyć...

-Szeryf czeka- oznajmił Winter.James złapał mnie za rękę i siłą zaprowadził do biorą szeryfa. Weszlismy do środka gdzie przy biorku siedział siwowlosy mężczyzna.

- Witam was moi drodzy- przywitał nas szeryf.

- Dzień dobry - odparlam.

- Usiądzcie- powiedział Dean.Zrobiliśmy jak kazał i po chwili zaczęły się pytania...

- Dobrze wiec Lili,opowiedz co wydarzyło się dnia15 sierpnia.

- No wiec, wyszlam razem z Alice i Angelica z domu późnym popołudniem do kawiarni... Tam siedzialysmy , aż Paula skończyła swoja zmianę.- powiedzialam.

- Co było dalej?- spytał Walker.

- Po wyjściu z kawiarni Alice i White ppposzły do szpitala , a ja i Angie udalysmy się do domu.

- Czemu się rozdzielilyscie?- spytał ponownie szeryf, natomiast James uważnie mi się przyglądał i słuchał wszystkiego co mowie bardzo uważnie.

- Bylysmy zmęczone , dlatego Alice i Paula poszły do Lucy same.

- Dobrze , a czy po drodze zauważyłaś cos dziwnego? Czy cos szczególnie przykulo twoja uwagę?- spytał Walker . Chciałam już odpowiedzieć , ze nic takiego nie miało miejsca, ale przypomniała sobie , ze Angelica mówiła cos o jakimś Mężczyźnie w lesie i nie wiedziałam czy powinnam o nim mówić skoro ja go nie widziałam , ale z drugiej strony może to jakoś mowc w odnalezieniu sprawcy...

- Lili?- z rozmyślań wyrwał mnie glos Jamesa.Spojrzalam na niego i wzielam głęboki wdech...

- Ja...a nic nie widziałam , ale ....- zaczelam.

- Ale co?!- spytał James.

- Angelica upierala się , ze widziała w lesie za drzewem jakiegoś mężczyznę.- odparlam.

- Jakiego?!- spytał i równocześnie James i Walker.

- Nie wiem. Kiedy spojrzalam w kierunku , który wskazała nikogo tam nie było.

- Rozumiem.- odparł szeryf i wymienił z Jamesem porozumiewawczej spojrzenia.- To było by wszystko w takim razie .

- Mogę juz iść?- spytalam.

- Oczywiście.- odparł z uśmiechem szeryf.Wstalam z kanapy , a szeryf dodał.- James ty zostań na chwile.

- Dobrze. Lili zaczekaj na mnie przy samochodzie.- powiedział Jamie. Przytaknelam i wyszlam z gabinetu.

Pov. James

Poczekalosmy aż Lili opuści Gabi et , kiedy to zrobiła mogliśmy swobodnie porozmawiać...

WolftownOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz