Rozdział 14

8 0 0
                                    

Od tamtego feralnego dnia minęły dwa dni, wczoraj wieczorem dzwoniła do nas Alice, aby poinformowac nas , że wraca dopiero za kilka dni bo doszło do pewnych komplikacji , ale nie podała nam żadnych szczegółów.Jest już późny sobotni wieczór, siedzimy z Lili i Lucy w salonie, popijając herbatkę ziołową .

-Lucy?-spytała Lili.

-Tak?

-Możesz uznać , że jestem wścibska , ale coś nie daje mi  spokoju.-odparła Greywood.

-Lili? O czym ty mówisz?-spytałam zaintrygowana wypowiedzią zielonookiej.

-Lucy co łączy cie z tym blondynem ze szpitala?-zadała pytanie Lili.

-Masz na myśli Oliwiera?-spytała Lucy.

-Na to wygląda-dodałam.

--Więcccccc?-ciągneła Lili.

-No myy... to znaczy ...on...  yyyyy... jak by wam to....

-Krótko, zwięźle i na temat Luśka.-wtrąciłam rozbawiona jej zmieszaniem.

-No Oliwier .... on .... wpoił się we mnie -odpowiedziala nam nie pewnie.

-Co?!-krzyknęła Lili-Jak to wpoił?

-Lili!-krzynełam- To znaczy , że Lucy jest jego bratnią duszą.-powiedziałam do zielonokiej, po czy zwróciłam sie do Lucy- Czujesz coś do niego?

-Nie wiem . Jest bardzo miły i wogóle dobrze się nam rozmawia aczkolwiek za krotko się znamy żebym cokolwiek do niego poczuła.

-No to pięknie-powiedziała Lili.

-O co ci chodzi?-spytałam.

-Ty jesteś zaręczona z alfą stada wilkołaków i wyprowadzisz się do rezerwatu , a Lucy pewnie razem z tobą bo się w nią wpoił jeden z nich , a ja i Paula zostaniem tu same bez was.-ozajmiła Lili ze łzami w oczach.

-Lili ja nie wybieram się do rezerwatu, a Lucy nawet jeśli się tam przeprowadzi to bedziemy się nadal kontaktować.-powiedziałam do zielonookiej, podchodzac i przytulajac ją.

-Napewno?-spytała.

-Napewno- przytakneła Lucy również się do nas przytulając.

Naszą radosną chwile przerwał dźwięk otwieranych drzwi, nie było by to dziwne , gdyby nie fakt , że było słychać oprócz Pauli dużo męskich głosów.Zaskoczone wyszłyśmy z pokoju udając się w kierunku źródła hałasu , a na przedpokoju było pięciu chłopaków z czego jeden ranny i nieprzytomny i Paula.

-Co tu się dzieje? I co wy tu robicie?-spytała Lili czwórki wilkołaków , a byli to:Syriusz Blackwood, James Young, Carlos Moonlight, Oliwier Greenwood i nieprzytomny Feel Moonlight.

-W mieście pojawiło się dwóch wampirów.

-Jak to?-spytała Lucy.

-Nie dokładnie w mieście , byli w rezerwacie rozstawili wnyki na wilkołaki i Feel w jedną wszedł jak widzicie- odparł Oliwier.

-Widzimy - odpowiedziałam.

-Tylko wy możecie mu pomóc- powiedział Syriusz i spojrzał na mnie .

-Weźcie go z tąd.Lili zaprowadzi was do naszej lecznicy i poczekajcie tam na mnie .Paula ty weźmiesz potrzebne zioła ,  ty Lucy chodz ze mną weźmiemy ręczniki i czysta wodę.

Tak też zrobiłyśmy , kiedy wszystko juz miałyśmy przystąpiłyśmy do pomocy rnnemu.

- Przytrzymajcie go , a ja zdejmę tą pułapkę z jego nogi.

Podeszli do niego , a kiedy oni przytrzymywali chłopaka ja ostrożnie zdjęłam sidła z nogi Feela , ten tylko przez gorączkę jęknął . Obejrzałam dokładnie wnyki...

-Cholera.-powiedziałam.

-Co jest Angie?-spytała Lucy.

-Są zatrute .- oznajmiłam pokazując wnyki.

-Jak to zatrute?!- krzyknął Carlos.

-To bardzo silna trucizna dla wilkołaków . Odsuńcie się!- krzyknęłam i podbiegłam do rannego. Położyłam mu rękę na czole i szepcząc zaklęcie uzdrawiające starałam się pobudzić szybcze zwalczenie trucizny przez wilkołaka . ale nic nie pomagało...

- Angie czuje , że jest coraz słabszy- powiedziała Paula.

- Można by spróbować przyspieszyć jego regenerację ...

- Jak?!- wtrącił Carlos .

- Użyto na tej pułapce wywaru z tojadu , ale jeśli użyjemy czegoś co zniweluje jego działanie to pomogło by mu to w zwalczeniu trucizny.- oznajmiłam.

- Luno , ufam ci . Ratuj mojego brata.- odparł Carlos.

- Lili , ty z Paulą zdezynfekujcie ranę na nodze . My z Lucy zajmiemy się resztą.

- Dobra - odparła Lili i wzięły się do roboty , którą im wyznaczyłam.
Kiedy dziewczyny zajęły się nogą ja nabrałam do strzykawki trochę płynnego srebra wymieszanego z wywarem z liścia kantabarasu (nazwa wymyślona) i podałam ją Lucy.

- Wstrzyknij mu to w główną żyłę.- powiedziałam.

- Na trzy?- spytała Lucy.

- Na trzy.... Raz..... Dwa....  Trzy!

Lucy wbiła igłę w żyłe wstrzykując preparat w wiliołaka ja natomiast trzymałam rękę na  czole Feela i szeptałam zaklęcie uzdrawiające pomagając mu zwalczyć komórki trucizny atakującej jego organizm.
W pewnym momencie podniósł się ze stołu , a jego oczy przypominały teraz te po przemianie w wilka , po czym opadł .

- Co z nim?- spytał Blackwood.

Podeszłam do rannego i zmierzyłam jego tętno...

- Co z nim?!- spytał znowu Syriusz , tym razem mniej przyjaznym tonem.

- Jego organizm walczy z trucizną , musimy poczekać.

- Wyjdzie z tego?- spytał Carlos.

- Nie możemy na razie odpowiedzieć ci na to pytanie.- odpowiedziała Lili.

- Musimy czekać.- dodała Paula

- Będziemy doglądać go całą noc.- powiedziała po czym nastąpiła cisza ....

Retrospekcja

Pov.Syriusz

Nudziło się nam w domu watahy więc Feel zaproponował żebyśmy poszli na polowanie. Wszystkim się ten pomysł spodobał i tak ja , Carl, Feel, James i Oliwier biegniemy aktualnie w kierunku wodospadu.  kiedy....

~Czujecie?- pyta James, w wilczej formie.

~Tak - odpowiada Carl.

~Wampiry- odpowiada Feel , po czym znika z mojego pola widzenia jego jasne futerko.

~Feel stój!- krzyczy James.

~A AAA

~ Feel! - warknąłem i pobiegłem w kierunku , z którego dobiegł krzyk .
Chłopak leżał pod drzewem w ludzkiej postaci , więc my też się przemieniliśmy i podbieglismy do niego.

- Wporządku?- spytał brata Carlos.

Chłopak nam nie odpowiedział , ale wyczułem zapach krwi , dokładniej przyjżałem się Feelowi i zauważyłem na jego nodze wnyki , które rozerwały jego spodnie , z których sączyła się krew.

- Zabierzmy go do czarownic- powiedział Carlos.

- Bierzemy go! - rozkazałem i udaliśmy się z Feelem na rękach do domu Alice.

Pod domem spotkalismy Paulę White, dziewczyna spojrzała na nas i kazała nam wejść do środka... Po przekroczeniu progu młode czarownice od razu wzięły SIĘ za pomoc mojemu przyjacielowi.Trochę się przestraszył em kiedy Feel uniósł się na łóżku w lidzkiej postaci z wilczymi oczami , ale Angelica i jej kuzynki uspokojiły nas , że chłopak walczy z trucizną . Najgorsze jest to , że musimy czekać....







WolftownOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz