Wydawałoby się, że dziewczyny już nic nie złamie. Dużo przeszła w życiu, zaczynając od cudownych chwil, kończąc na tych okropnych. Jedno było pewne, podczas swojej egzystencji wylała za dużo łez. Jednak złamało. Zayn przestał się odzywać.
Sarah nie zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo wkręciła się w rozmowy z nim, w tą całą jego tajemniczą otoczkę. Nieświadomie odliczała nawet dni do ich spotkania, chociaż nigdy o tym nie rozmawiali.
- Powinnaś mieć wyjebane- Jessie już po raz piętnasty powtarzała to samo zdanie, które ani trochę nie podnosiło brunetki na duchu.
- Jednak jesteś tą typową blondynką, Jess- zajęczała Sarah, obracając w dłoniach puste już pudełko lodów.
- Przyznaj, że zajebiście mieć za przyjaciółkę typową blondynkę.
Sarah podziwiała Jessie, że każdą obelgę potrafiła obrócić w żart. Co prawda, Jessica nie należała do najmądrzejszych osób, ale zawsze usprawiedliwiała się, że dużo chorowała i nie mogła się pilnie uczyć. Nikt nigdy, nawet jej rodzice, do końca jej nie rozumieli, lecz wszyscy pokochali. Jessica jest zdecydowanie najlepsza w ironizowaniu.
Miały uczyć się do egzaminów, kiedy blondynka wpadła na genialny pomysł, których Sarah tak bardzo się bała.
- Pojedźmy na ich koncert.
Sarah przerwała czytanie o liczbach naturalnych i spojrzała na przyjaciółkę, jak na kosmitę.
- Ciebie już do reszty pogrzało- zajęczała cicho brunetka, siadając po turecku i słuchając lamentu przyjaciółki.
|-|
Zayn tańcząc i wlewając w siebie kolejną porcję alkoholu, czuł się niezwykle dobrze. Tańczył z ponętnymi blondynkami, ale parę rudych dziewczyn też się przewinęło.
Po kolejnym kieliszku wódki, chwycił przypadkową dziewczynę za rękę i wezwał szybko taksówkę. W głowie miał najróżniejsze sytuacje, które chciał zrobić z dziewczyną, która okazała się być długonogą blondynką.
Warknął w jej usta, kiedy poczuł wibracje telefonu, a jego serce przyspieszyło, kiedy zobaczył kto dzwoni.
Sarah is calling....
Nagle oprzytomniał, a dzikie zapędy jego towarzyszki zaczęły go odrzucać. Wepchnął szybko dziewczynę do taksówki, która przyjechała w międzyczasie i sam bez towarzystwa żadnej pustej dziewczyny, ruszył spacerkiem do swojego domu.
Jego telefon zawibrował jeszcze kilka razy i kiedy w końcu postanowił odebrać, dotarł do niego jej zmartwiony głos.
- Zayn?
- Tak sszkarbie?
Przez nadmiar alkoholu, plątał mu się język, na co miał ochotę głośnio przeklnąć.
- Piłeś.
Jej oskarżycielski głos, odbił się echem w jego głowie, a kiedy się rozłączyła, Zayn wiedział, że ma przesrane.
I żadna Melisa, czy tam Rebbeca, czy też Raven, nie mogła mu pomóc.
|-|
ah Zayn spieprzył trochę
mam nadzieję, że nie zanudziliście się na śmierć
mam napisane kilka rozdziałów na przód więc na kolejny nie będziecie długo czekać :)
enjoy x
