Taka byłaś prawdziwa,
miałaś być tak blisko,
zaufała ci kurwa,
a ty rzuciłaś wszystko.
Nie wie co ci odpisać,
gdy zapytasz czy żyje,
nie wie ile ma czasu,
nim sznur jej otuli szyję.
Kochała i kochana być chciała,
odłożyła kawałek metalu,
otuliły ją silne ramiona,
schodziła z mostu pomału.
Znów nosi przy sobie,
swe zabezpieczenie.
Pozwól jej to zrobić,
zabrałaś jej nadzieję,
Gdy przykłada ją do ramion,
czuje że łamie obietnicę.
Znów zrobi to samo,
lecz przecież nikt nie widzi.
Ona jest zbyt słaba
by rozkazać ci odejść,
a ty stoisz i patrzysz,
jak umierają te oczy.
Bo zdała sobie sprawę,
że znowu miała rację,
mała, głupia, łatwa,
metalu blask, da radę.
CZYTASZ
Jakieś pisania
PoetryZa kilka chwil będzie mi wstyd, że ktokolwiek raczył się tym co tutaj zostawię, dlatego konto jest anonimowe. Jeśli jednak jakaś dobra dusza chciałaby popisać, zapytać lub pośmiać się z mojej niestabilności emocjonalnej to zapraszam serdecznie kocha...