Żałuję, Że pozwoliłam sobie na to
By upaść na kolana przed tobą,
(Niczego innego)
Chociaż wciąż twierdzisz że to ty klęczeć będziesz.
Boję się, Bo leżę pod twoimi stopami
I choć nie mam prawa nic żądać,
Pożera mnie strach że mnie obejdziesz.
(Że obejdziesz się beze mnie)
Martwię się O to, czego nie ma
I nigdy może nie być,
Martwię się że nie wstanę bez twej ręki.
Nie zaprzeczysz
Ja leżę, ty stoisz.
Fakt faktem ja zawsze stałam,
Lecz dzisiaj muszę odrywać twarz swą od podłogi i chować białą flagę.
Marzę o twym dotyku Który pozwalał mi czuć, że mogę Wystarczać, zawsze było z tym ciężko, ale chyba, chyba nareszcie umiem. (?)
Mogę cię kochać?
Pozwolisz mi upaść?
Czy pozwolisz mi utonąć trzymając cię za rękę?
(Błagam pozwól)
Nie musisz
Obiecywać czego nie zrobisz,
Pilnować nas kiedy nie chcesz.
Ja przecież sobie poradzę, mnie na prawdę nic nie będzie.
Więc nie martw się
Czy wstanę gdy zrobisz krok,
Czy złapię oddech bez twych płuc.
Ty po prostu bądź, daj mi tylko znać
Czy pomożesz mi stać?
CZYTASZ
Jakieś pisania
ŞiirZa kilka chwil będzie mi wstyd, że ktokolwiek raczył się tym co tutaj zostawię, dlatego konto jest anonimowe. Jeśli jednak jakaś dobra dusza chciałaby popisać, zapytać lub pośmiać się z mojej niestabilności emocjonalnej to zapraszam serdecznie kocha...