Rozdział 6

5.4K 317 36
                                    

Pov. Andy

Zgodnie z ustaleniami Ryan'a, o godzinie 20 wsiadaliśmy do auta, które miało nas zawieść pod siedzibę stada bruneta.

Bałem się jak cholera, w końcu mimo zapewnień Alfy wiedziałem, że mogą mnie oddać. W końcu byli tymi, którzy w większości rządzili. Fakt faktem musieliby przegłosować wszystko, lecz myślę że nawet bez tego, jeżeli im się nie spodobam, pozbędą się mnie.

- Słońce. - zwrócił moją uwagę. - Nawet nie wiesz, jak mocno słyszę jak wali ci serce. Nie bój się, nie pozwolę cie skrzywdzić.

Posłałem mu blady uśmiech, nie chcąc by się martwił. Chociaż wiedziałem, że będzie to robić.

Jego alfa była strasznie opiekuńcza, jak i zaborcza. Byłem po prostu jego, a on mój.

Podjechaliśmy pod budynek i dość szybko znaleźliśmy się w sali, gdzie wszyscy czekali.

- Dzień dobry. - głos Ryna'a rozległ się po sali.

Wszyscy odpowiedzieli to samo, lecz ich zainteresowanie spadło głównie na moją osobę.

- Dzień dobry. - powtórzyłem.

W sali większość osób była w podeszłym wieku, a nieliczna cześć była koło 25 lat.

- Oh czy to twoja omega Ryan'ie ? - zapytała starsza beta.

- Dokładnie, i właśnie z jego powodu się tutaj zebraliśmy. - Ryan dość szybko opowiedział o mojej sytuacji.

Wszyscy patrzyli na mnie, że współczuciem. No prawie wszyscy.

- Chyba oszalałeś! - krzyknął mężczyzna koło 40. - Nie przyjmiemy go do naszego stada, możesz to sobie wybić z głowy. Gdyby twój ojciec...

- Nie mieszaj w to mojego ojca Victor. - warknął Rye. - Zrobimy głosowanie, kto jest przeciw przyjęciu MOJEJ OMEGI do stada. Ręka w górę. - specjalnie podkreślił te dwa wyjątkowe słowa.

W górze pojawiła się ręką tylko jednej osoby. Victor....

- Kto za? - znów zapytał Ryan.

Tym razem w górę poszły, ręce wszystkich innych osób. Każdy z uśmiechem na twarzy, spoglądał na nasze złączone dłonie.

- Dziękuję, wynik głosi jasno. Andy zostaje. - zadecydował.

- Nie pozwolę, żeby jakaś obca omega zajęła miejsce luny, które należy się mojej córce ! - Victor podszedł bliżej nas. - Wyzywam cie Alfo stada.

Te słowa obiły się echem w mojej głowie, sprawiając że pobladłem.

- W porządku. - odpowiedział Ryan. - Nie będę uciekał. Jutro o 12 na głównym placu.

Wstał i nie czekając na odpowiedz pociągnął mnie w stronę wyjścia.

- Rye czy ty oszalałeś. - z trudem zatrzymałem się. - O-on może ci coś zrobić. - oczy zaszły mi łzami. - przeze mnie. - dodałem szeptem. - Nie pozwolę ci z nim walczyć ! Nie jestem tego wart !

Alfa poczekał aż skończę, a następnie mocno wbił mi się w usta. Po moim ciele przeszedł dreszcz, a ja natychmiast zacząłem oddawać pocałunek, zarzucając mu ręce na kark.

Przejechał językiem po mojej dolnej wardze prosząc o dostęp, którego mu natychmiast udzieliłem.

- Nie bój się kochanie. - wyszeptał kiedy już się od siebie oderwaliśmy z powodu braku powietrza. - Nie opuszczę cie, a jego pokonam. Wiesz dlaczego ? - pokręciłem głową na nie. - Bo mam o co walczyć.

- Jesteś moim Aniołem Rye. - poglaskałem go po policzku. - Tak strasznie się o ciebie martwię.

- Nie musisz. - potarł nasze nosy o siebie. - Wróćmy do domu.

Jak powiedział tak zrobiliśmy, lecz tym razem zamiast u siebie w sypialni, wylądowałem u niego. I wcale mi to nie przeszkadzało....

W końcu to napisałam 😂😂

Ogólnie chce zobaczyć co potraficie ! Wiec zróbcie pod tym rozdziałem burze gwiazdek ❤💕❤💕 chce widzieć jak wiele was tu jest ❤💕❤💕❤

Przeznaczony  ( RANDY ) ( A/B/O) ( Zakończone ) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz