5. Komedia romantyczna

2.3K 100 109
                                    

Wybaczcie mi chaos, piszę to po przesłuchaniu If I Can't Have You i jestem w szoku, can't breathe

•••

- To tylko zwykłe śniadanie, nie stresuj się - powtarzam przy prostowaniu włosów patrząc w lustro.

Mam wrażenie, że rozmawiam z rozgrzaną prostownicą.

Chciałam wyglądać naprawdę dobrze, świeżo, lekko. Lubiłam to, że nie wydając zbyt wielu pieniędzy potrafiłam skompletować całkiem dobre outfity. Dziś była kolej na czarne szorty, białą, oversizową koszulę z dużymi guzikami i plecioną torebkę.

Wychodząc z hotelu Blue Island nie wiem czego się spodziewać. Muszę panować nad sobą. Nie być nachalna. Ale też nie być zbyt obojętna? Dobra, i tak mnie nie zechce. Ruszam w kierunku drzwi do naleśnikarni.

Zaraz po wejściu widzę, jak po lewej stronie, przy stoliku siedzi Connor i uśmiecha się do mnie.

- Długo czekałeś? - podchodzę do stoliczka i rzucam pogodny uśmiech który miał w zwyczaju wybawiać mnie z każdej niezręcznej sytuacji.
- Nie, z chęcią poczekałbym na ciebie dłużej. - oho, bajerant.

Wstaje i przybliża się do mnie. Boże, jak mam się zachować? Nie znam tutejszych nawyków. W Polsce zwykle się przytulam krótko na powitanie. Spróbuję tak zrobić.

Wyciągam rękę i obejmuję chłopaka za szyję, przez chwilkę leciutko przyciągając do siebie.
Zapunktował u mnie tym, że rękę położył mi grzecznie na plecy. Usiedliśmy.

- Zamówimy coś? - zapytał luźno.

Właściwie to był cel spotkania, więc sprawnie każdy wybiera coś dla siebie. Ten sam kelner co wczoraj, puszcza do mnie oczko i odbiera od nas zamówienie. Ja wzięłam naleśniki ze szpinakiem, a mój towarzysz coś w stylu owsianki.

- Skąd pomysł, żeby zaprosić mnie na ten festiwal? - chciałam się czegoś dowiedzieć. W końcu znaliśmy się dzień.

- Będę znał tam tylko jedną osobę, a chciałbym spędzić te dwa dni z kimś, kto lubi fotografię. Może razem byśmy coś nagrali. A ty... przyjechałaś na wakacje, to pomyślałem, że to fajna rozrywka. - kąciki jego ust unoszą się jakby w nadziei, że się ucieszę z zaproszenia.

- Uwielbiam takie wydarzenia, tylko, że właściwie nic nie wiem. Jak by to miało wyglądać?

- Toronto Night jest za dwa tygodnie, 12 i 13 lipca, na placu niedaleko stąd, coś jak Coachella, tylko o wiele mniejsze. Będziemy mieć wejścia dla organizacji, więc właściwie wszystko dozwolone, kontakt z artystami. I to akurat w moje 18 urodziny - zaśmiał się.

- Wspominałeś, że kogoś znasz? - Udaję, że nie słyszałam o urodzinach. Nie lubiłam ich. Dla moich znajomych oznaczało to całą noc chlania, którego nie znosiłam. I też nie byłam najlepsza w kupowaniu prezentów.

- No tak, jednego piosenkarza, i to z nim właśnie będziemy.

Będziemy. Kurczę, miło usłyszeć to słowo, chyba naprawdę się nastawił na wspólny weekend.

                                              *

- Chcesz zobaczyć to miejsce? - wypalił odrazu, kiedy zjedliśmy śniadanie.

- Jasne! Skoro mówisz że to niedaleko.

- Pewnie, 10 minut spacerem.

- A jak się nazywa ten artysta, z którym będziemy?

- Niespodzianka. Ciekaw jestem, czy go znasz, będzie też kilka osób z jego teamu. - chciał trzymać mnie w niepewności, a ja naprawdę byłam bardzo ciekawska.

Where were you? | Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz