Miałam zawiesić Where were you?, ale nie chciałam tak chamsko urywać i dla kilku osób które to czytają proszę jest rozdziałek ❤️
Dziękuję Wam 🎊
W prezencie piękne zdjęcie ⬆️
Co ja ze sobą robię?
Stałam w moim hotelowym, ładnym pokoju, przed szafą z lustrem i myślałam, w co się ubrać.
Shawn napisał do mnie zupełnie niespodziewanie.
Nie czułam się podle, nie czułam, jakbym wystawiała Connora, czy latała z kwiatka na kwiatek, albo zachowywała się wobec niego nie fair.
Tłumaczyłam się sama przed sobą, i wychodziło mi to dobrze. Wiedziałam też, że mam rację. Niczego nie obiecywałam Brashierowi. Bardzo mnie zabolało jego zachowanie. Nadal mi się podoba, ale ciężko mi będzie na nowo mu zaufać. Przecież może mnie znowu wyśmiać, albo co gorsza, uderzyć, jak prawie zrobił po imprezie u Shawna.
Spotkanie z Mendesem jest czysto koleżeńskie, korzystałam z każdej okazji do zabicia nudy. Będąc siedem tysięcy kilometrów od domu nie mogłam liczyć na grupkę znajomych, dlatego doceniałam każdego, z kim mogłabym spędzić miło czas.
Postanawiam ubrać się swobodnie. Decyzja pada na czarną koszulkę na ramiączkach i spodenki w tym samym kolorze. Jest naprawdę ciepło, więc będzie w porządku.
Po przebraniu zamykam szafę, zbieram ubrania leżące na podłodze, otwieram okno, aby wpuścić nieco świeżego powietrza i ścielę łóżko.
Delikatnie poprawiam makijaż, który mam na sobie od rana i upinam włosy w luźny kok wyciągając kilka kosmyków dla fajnego wyglądu. Jest swobodnie, ale ładnie.
Po zajrzeniu do szafek uświadamiam sobie, że dysponuję jedynie żelkami i chipsami. Właściwie, to może wystarczy, w razie czego zamówię coś na kuchni w hotelu.
Nigdy bym nie pomyślała, że będę choćby przebywać w jednym pokoju z moim idolem. Teraz jednak już tak na niego nie patrzę, traktuję go jak kumpla.
Zaczynam się lekko stresować, ale przypominam sobie, że zawsze możemy obejrzeć jakiś film na laptopie, więc nie powinno być nudno, czy niezręcznie. Nigdy tak nie było w jego towarzystwie.
Będę musiała też porozmawiać z fotografem, żeby określić naszą relację. Nie chcę się z nim kłócić, ale przegiął. Wyśmianie tych opowiadań, których pisanie było moim czułym punktem, sekretem, okazało się być ciosem poniżej pasa.
Rozlega się pukanie do drzwi. Moje serce zaczyna bić nieco szybciej. Biorę głęboki oddech i je otwieram.
- Cześć. - brunet uśmiecha się promiennie. Wygląda świetnie, jak zawsze. Ma biały podkoszulek, na niego jasnoróżową koszulę, i czarne spodnie.
- Wejdź. - otwieram szerzej drzwi, schodząc z przejścia, bo nie mam pojęcia, jak powinnam się z nim przywitać. I czy w ogóle powinnam, w końcu dzisiaj się już widzieliśmy.
Zza pleców wyciąga dużą, truskawkową czekoladę. Zbawienie. Ten dzień jeszcze będzie wspaniały. Wręcza mi ją i pyta.
- Dobrze się już czujesz? - przeczesuje urocze loczki długimi palcami.
- Tak, nawet bardzo. - rzucam mu naprawdę szczery uśmiech. Cieszyłam się, że nie spędzę tego wieczoru sama, rozmyślając nad sensem swojego życia. - Dzięki tobie. - dodaję odwracając wzrok.
- No wiem, jestem z siebie dumny, że uratowałem ci życie, małolato. - uśmiecha się zawadiacko, a mnie przechodzą dreszcze złości, słysząc, jak mnie nazwał.
CZYTASZ
Where were you? | Shawn Mendes
FanfictionEden jedzie do Toronto. Spotyka Shawna szybciej niż się spodziewa - jest całkiem inny niż myślała. Jednak poznaje Connora, i to na nim chce się skupić z wzajemnością, ale czy jej się to uda? • jeśli nie słuchasz Shawna też możesz przeczytać! • po z...