Przepraszam was słońca za brak rozdziałów 💔 Chciałam dodać chociaż ten jeden, nie ukrywam, jest mi bardzo ciężko, bo nie mam czasu na nic.
Kocham Was jesteście najlepsi
Lekko chwiejnym i powolnym krokiem wychodzę z Love Escape Roomu, podążając za kelnerem przez długi i lekko zaciemniony korytarzyk, aż do właściwej części tej uroczej kawiarni.
Czuję na ciele, że Shawn idzie o krok za mną.
- Tutaj! - macha do nas Stella ze stolika, który znajduje się w samym rogu kawiarni, przy dużym oknie. Nie oglądając się za siebie, podążam w tamtą stronę i już po chwili siadam na niskiej, różowej pufie, dostawionej do stolika.
Muszę wyglądać na zdesperowaną, skoro wybrałam pluszowy sześcian zamiast całej wolnej kanapy po mojej lewej stronie. Ta po prawej jest zajęta przez siedzących obok siebie Briana i rudą. Wyglądają na wyraźni z siebie zadowolonych, a z ich oczu dosłownie kipi satysfakcja. Nie podoba mi się to.
Shawn decyduje się rozgościć ma wolnej sofie i siada w wygodnym rozkroku, lokując swoje umięśnione plecy na miękkim oparciu.
Uchylam usta, aby zapytać dwójki naszych przyjaciół, co im przyszło do głowy z tak nikczemnym planem, jakim było zamknięcie mnie w ciasnym pokoju z Shawnem, ale ubiega mnie piskliwy głos dziewczyny.
- Może usiądziesz na kanapie, Eden? - albo mam halucynacje, albo teatralnie trzepocze rzęsami. - Może ktoś będzie chciał sobie wziąć tę pufę, bo braknie miejsca przy innym stoliku.
Mam ochotę gwałtownie zaprotestować, ale jej spojrzenie mówi dosłownie radzę-ci-nie-zaczynać, a ja nie szukam dodatkowych kłopotów. Na razie muszę uprzątnąć bałagan w swojej głowie.
Wstaję i cicho wzdychając pod nosem zajmuję miejsce przy samym brzegu malutkiej sofy, siedząc jak na szpilkach. Jest mi niezręcznie znajdować się zbyt blisko bruneta, sama nie wiem dlaczego. Bardzo istotne pytanie pozostało bez odpowiedzi, a ja nie mam pojęcia, kim dla niego jestem. Wzdycham i podpieram się prawą nogą, aby przypadkiem się nie przechylić na bok i nie runąć na podłogę.
Wciąż nie otrzymałam odpowiedzi na swoje pytanie, a raczej paniusi z głośnika.
Kim my dla siebie jesteśmy?
Chcę poznać punkt widzenia Shawna najszybciej, jak to możliwe, zanim popadnę w jakiś stan rozpaczy. Niesamowicie nurtuje mnie, co on właściwie czuje? Czym jest dla niego nasza relacja?
Ogarnia mnie strach, że dobiegnie ona końca.
- I jak, miło spędziliście czas? - zagaduje Brian, niezręcznie nabierając powietrza do płuc.
Jeszcze jakieś trafione pytania?
Spoglądam delikatnie na Shawna i liczę, że cokolwiek odpowie. Tak naprawdę, chciałabym, żeby nasz wspólnie spędzony czas był dla niego czymś miłym, ale to raczej złudne nadzieje.
Cisza.
Nadal cisza.
- Ja się bawiłam super, miło spędziłam czas, i po prostu... cieszę się, że nas tam kurwa zamknęliście, bo cholernie za nim tęskniłam i wreszcie mogłam spędzić z nim czas, okej, to tyle. - wypalam na jednym wydechu.
Kiedy widzę spojrzenie wszystkich wkoło, zaczynam natychmiast bardzo żałować swojej eksplozji szczerości.
- Kelner! - wołam do pierwszego, lepszego chłopaka z obsługi, który stoi plecami do mnie.
CZYTASZ
Where were you? | Shawn Mendes
FanfictionEden jedzie do Toronto. Spotyka Shawna szybciej niż się spodziewa - jest całkiem inny niż myślała. Jednak poznaje Connora, i to na nim chce się skupić z wzajemnością, ale czy jej się to uda? • jeśli nie słuchasz Shawna też możesz przeczytać! • po z...