6. Ben i Paul

2.1K 89 62
                                    

Chyba miałam zbyt wiele wrażeń, jak na niecałe trzy dni w Toronto. Przyjechałam tu dla siebie, a już wepchałam się w jakieś dziwne relacje.

Muszę przystopować.

Wszystko traktowałam zbyt poważnie, nie mogłam teraz dopuścić do tego, żeby narobić sobie nadziei na jakikolwiek związek, a Connor posuwał się dość szybko.

Pierwsza rozmowa przez telefon i zaproszenie na wspólny weekend. Czy tutaj nie było coś nie tak? Na drugi dzień oglądanie filmu na łóżku.

Mnóstwo osób mogłoby posunąć się o wiele dalej, po pierwszym dniu znajomości, ale szukałam relacji, które mają sens, które można zbudować po kolei.

Poznałam już swoją reakcję na zranione serce, na rzucenie przez chłopaka, i wiedziałam, że muszę się pilnować. Byłam tak cholernie głupia i wrażliwa jak naiwne szczenię.

Ale gdyby tego było mało, przecież jest jeszcze Shawn, którego mam fotografować razem z jasnookim.

Ten to dopiero dziwaczne stworzenie.

Gdy wychodziłam z jego mieszkania, wydawał się dziwnie przygnębiony. Przecież na tych wszystkich zdjęciach ma wlepiony tak szeroki uśmiech, że pomieściłby w ustach banana w poprzek. Chyba ta typiara z klubu naprawdę go zraniła. A może ja sobie tylko tworzę błędne teorie? Może i nietrafne, ale nie bezpodstawne.

Dzisiaj chyba powinnam sobie wszystko przemyśleć. Może w pobliżu jest jakiś kościół? Zwiedzanie dobrze by mi zrobiło.

Słyszę powiadomienie z messengera, z tajnej konwersacji. To mógł być tylko Alan, mój były chłopak.

Krew we mnie zawrzała. Dawał o sobie znać na tyle rzadko, że nie była to normalna relacja, ale na tyle często, żebym nie mogła o nim zapomnieć. Nienawidziłam go ale opanował sztukę manipulacji do perfekcji. Moje dłonie i stopy odrazu stają się lodowate.

Oo, jesteś na wakacjach. Z chłopaczkiem jakimś?

Skrzywiłam się okropnie. Co to w ogóle jest? Skąd wiedział, że wyjechałam i dlaczego z wiadomości na wiadomość cringe rośnie?

Skąd wiesz? Czego chcesz ode mnie?

Nie potrafiłam go zablokować lub zignorować. Ilekroć nie odpisywałam, próbował wspomnieć dawne czasy, kiedy byliśmy razem, lub kontaktował się z moimi znajomymi. Działało to na mnie, bo związek był niemiłosiernie piękny - oczywiście na początku. Traktował mnie jak księżniczkę, tak jak każdą dziewczyną w pierwszych chwilach znajomości. Później zamieniał się w potwora.

Już mnie nie lubisz, słoneczko? Wiem od twojego koleżki. Aż mi się przypomniało nasze spotkanie w czerwcu. Powtórzymy to jeszcze?

Był obrzydliwy. Miał dziewczynę, a w czerwcu, rok temu zmusił mnie do pocałunku, co później się rozeszło i zapewniło mi opinię łatwej szmaty na dobre miesiące.

Ktoś by zapytał od jakiego koleżki - ale ja wiem, że od żadnego. Zawsze tak mówił, nigdy nie wspominając nazwiska. Chciał spotkań za każdym razem gdy kłócił się ze swoją laską, która swoją drogą nienawidziła mnie i groziła mi nie raz. Ale tej, to się akurat nie bałam. Była hiper żałosna i nie miałabym żadnego problemu, że przywalić jej z całej siły pięścią w twarz, ale jest tak tępa, że życie samo ją ukarze i zetrze na tarce jak zgniłą marchew.

Peterson, nie odpisuj. Nie odpisuj!

Wyłączyłam telefon i usiadłam na łóżku próbując na marne złapać oddech. Wreszcie decyduję się wyjść z hotelu i poszukać jakiegokolwiek zajęcia.

Where were you? | Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz