=2=

625 70 5
                                    

Yoongi lekko uchylił oczy i zdezorientowany zerknął na stary sufit, z którego miejscami odpadała różowa i niebieska farba. Ciężko oddychał, jednak zdziwił się, gdy przez dłuższy nie czuł żadnego bólu na zranionym boku. Usłyszał obok siebie ruch i szybko się podniósł, od razu opadając na miękki materac z powodu braku siły. Z całej siły starał się odsunąć od nieznajomego, ciężko oddychał i sapał z powodu odruchu wymiotnego, a mężczyzna jedynie mu się przyglądał I lekko się uśmiechał. Spojrzał na niego przestraszony I złapał się za bolący bok, a nieznajomy spojrzał na niego zaniepokojony i delikatnie położył go z powrotem na materacu, cichutko wzdychając.

-K-kim jesteś?-Wyszeptał przerażony Yoongi, wiedząc, że był całkowicie bezbronny i na łasce czarnowłosego mężczyzny.

-Hej, spokojnie.-Zaśmiał się mężczyzna, mieszając w garnku gorące jedzenie.-Jestem Park Jimin.

-Min Yoongi.-Mruknął nieufnie chłopak, skanując mężczyznę wzrokiem. Od wybuchu epidemii minęło już dziesięć lat, a ten cały "Jimin" miał dom w naprawdę dobrym stanie, do tego miał duże zapasy jedzenia w puszkach. To znaczy na widoku miał trzy, a w tych czasach to był ogrom.

-Chcesz trochę?-Spytał, nakładając chłopakowi gorącą fasolę w sosie.

-N-nie.-Mruknął, jednak w jego brzuchu bardzo głośno zaburczało. Mężczyzna cicho się zaśmiał I zaczął z zapałem jeść danie, a wtedy Yoon miał pewność, że nie było w tym trucizny.

-To ci nałożę.-Zaśmiał się cicho, podając mu miskę z gorącym jedzeniem.-Ile masz lat?

-Dwadzieścia trzy.-Burknął, wpychając w siebie danie. Od dawna nie miał nic ciepłego w ustach, brakowało mu dobrego jedzenia, a teraz, po kilku latach, miał szansę się najeść.-A ty?

-Dwadzieścia siedem.-Odpowiedział, uśmiechając się do młodszego. Jednak po chwili lekko posmutniał, widząc brak zaufania u chłopaka i wręcz niechęć do jego osoby.

Pomiędzy mężczyznami zapanować chwilą ciszy. Młodszy z nich powoli kończył posiłek, a Jimin wystawił garnek na ulewę i zaczął go delikatnie myć. Yoongiego dziwiła w nim jedna rzecz. Mężczyzna żył po części tak, jakby nic się nie stało, jakby ta apokalipsa nigdy nie przyszła. Miał zadbany dom, ciepłe jedzenie, łóżka, ubrania na zmianę, a Yoon miał jedynie swój plecak pierwszej potrzeby i pomocy. Młodszy ciekawsko mu się przyglądał, nie był jak inni. Nie usiłował go zabić, wręcz mu bardzo pomógł i ocalił go przed śmiercią.

-Dziękuję.-Mruknął cicho, co bardzo zdziwiło starszego.

-Hm?-Mruknął zdziwiony I lekko uniósł brew, a chłopak zmarszczył nos i lekko się wkurzył.

-Dziękuję za pomoc.-Mruknął trochę głośniej, a mężczyzna uśmiechnął się i zabrał od niego brudny talerz.

-Nie ma za co.-Westchnął i lekko posmutniał, siadając na krześle.-Powiedz... Ty też stąd pójdziesz, prawda?-Wyszeptał łamiącym się głosem, a Yoongi spojrzał na niego w szoku.

Gdy na niego patrzył czuł ten mocny żal i smutek, ale bał się cokolwiek z tym zrobić. Za czasów, kiedy nie było tej apokalipsy, zwyczajnie by go przytulił i pocieszył. Jednak teraz bał się obdarować go chociaż odrobiną uczuć, nawet tych chwilowych i ulotnych, jak smutek i współczucie. Westchnął i poklepał go po ramieniu, a starszy przetarł oczy rękawem i wyjrzał przez okno. Zauważył tam trzy nagrobki, wiedział, co musiał przeżyć mężczyzna i on sam poczuł łzy w oczach.

-Nawet moi bliscy mnie opuścili, błagam, zostań ze mną chociaż dzień dłużej...-Załkał I pociągnął nosem, a młodszy pokiwał głową i położył się na łóżku.

-Zostanę.-Mruknął.-Nie wiem na jak długo, moje życie na tym poziomie nie ma już sensu i w sumie zajmuję się tylko tułaczką...-Westchnął smutno, a pojedyncza łza spłynęła po jego policzku, gdy przypomniał sobie ostatnie chwile z rodziną. Jimin na chwilę położył mu palec na ustach i otworzył okno, od razu wyciągając karabin. Wycelował i w ułamku sekundy zastrzelił zakażonego, który kręcił się po podwórku.

-Cholera, znowu się zrobiła dziura w płocie.-Westchnął i położył się na podłodze obok drugiego.

-Będziesz tutaj spał?-Spytał i przykrył się ciepłym kocem, a mężczyzna pokiwał głową.

-Nie zostawię cię samego, jesteś w złym stanie i nie chcę, żeby coś ci się stało.-Mruknął I cicho ziewnął, dorzucając do małego ogniska, nad którym znajdował się kominek, żeby mężczyźni nie zaczadzili się w nocy.

-Dzięki.-Westchnął i położył się na plecach, po czym praktycznie od razu zasnął, wywołując u drugiego mężczyzny lekki uśmiech.

Bardzo polubił młodszego i czuł, że pod tą chłodną skorupą siedział ktoś tak samo czuły jak on. Uśmiechnął się i okrył go delikatnie drugim kocem, czując zimno bijące ze wszystkich stron. Po raz pierwszy od dawna czuł, że nie był sam na tym świecie i miał nadzieję, że Yoon zostanie z nim na dłużej.

Rotten II YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz