=20=

221 23 0
                                    

Hoseok mocniej przytrzymał chłopaka, gdy ten płakał i nie dawał się dotknąć. Jimin trzymał go za dłoń i starał się go uspokoić, a chłopak odsuwał się stopniowo i robił wszystko, żeby go nie bolało.

-No już, spokojnie, nic cię nie zaboli.-Hobi lekko się do niego uśmiechnął, a ten nieufnie na niego zerknął, dosłownie na ułamek sekundy i popatrzył na Jimina.

-Dawaj skarbie, jesteś bardzo dzielny, dasz radę.-Park pogłaskał go po dłoni i przytulił go, a ten nieufnie dał sobie zdejmować szwy, sycząc pod nosem i raz na jakiś się odsuwając.

-No widzisz? Nie boli.-Hoseok leciutko się uśmiechnął i pogłaskał go po ramieniu.

-D-Dziękuję.-Sapnął i leciutko pociągnął nosem.

-Chodź, zobaczysz się.-Mężczyzna podał mu lusterko, a chłopak zerknął na bliznę i nie wiedział co powiedzieć.

-O-oj... Ładnie się zrosło i w ogóle, ale nie wiem co o tym myśleć, j-ja nigdy nie sądziłem, że będę miał na twarzy takie o...-Przyznał, a Jimin uśmiechnął się i pocałował go w policzek.

-Wyglądasz ślicznie i ta blizna nic nie zmieni, nie dość, że ładny, to jeszcze dzielny.-Jimin objął go, a Hoseok uśmiechnął się i cicho westchnął, rozklejając się na widok pary.

-Słodko. Jakie dostaliście zadania?-Spytał i upewnił się, że twarz chłopaka była dobre oczyszczona.

-No to teraz zajmujemy się ogrodem, ja pomagam przy zbieraniu owoców na polach i niedługo zacznę uczyć walki nożem.-Yoon wstał i nadal patrzył na swoją twarz w lustrze, cichutko wzdychając.

-Ja pomagam mu w ogrodzie i naprawiam i czyszczę broń... Ale niedługo chyba zaczniemy wychodzić, zależy.-Chłopak lekko się przeciągnął i znowu objął chłopaka.-Ale dzisiaj, ze względu na to, że miał zdjęcie szwów, mamy wolne i chyba zostaniemy właśnie w swoim ogrodzie, posprzątamy w domu, jest wcześnie, więc może pójdziemy z Jungoo po te ubrania.

-Wow, nieźle. Cieszę się, że znaleźliście zajęcia dla siebie.-Przyznał i delikatnie się uśmiechnął.

-Kucharki mówiły, że wychodowaliśmy bardzo dobre ogórki, że to z miłości czy coś.-Zaśmiał się Yoon I odłożył lusterko.-Może coś w tym jest, bardzo spodobało mi się dbanie o rośliny.

-A jak ci idą treningi z małolatami i nowymi?-Spytał ciekawsko I usiedli e pokoju obok, gdzie lekarz od razu zaparzył im herbatę.

-Chyba ok...-Zaczął, dziękując mu za gorący napój.-Wiesz, teraz głównie pracujemy w parku, w zasadzie w lesie. Są tak cholernie głośni, jak się toto nie wywali to kichnie, wpadnie twarzą w pajęczynę albo zacznie szurać, co gorsza puszczać bąki. Nie wiem jak można być tak głośnym.

-Yoongi, nie oszukujmy się, potrafisz się tak skradać, że byś ich pozabijał i nawet by nie zauważyli. Może wymagasz troszkę za dużo...-Mruknął niepewnie Jimin, bojąc się jego reakcji.

-Może... Ale nie ma czasu na takie podstawy, jak sobie toto w terenie poradzi.-Chłopak wziął łyk napoju i wtulił się w mężczyznę, który zadowolony popijał herbatę.-Potrafią strzelać, nawet Jimin im pokazywał, ale to nie wszystko. Czemu oni nie mogą zrozumieć, że jadąc na pałę nie wszystko osiągną? Ja nie mówię, że muszą tylko ominąć wrogów, to jest niemożliwe, ale chyba lepiej zabijać jeden po drugim niż nagle wywołać na siebie nagonkę, czy to ze strony tych grzybów, czy ludzi.

-Masz rację.-Przyznał lekarz i lekko skinął głową.-Za bardzo się pchają. Prawie nikt nie przychodzi z ranami ciętymi, same postrzałowe, co wskazuje na to, że ewentualny wróg, którego samego w sobie w sumie nie mamy, także potrafi jedynie atakować na pałę.

-Widzisz? On się ze mną zgadza.-Prychnął teatralnie Yoon i cicho się zaśmiał, patrząc na minę Jimina.-Ale tak serio to Taehyung chciał popatrzeć na nasze treningi, nawet w nich uczestniczyć. Każdy mówi, że prowadzę to w bardzo dobry sposób, ale ja nadal nie wiem jak ich zmotywować, żeby się przyłożyli.

-Może niech pracują bardziej ze sobą?
Wiesz, jeżeli kolega zauważy drugiego, to na pewno wróg też by to zrobił, nauczą się i dobrze patrzeć i dobrze skradać.-Zaproponował Jimin i pogłaskał go po udzie.-Zrobisz jak chcesz, ale no wiesz. Taki pomysł.

-Coś w tym jest.-Mruknął I znowu się napił.-Ale teraz musimy też pomyśleć o swoim wyposażeniu, skoro niedługo będziemy wychodzili.

-Ostatnio jest mniej zakażonych i to znacznie, przynajmniej w naszej okolicy. Jak jacyś przejdą to może coś się znajdzie, ale większych siedlisk nie mamy.-Hoseok leciutko się uśmiechnął, żeby ich uspokoić.-Nie ma się czego bać, jest w miarę bezpiecznie.

-Skoro tak mówisz...-Westchnął Jimin I wstał, żeby umyć po sobie kubek.-Będziemy się zbierać. Yoongi chciał jeszcze zanieść warzywa do kucharek. Będą świeże na śniadanie.

-Naprawdę się wciągnąłeś, co?-Zaśmiał się Hoseok I zabrał od niego kubek.-Jeżeli te pomidory, ci były na śniadanie są z twojego ogródka, to dawaj ich jak najwięcej.

-Jasne.-Yoon wstał i zadowolony pożegnał się z mężczyzną i powoli ruszyli z Jiminem w kierunku domu.

-Chciałbyś iść na jakiś patrol?-Spytał Jimin I złapał go za dłoń.

-Nie wiem... Jest tutaj dużo pracy, myślę, że gdy jakoś w miarę ogarnę tych nowych to wyjdziemy. Poza tym sam masz dużo do roboty.

-W sumie to tak... Póki mamy jak, zostańmy tu. Jest bezpiecznie, pracujemy na korzyść ogółu, no dość dużo pracujemy.-Starszy spojrzał na niego i leciutko się uśmiechnął.-Chodźmy do ogrodu, zbierzemy warzywa, póki nie jest ciemno. Potem spędzimy razem trochę czasu, posłuchamy muzyki, może coś obejrzymy...

-Z wielką chęcią.-Yoongi stanął na palcach i czule go pocałował, z zadowoleniem patrząc na jego delikatne usta.-Chodźmy.

Yoon wziął duży, pleciony kosz i zbierał pomidory, ogórki i bakłażany. Jimin zadowolony pomagał mu i zerknął na kosz, który już po chwili był pełny. Zaprowadził chłopaka do domu i sam zaniósł warzywa, po drodze wziął im wino i zadowolony wrócił do partnera.

-Hej, Jimin.-Mruknął Yoon I usiadł mu na kolanach, w samej piżamie, gdy ten czytał książkę i popijał wino.-Jestem już gotowy, tak na sto procent.-Wyszeptał i leciutko się zarumienił, a na ustach jego partnera pojawił się lekki uśmiech, wywołujący u chłopaka szybsze bicie serca.

Rotten II YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz