=3=

524 60 6
                                    

Jimin rano wstał i rozejrzał się po pokoju, zauważając, że nigdzie nie było młodszego. Wstrzymał oddech, przygryzł wargę, a w jego oczach pojawiły się łzy. Chłopak już go zostawił? Wytrzymał z nim kilka godzin, ledwo się poznali, a on już odszedł?

Przełknął łzy, które powoli spływały mu po twarzy i zacisnął pięść, mocno pociągając nosem. Nie mógł się uspokoić, schował twarz w dłoniach i zaczął cicho płakać, a gdy usłyszał otwierające się drzwi szybko sięgnął po broń, celując w osobę stojącą przed nim. Yoongi cicho się zaśmiał I spojrzał na niego jak na idiotę, podnosząc ręce do góry.

-Czego ryczysz?-Spytał, a mężczyzna przetarł twarz rękawem swetra I mocno pociągnął nosem, bardzo się zawstydzając.

-Myślałem, że mnie zostawiłeś...-Mruknął I szeroko się uśmiechnął, widząc, że chłopak stał przed nim cały I zdrowy. O mało się na niego nie rzucił ze szczęścia, gdy mniejszy usiadł obok niego na materacu i ciężko westchnął, lekko się do niego uśmiechając.

-Spokojnie, co ty. Pierwszy raz od dawna znalazłem kogoś do podróży, czemu miałbym cię zostawić?-Wyszeptał, lekko się do niego uśmiechając. Położył się na wygodnym materacu i westchnął, czując mocny ból brzucha.

-Bardzo boli?-Spytał przestraszony I szybko podniósł mu bluzkę, zerkając na zaczerwienioną ranę. Wyjął maść i lekko ją nasmarował, uśmiechając się na widok chłopaka który doznał minimalnej ulgi.

-Trochę... Przynajmniej ciągle nie krwawię...-Westchnął i przymknął oczy, a mężczyzna wstał, wyglądając przez okno.

-Gdzie byłeś?-Mruknął, poprawiając zasłony.-Martwiłem się...

-Poszedłem po jedzenie.-Odpowiedział, pokazując mu na upolowanego koguta.-Biegał po ulicy, zobaczyłem go to poszedłem...

-Nie powinieneś wychodzić, nadal jesteś dość słaby... Naprawdę coś mogłoby ci się stać...-Wyszeptał zmartwiony I popatrzył na długą grzywkę chłopaka, która wręcz całkowicie zasłaniała mu oczy.

Park cicho westchnął, wstał i poszedł do małej szafeczki. Wyjął z niej ostre nożyczki, po czym wrócił do chłopaka i wziął się za przycinanie jego włosów. Na początku nie dawał się dotknąć, zabierał mu głowę i wręcz na niego warczał, jednak po dłuższym czasie dał sobie obciąć pierwszy kosmyk. Yoon cały czas nieufnie patrzył mu w oczy, jednak po pewnym czasie się zrelaksował I jedynie ciekawsko przyglądał się mężczyźnie.

Jimin uśmiechnął się triumfalnie, gdy nareszcie przyciął grzywkę młodszego I lekko się zarumienił, widząc jego duże, orzechowe oczy. Mniejszy cichutko się zaśmiał, widząc rumieniec mężczyzny I przygryzł wargę, wstrzymując oddech. Głośno westchnął i także się zarumienił, jednak po chwili mocno się otrząsnął I starał się uspokoić, nie chcąc być nahalnym. Starszy zdziwił się, widząc nagłą zmianę w zachowaniu mniejszego, jednak lekko się uśmiechnął, zauważając jego rumieniec.

-Idziemy na spacer? Musimy pozbierać zapasy, poszukać niezbędnych rzeczy...-Mruknął, a chłopak pokiwał głową, bez słowa wstał, wziął plecak i dłoń, po czym stanął przy drzwiach.

-Szukasz czegoś konkretnego?-Spytał, powoli schodząc po schodach. Spojrzał przez wizjer w drzwiach, wziął klucze i wsadził je do zamka, tym samym otwierając drzwi. Powoli wyszedł na opustoszałe osiedle i rozejrzał się, nie zauważając żadnego zagrożenia.

-Mydło, części, jedzenie, co się znajdzie.-Westchnął, także się rozglądając. Spokojnym krokiem ruszyli w stronę kilku domków, a mężczyzna pokazał na nie palcem, zaciekawiając mniejszego.-Nie tak dawno temu była tu mafia. Już się wynieśli, część z nich została zabita przez chorych, a druga część dobiła zakażonych i uciekła.

-Myślisz, że coś po sobie zostawili?-Spytał mniejszy I powoli podszedł do budynku, od razu cichnąc.

-Na pewno.-Wyszeptał I pokazał drugiemu, żeby był cicho.

Lekko uchylił drzwi I usłyszał ten bardzo dobrze znany mu dźwięk. Wstrzymał oddech i starał się iść jak najciszej, jednak uciążliwe klikanie nie ustawało, wręcz przeciwnie, przybierało na sile. Wziął cegłę w dłoń i rzucił nią na sam koniec rozległego salonu, gdzie od razu podbiegł zakażony. Wyglądał jak poronśięty grzybem, zgniły, a paskudny odór gnijących ciał uderzył ich nozdrza. Kreaturę przeszły mocne dreszcze, rzuciła się kilka razy na boki, strzeliła zębami, wdeptując w coś lepkiego. Yoongi zasłonił usta i ledwo powstrzymał odruch wymiotny, widząc zmasakrowane, spuchnięte  ciało. Jimin syknął pod nosem i wziął w dłoń scyzoryk, powoli podchodząc do wroga. Zaszedł kreaturę od tyłu i wbił ostrze w jej szyję, jednocześnie mocno wydychając powietrze. Cielsko opadło na podłogę, a on odetchnął z ulgą, nasłuchując kolejnych wrogów.

-Czysto.-Mruknął I lekko się uśmiechnął, gdy po raz kolejny rzucił cegłą, a żadne stworzenie nie przyszło na miejsce zdarzenia. Spojrzał zmartwiony na Yoona, który zdruzgotany od razu zaczął wymiotować, głośno kaszląc.

-N-nigdy nie czułem... N-nigdy nie widziałem ciała z tak bliska...-Sapnął przerażony, a mężczyzna szybko do niego podbiegł i czule go przytulił.

-Już dobrze, spokojnie...-Wyszeptał I poczuł dłonie zaciskające się na jego ramionach.

-Chodźmy.-Mruknął smutno chłopak, zasłonił usta dłonią I zaczął przeszukiwać salon.-Yoonji by tego nie chciała...-Wyszeptał I szybko wytarł łzy, które powoli spływały po jego policzkach.

Jimin posmutniał I poszedł za nim, cichutko wzdychając. Młodszy znowu stał się zimny, przez chwilę się do niego nie odzywał i jedynie smutno zerkał na rodzinne zdjęcia dawnych właścicieli tego domu. Przejechał dłonią po fotografii całej rodziny i cicho załkał, nie panując już nad łzami, poczuciem samotności i straty.

Rotten II YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz