=15=

226 28 1
                                    

Po pokoju rozniosło się ciche miauknięcie, gdy Jimin chodził w kółko i pakował ich rzeczy. Nakarmił kota i starał się uspokoić, patrząc jak jadł, a Yoon spał akurat teraz, gdy ci musieli wyruszyć. Klęknął przy nim i zerknął na jego lekko opuchniętą twarz, położył na niej dłoń i syknął, czując, że nadal miał gorączkę. Poprawił mu włosy i delikatnie go pocałował, leciutko się uśmiechając, gdy chłopak mruknął przez sen i uchylił oczka, cichutko mrucząc.

-Jak się czujesz?-Spytał, a chłopak mruknął zdezorientowany, gdy mały kot położył mu się na klatce piersiowej.

-Jimin, mamy kotka?-Wyszeptał i dał mu wyjąć spod siebie ich koc.

-Tak, skarbie. Wziąłem go, jak spałeś, to cały czas na ciebie właził, nie miałem serca go zostawić w tych ruinach.-Przyznał i delikatnie go pogłaskał.-Jest ok? Dasz radę wstać?

-Tak, chyba tak.-Mruknął I zaczął powolutku siadać, a Jimin mu pomógł i zaprowadził go do pokoju przyjaciół.-Martwię się, jeżeli ktoś nas zaatakuje, to będę tylko przeszkadzał...

-Yoongi, nie mów tak.-Westchnął Park i delikatnie go pogłaskał.

-Jeżeli będzie bardzo niebezpiecznie to mnie zostawcie, proszę.-Zerknął na nich smutno, a Jimin znowu zaczął czuć buzujące emocje, gdy Yoongi cichutko płakał.-Nie chcę, żeby wam się coś stało przeze mnie... Może dam radę kogoś zaatakować, ale jestem tylko kulą u nogi.

-Damy radę, naprawdę. Wierzymy w to, że nam się uda, nawet, jak będziemy cię nieśli, tak samo mocno wierzymy w to, że damy radę cię ochronić lub ty sam zbierzesz w sobie tyle siły, żeby dać sobie radę.-Jungkook zdjął chłopakowi bandaże i zabrał się za przemywanie rany i nakładanie nowych opatrunków.-Będzie dobrze. Napij się czegoś ciepłego, zjedz śniadanie i wyruszamy. Wszystko jest gotowe.

-Serio tak uważasz?-Spytał i zaczął powolutku jeść.-Przecież ledwo mnie znasz.

-Ale ocaliłeś nam życie, jesteś partnerem mojego przyjaciela, do tego masz razem z nami zamieszkać w jednym mieście. Jak miałbym nie okazywać ci szacunku, zaufania i troski?-Westchnął i lekko spuścił głowę.-Przed nami długa droga, musisz się posilić.

-Dobrze...-Chłopak posłusznie zaczął jeść, co prawda robił to powoli, rozcięcie w okolicy ust bardzo mu przeszkadzało i syczał z bólu za każdym razem, gdy musiał się napić wrzącego napoju.

-Dobrze się czujesz?-Joon sprawdził czy chłopak miał dobrze założone bandaże i dolał mu gorącego naparu.

-Jest nawet ok, boli mnie głowa i twarz...

-Ale już Ci spadła gorączka... Będzie dobrze. Za chwilę ruszamy, skończ śniadanie, dopakujemy ostatnie rzeczy i idziemy.-Mężczyzna poszedł sprawdzić pokoje, Jungkook wziął Yoongiego na plecy i uśmiechnął się, gdy chłopak cały czas delikatnie głaskał kota siedzącego w kieszeni jego plecaka.

-Śliczny jest.-Przyznał, a Namjoon podszedł do chłopaka i namiętnie go pocałował, wywołując u Yoona mocne rumieńce i speszenie.

-Trzymaj się, gdyby coś było nie tak, mów od razu.-Wyszeptał mężczyzna i znowu go pocałował, a Jimin także podszedł do mniejszego i pogłaskał go po dłoni.

-Gdy będziesz się gorzej czuł to mi mów, jeżeli będziesz się chciał przytulić to też dawaj znać.-Park szeroko się uśmiechnął I pocałował mniejszego, a ten zarumieniony skinął głową.

-Kocham cię, Jimin...-Westchnął i wtulił się w Koo, czując lekki ból głowy.

-Ja ciebie też, bardzo. Najbardziej.-Starszy pogłaskał go po głowie i wyszli z domku, a on bardzo zmartwiony popatrzył na chłopaka, który zaczął zasypiać.

-Musimy iść.-Namjoon wyszedł z domku, zamknął go za nimi i zaczęli żwawo iść w stronę wyjścia z lasu.-Przed nami naprawdę długa droga.

-Joon, a opowiesz coś o tym mieście?-Poprosił Jimin i troszkę się rozejrzał.

-Hm... W sumie nie wiem od czego zacząć.-Zaśmiał się i posłał mu subtelny uśmiech.-Zacznijmy od tego, że nie mamy takiego wiesz, wodza czy coś. Mamy tylko kilka osób, które pomagają nam w sprawach taktycznych, gospodarczych, jakiś sprawach etycznych i międzyludzkich. Wspólnie ustaliliśmy wiele zasad, oni tylko pomagają nam się ich trzymać I rozstrzygać większe problemy, jednostka nie ma władzy absolutnej.

-To fajnie... A jak to w ogóle wygląda jeżeli chodzi o budynki? I zadania? Jakieś szkolnictwo, sklepy, jejciu, mam tyle pytań...-Westchnął i zerknął czy z Yoongim było w porządku.

-Spokojnie, zdążę Ci odpowiedzieć na większość, jeszcze przecież tam trzeba będzie cię oprowadzić, poopowiadać.-Mruknął mężczyzna I na chwilę przystanął, jednak uspokoił się, gdy okazało się, że potencjalny wróg był jedynie stadem saren.-Wszystko znajduje się na dawnym osiedlu. Zostawionych zostało kilka oryginalnych domów, reszta poszła do rozbiórki, a na ich miejscach postawiono inne, do tego teren połączony jest z polami i małym laskiem obok, a także kawałkiem innego osiedla. Nie wszystko jest gotowe, przed nami jeszcze naprawdę dużo pracy. Mamy sklepy, głównie spożywcze lub z wyposażeniem, bronią. Nie używamy pieniędzy, można się wymieniać produktami, oferować usługi, czasami dostajemy pakiety na obchody, na których także staramy się zbierać co tylko się da.

-Mam nadzieję, że Yoongiemu się tam spodoba...-Mruknął I lekko przyśpieszył, martwiąc się, że nie zdążą na miejsce spotkania.

-Na pewno mu się spodoba. Może będzie ciężko, wiesz jaki jest... Ale damy radę, wiesz, świetnie sobie radzi w walce, będzie mógł uczyć  innych, to da mu bardzo duży szacunek.-Przyznał i pogłaskał go po ramieniu.-Będzie dobrze, naprawdę. Nawet, jeżeli będzie mu ciężko, zrobimy wszystko, żeby poczuł się lepiej.

-Dziękuję...-Jimin uśmiechnął się do niego i lekko się uspokoił.

Po kilku godzinach drogi przystanęli, żeby wspólnie spożyć posiłek. Yoongi czuł się już troszkę lepiej, powoli spożywał obiad, jednak nadal nie radził sobie z niezwykle mocnym bólem głowy. Wlazł na plecy Jimina i dał mu się nieść przez następną część drogi, a mężczyzna cicho mu śpiewał, starając się lekko umilić mu podróż.

Rotten II YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz