=16=

212 25 0
                                    

Jimin poprawił chłopaka na swoich plecach, żeby im obu było wygodniej i wyczerpany tułaczką jęknął pod nosem. Wszyscy już ledwo szli, został im jeszcze kawałek drogi, ale po kilku spotkaniach z zakażonymi i brakiem możliwości odpoczynku, byli całkowicie wyczerpani. Jungkook mocno kuśtykał, praktycznie nie był w stanie iść przez ból nogi, podczas ucieczki przed biegaczami znowu krzywo stanął i wszystko się pogorszyło.

-Niedobrze mi.-Wyszeptał Yoongi, który znowu, kolokwialnie mówiąc, został spity.

-Chodź tu.-Park posadził go na ziemi, a chłopak runął do tyłu i ledwo przytomny starał się przewrócić na bok.-Namjoon, daleko jeszcze? Źle z nim...-Mruknął I zmartwiony spojrzał na chłopaka, który mocno złapał go za dłoń i zaczął wymiotować.

-Jeszcze dosłownie godzina drogi.-Sapnął i usiadł na ziemi, a Jungkook usiadł mu na kolanach i wtulił się zmęczony, ciężko oddychając.

-Boli mnie noga.-Mruknął Kook I złapał go za dłoń, którą zaczął delikatnie gładzić.-Chcę już do domu, nie mam siły...

-Spokojnie skarbie, będzie dobrze.-Wyszeptał i delikatnie go pocałował, a ten odwzajemnił pocałunek i skrzywił się, słuchając jak Yoon wymiotował.-No cóż, przynajmniej był znieczulony...

-Chcę nareszcie mieć trochę czasu z tobą, sam na sam...-Jungkook spojrzał mu prosto w oczy i pocałował go w policzek, położył mu dłoń na udzie i zassał się na jego szyi.

-Kilka godzin drogi, odpoczniesz, może będziesz musiał posiedzieć w przychodni ze względu na nogę, a potem będziemy mieli kilka dni wolnego ze względu na długą podróż i porobimy co tylko będziemy chcieli.-Wymruczał i znowu go pocałował, a następnie zerknął na Jimina, który uspokajał Yoongiego ich małym kotkiem.

-Możemy iść dalej, już mu lepiej.-Jimin lekko się uśmiechnął, wstał, wziął chłopaka na plecy i zerknął na mężczyzn, którzy także wstali.

-Jeszcze niewiele, damy radę.-Namjoon złapał partnera za dłoń i ruszyli na miejsce spotkania. Usłyszał głośne kroki i szybko wyjął broń, jęknął bardzo niezadowolony gdy zobaczył kilkunastu zakażonych biegnących w ich kierunku.

-Kurwa.-Jungkook stanął przed Jiminem żeby go kryć i zaczął strzelać do biegaczy. Park starał się strzelać zza niego, co dobrze mu wychodziło i nawet Yoongi próbował sięgnąć po broń, jednak nie miał siły wyjąć jej z kabury.

-Już prawie.-Sapnął Park i zmartwiony nadal celował do zakażonych, słysząc głośne jęki Yoona, któremu znowu zbierało się na wymioty.-Wytrzymaj, proszę.

-Jimin słabo mi, zaraz mi chyba twarz wybuchnie...-Zapłakał, a Namjoon postrzelił ostatniego zakażonego i szybko podszedł do Yoona i odwinął mu bandaż.

-Kurwa mać, całe szczęście zaraz ktoś się tobą zajmie, to nie wygląda dobrze.-Przyznał i całkowicie zdjął mu bandaż.-Rana musi trochę pooddychać, staraj się nie dotykać twarzy.

-Chodźmy szybciej, proszę...-Jimin zerknął błagająco na mężczyznę, a ten wziął Koo na plecy i zaczęli praktycznie biec na miejsce spotkania, widząc, że zaczynało się robić ciemno.

Yoongi ledwo trzymał się mężczyzny, miał jedynie siłę na delikatne podtrzymywanie kieszonki w której siedział mały kotek. Pod koniec drogi zemdlał na plecach partnera, o mało go nie przewracając, a ten cały czas miał łzy w oczach, nie mając pojęcia co zrobić, nie miał zbyt wielu opcji, jednak chciał nieść pomoc chłopakowi.

-Są tam!-Joon dodatkowo przyśpieszył i dobiegł do furgonetki jako pierwszy, podał im Koo I pomógł iść Jiminowi, który ledwo się trzymał na nogach.

-Co jest?-Spytał jeden z mężczyzn i położył Yoongiego na leżance.-O cholera, ale mu się to wszystko spieprzyło. Dajcie temu drugiemu coś do picia, on zaraz wykituje.

-Dziękuję.-Sapnął Jimin I zaczął łapczywie pić wodę. Rozejrzał się po małym busie szkolnym, który został przerobiony na ambulans i zerknął na Yoona, który spokojnie oddychał.-Co z nim teraz będzie?-Spytał zmartwiony i lekko się przysunął do lekarza.

-Muszę mu zdjąć stare szwy, oczyścimy ranę i to tak gruntownie, zszyjemy go od nowa i damy mu jakieś leki, muszę zaraz zobaczyć co jeszcze mamy.-Mruknął I zerknął na Jimina.-Hoseok jestem, a ty?

-Jimin.-Mężczyzna leciutko się uśmiechnął, a drugi to odwzajemnił i zabrał się za Yoona.-A co z Jungoo? Noga go boli...

-Namjoon się tym zajmie, jeszcze się uczy, ale da radę.-Westchnął i zerknął jeszcze raz na Yoona.-Strasznie go ktoś załatwił. Będzie miał blizny na całe życie.

-Oh... Ale wyjdzie z tego, prawda? Tak bardzo się o niego martwię...-Przyznał i delikatnie złapał dłoń chłopaka.

-Jasne, że wyjdzie. Każdy kto trafia do lekarza Hobiego wychodzi cało. Chyba, że coś mu odkroili, ale to już nie moja wina.-Zaśmiał się pod nosem i wrócił do Yoona.-Powiedz kierowcy, że za chwilę będziemy mogli jechać.

Jimin przeszedł do mężczyzny i przekazał mu wiadomość, usiadł na jednym z foteli i zmartwiony delikatnie głaskał kotka. Poczuł jak bus ruszył, a Hoseok i Namjoon usiedli obok, zostawiając Yoona i Koo żeby się zdrzemnęli. Sam Jimin ledwo panował nad sennością, jednak starał się nie zasnąć, żeby w razie czego móc pomóc.

-Prześpij się, musisz odpocząć.-Joon pogłaskał go po ramieniu, złapał go za dłoń, żeby ten się uspokoił i wręcz utulił go do snu.

Uśmiechnął się, gdy jego przyjaciel zasnął, objął go mocniej i miał tą satysfakcję, że udało mu się go doprowadzić do jego nowego domu. Miał jedynie nadzieję, że z Yoongim będzie lepiej, a Jungkook dostanie chwilę, żeby jego noga miała jak się zregenerować.

Rotten II YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz