=7=

306 35 2
                                    

Yoongi poczuł obejmujące go ramiona i cicho westchnął, gdy usłyszał śpiew ptaków za oknem i obrócił się tyłem do mężczyzny, wygodnie układając się na łóżku. Zaczął powolutku zasypiać, zadowolony tulił się do poduszki, jednak Jimin powoli usiadł na łóżku i znowu go obudził.

-Obudziłem cię?-Spytał i pogłaskał go po ramieniu.

-Mhm...-Mruknął, leciutko zmarszczył brwi i spojrzał na chłopaka, cicho ziewając pod nosem. Starszy czule odgarnął mu włosy z twarzy, wstał i szczelnie przykrył go kołdrą.

-Śpij sobie, ja w tym czasie pójdę do kur, zrobię nam na śniadanie jajecznicę.-Jimin uśmiechnął się i zadowolony przeciągnął się, wyglądając przez okno.

-Uważaj na siebie, proszę...-Wyszeptał lekko zawstydzony, a ten wtedy kucnął i spojrzał mu prosto w oczy.

-Kury są na podwórku, które jak wiesz jest ogrodzone. Wyjdę na balkon, rozejrzę się, wezmę broń, nie martw się...-Mruknął, delikatnie się do niego zbliżył i przyjrzał się rumieńcom młodszego. Delikatnie go pocałował I pogłaskał po policzku, cichutko westchnął i lekko się odsunął.-Za chwilę wracam, odpocznij jeszcze.

Yoon delikatnie kiwnął głową, obrócił się na drugi bok i zamyślony lekko wodził dłońmi po ścianie. Znał Jimina krótko, niecałe dwa tygodnie, o ile dobrze liczyli. Nie był pewien, czy czuł do niego coś aż tak mocnego, w sensie czuł, jednak nie był pewien co to dokładnie było. Lubił jego obecność, a mężczyzna całował naprawdę bosko. Dbali o siebie nawzajem, cały czas się sobą opiekowali, pomagali sobie, starając się jakoś przetrwać w tych trudnych czasach. Życie przestało być dla Yoongiego udręką, mimo niebezpieczeństwa lubił wieczorem zasypiać, a rano budzić się w objęciach mężczyzny. Uśmiechnął się pod nosem gdy usłyszał znane mu kroki na schodach, wstał z łóżka i przeszedł do małej kuchni obok, gdzie starszy robił im śniadanie i uśmiechnął się na jego widok.

-Widzisz? Wszystko jest dobrze.-Jimin rozłożył ramiona, a chłopak wtulił się w niego i lekko się uśmiechnął, siadając mu na kolanach. Objął go rękami i nogami, tuląc się jak koala, gdy ten gotował.

-Cieszę się, Jimin...-Przyznał I dał mu się głaskać po plecach.

-Opowiesz mi co się stało z twoją rodziną? Obiecałeś...-Mruknął I nałożył mu śniadanie. Yoon spojrzał na niego niepewnie I bardzo znacznie posmutniał, a ten złapał go za dłoń i czule ją gładził.-Spokojnie...

-Umarli jakieś sześć wiosen temu? Tak mi się przynajmniej wydaje...-Zaczął, powoli skubiąc śniadanie.-Najpierw zmarła siostra, p-po prostu nie zauważyliśmy zagrożenia i zanim się zorientowaliśmy było już za późno...-Wyszeptał, starając się powstrzymać łzy.-Następna była mama, zmarła w bardzo mroźną zimę, a potem tata, który popełnił samobójstwo, gdy przez chore stawy i kilka lat bez leków nie był w stanie się ruszać... Ale czuję się za to wszystko winien, j-ja tylko stałem i patrzyłem, nie byłem w stanie nic zrobić...

-Nie płacz, proszę.-Starszy znowu go przytulił, a chłopak płakał mu w ramię i ściskał jego dłoń.

-Mogłem uratować siostrę, mogłem znaleźć nam lepsze schronienie dla mamy, mogłem znaleźć leki dla taty...-Załkał i mocno pociągnął nosem.-Jeszcze tata chciał spalić zwłoki mamy, a-ale wtedy zakażeni przyszli i o mało i jego nie zabili...

-Przykro mi...-Mruknął I znowu zaczął mu wycierać łzy.-Jak ty dałeś radę tyle lat sam?

-N-nie wiem... Przez jakiś czas starałem się dotrzeć do jakiegoś azylu i którym słyszałem u kilku spotkanych osób, ale tej nocy co mnie znalazłeś, miałem nadzieję, że umrę.-Przyznał I spojrzał mu prosto w oczy.-Obiecaj, że mnie nie opuścisz...

-Mam nadzieję, że zostaniemy razem na długo, Yoongi. Obiecaj mi, że nie dasz się zjeść, dobrze?-Wyszeptał, a chłopak kiwnął głową i czule go pocałował, a jego serce zabiło szybciej.-Ostatnio w okolicy jest naprawdę bardzo mało zakażonych, musimy nadal być uważni, ale to nie zmienia faktu, że wychodząc do kur nawet żadnego nie słyszałem. Wiesz, znalazłem jakieś zapiski, mapy, książki, to zawsze było mało zaludnione sąsiedztwo i jak widać nawet to cholerstwo się wynosi.

-Cieszę się, że może tutaj będzie trochę bezpieczniej.-Przyznał I wrócił do jedzenia.

-Wiesz, tak szczerze mówiąc to tak zachowywałeś się z tą rodziną, że myślałem, że ich zamordowałeś.-Jimin lekko się uśmiechnął, jednak chłopak nie załapał żartu.

-Po części się tak czuję.-Mruknął I szybko dokończył swoją porcję.

-Może dzisiaj skończymy umacniać ogrodzenie? Jest prawie idealne.-Jimin starał się lekko rozluźnić atmosferę, a chłopak kiwnął głową i znowu się w niego wtulił.

-Jestem za, wszystko dla bezpieczeństwa... A myślałeś może co się stanie, gdy w sklepach i marketach obok już nie będzie potrzebnych rzeczy?-Spytał zaniepokojony I spojrzał mu w oczy.

-Mamy olbrzymie zapasy, jeszcze wszystkiego nie widziałeś, ale dużo tego. Obok był dom survivalowców i u nich zostało dużo towaru mimo wszystko. Do tego w naszym ogrodzie coraz lepiej rosną warzywa, kur jest więcej, chwilowo nie ma czym się martwić. A raz na jakiś czas przechodzą tutaj moi znajomi, czasami dają jakąś broń, zwykle bardzo dużo naboi i noże.-Przyznał i powoli wstał, żeby założyć swoją kurtkę.-Załóż coś na siebie, weź broń i idziemy do ogrodu.

-Dobrze.

Yoongi posłusznie się ubrał, wziął nóż i pistolet, po czym powoli wyszedł z mężczyzną do ogrodu. Raz na jakiś czas po prostu stawał i patrzył na niego, uśmiechając się pod nosem, gdy powoli zaczął czuć, że znalazł sens życia.

Rotten II YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz